W rocku już niewiele albo nic nie pozostało do odkrycia. Zresztą w ogóle muzyka ma coraz mniejsze znaczenie w świecie. Bombardowani mediami zwyczajnie nie nadążamy z życiem, a nad muzyką Pokraka nie można przejść obojętnie. Wymaga skupienia.
A jaka jest? Z jednej strony to mieszanka grunge w bardziej metalowym odzieniu, z drugiej nie mniej popularnego metalu progresywnego. W materiale słychać, że muzycy pracowali nad kompozycjami - starali się nadać im wielowymiarowości. Tak dzieje się choćby w "Owners". Można oczywiście zastanawiać się czy inny perkusista zagrałby inaczej, a dodanie gitar zastąpiłoby monotonne plamy klawiszy, ale taka jest wizja zespołu i trzeba ją uszanować.
Jest też w albumie ślad pracy nad spektaklem 4:48 Psychosis, czyli kompozycja "Sarah Kane".
Pięknie rozegrany został scenariusz kompozycji "Talitha Kum". Słychać, że ci ludzie są wrażliwi, a swoje prawdziwe ja chcą skrywać pod maską rocka. Może dlatego jakoś można uwierzyć, że nie pozują na gwiazdy. Podobnie tytułowy "Selfinside". Rock gotycki i zimna fala z Europy spotykają młodszych braci z deszczowego Seattle, by razem zalać świat zimną i mroczną, ale pełną jakiegoś niezwykłego żaru lawą.
Dobrze się stało, że w nagraniu wokal jest schowany nieco z tyłu. Nie powala - uzupełnia po prostu brzmienie zespołu. A te jest ciemne, nie stroni od niemal industrialnych brudów. Współczesny rock, któremu warto się przyjrzeć i sprawdzić, czy na koncercie ma w sobie równie dużo energii.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?