MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polskie produkty hitem świątecznych stołów na całym świecie

Tadeusz Jacewicz
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, na ilu świątecznych stołach daleko od Polski znajdują się polskie szynki, polędwice, kiełbasy, żurki, barszcze i pierogi.
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, na ilu świątecznych stołach daleko od Polski znajdują się polskie szynki, polędwice, kiełbasy, żurki, barszcze i pierogi. fot. sxc.hu
Dzięki łaskawości kalendarza w tym roku święta są wyjątkowo długie. Jest czas na wszystko, nawet na nordic walking, jeśli ktoś oderwie się od stołu.

Każdy będzie też całkowicie usprawiedliwiony, przy stole pozostając. Lepiej zastawionych niewiele jest w Europie. Smak tego, co na naszych talerzach, broni się wszędzie. Dobrze jemy, inni powinni nam zazdrościć. Też mogą mieć smaczniejsze życie, jeśli od nas zaczną kupować żywność.

Nie zdajemy sobie sprawy z tego, na ilu świątecznych stołach daleko od Polski znajdują się polskie szynki, polędwice, kiełbasy, żurki, barszcze i pierogi. Rynek nie potrzebuje ministerialnych zarządzeń, urzędowych akademii i skrzypienia biurokratycznej machiny. Gospodarką rządzi żelazne prawo: gdzie jest popyt, pojawia się podaż.

Międzynarodowy popyt na polskie produkty zawsze występował, ale w PRL eksport był ograniczony. Na szczęście zresztą, bo wtedy wszystkiego było mało. Słynne szynki w trójkątnych puszkach mogliśmy oglądać wyłącznie na filmie (jeśli cenzura się zagapiła) lub w sklepach dewizowych. Jak wszystko wtedy, był to handel siermiężny. Sprzedawaliśmy za pół darmo to, co odjęliśmy sobie od ust, żeby zdobyć trochę cennych dewiz, jak wtedy nazywano dolary, marki czy funty.

Przyczółek został jednak zrobiony. Wyborowa była międzynarodowo rozpoznawana, nazwa Krakus przyciągała klientów. Później było wielkie zamieszanie, padły państwowe centrale handlu zagranicznego. Za eksport żywności zabrali się prywatni biznesmeni. Nikt im nie pomagał, ale ruszyło. Dzisiaj coraz bardziej zaczyna to wyglądać na polską specjalność. Może stać się naszym strategicznym atutem.

Francja słynie bardziej z szampana niż z elektrowni atomowych. Turyści zostawiają tam w restauracjach więcej, niż my zarabiamy na eksporcie węgla, siarki i miedzi. Szkocja, jak skończy jej się ropa, wyżyje z whisky, z której mądrym marketingiem zrobiono światowy przebój.

Nie wstydźmy się naszego strategicznego atutu, popracujmy nad nim. Polski smak powinien międzynarodowo znaczyć tyle, co francuska elegancja czy niemiecka solidarność. Trzeba zbudować legendę zdrowia, smaku, ekologiczności dla naszych szynek, polędwic, kiełbas. Możemy rozpocząć wojnę o talerze Europy, Ameryki, Dalekiego Wschodu, prezentując światu czystą przyrodę, wielkie obszary leśne, rozległe łąki, krystaliczne jeziora. Ludzie nie chcą fabryk żywności. Coraz chętniej kupują coś, co pochodzi z natury, a nie z automatu sterowanego komputerem.

Nie wywołamy takiej zadymy jak klimatolodzy, ale możemy zacząć grać żywnością. Stosować mniej konserwantów i głośno o tym mówić. Nęcić fajnymi, wędzonymi w prawdziwym dymie mięsiwami, smacznymi serami, jogurtami, ekologicznymi jajami, konfiturami i miodem. Gdziekolwiek go spróbują, wszyscy chcą naszego chleba.

Na Boże Narodzenie Anglicy i Amerykanie jedzą drewniane, suche indyki, Francuzi - flaki, Szkoci - kaszankę. A my? Dietetycy trochę narzekają, ale nasze stoły świąteczne to poezja. Z patriotycznym podtekstem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny