- Wysyłać pasażerów w ponad 500-kilometrową trasę podmiejskim tramwajem?! To jakieś nieporozumienie! PKP Intercity jak zwykle traktuje podróżnych z Białegostoku jak tych gorszej kategorii, którym można wcisnąć najgorsze pociągi, bo oni i tak nie będą protestować - zadzwonił do nas oburzony Czytelnik.
Był pasażerem pociągu IC „Korczak” relacji Białystok-Kraków. Uznał podróż za jedną z najgorszych w życiu. Nie jest w tym odczuciu odosobniony.
- Nigdy nie sądziłem, że z Warszawy do Białegostoku będę wracał tramwajem. Ledwo wytrzymałem. Podmiejski pociąg nie nadaje się do takich podróży. Siedzenia są twarde i niewygodne, jest mało miejsca, a drewniane podłokietniki to po prostu tortury - ocenił podróż inny białostoczanin Jarosław Szyszko.
Wyraźnie współczuł podróżnym, którzy w tym pociągu musieli się męczyć przez sześć godzin, aż z Krakowa. Ludzie nie narzekają jednak na czas podróży, ale właśnie na komfort jazdy. Wytykają PKP Intercity, że pociągi ED74 były projektowane z myślą o krótkich, 90-minutowych trasach. Początkowo woziły podróżnych z Warszawy do Łodzi i z powrotem. Już wtedy przewoźnik spotkał się z falą krytyki dotyczącej komfortu jazdy. Pod koniec 2010 roku ED74 zostały skierowane do obsługi połączeń m.in. Kraków-Białystok, Katowice-Warszawa.
Czy jest szansa, by podróżni z Białegostoku jeździli do Krakowa supernowoczesnym Dartem? Od 13 marca z Białegostoku wyjeżdża ich sześć.
- Nie jesteśmy w stanie zapewnić, by wszystkie połączenia z Białegostoku były realizowane najnowszymi pociągami. Pojazdy PesaDART zostały kupione na konkretne trasy, które nie obejmują relacji Białystok-Kraków - mówi Marta Ziemska z PKP Intercity.
Ma jednak dla białostoczan propozycję: ci, którzy chcą dostać się do Krakowa nowoczesnymi składami, mogą wybrać podróż z przesiadką w Warszawie. Przejazd do stolicy pociągiem PesaDART, a dalej składem Pendolino lub FLIRT3.