Piotr Janicki przez znawców zaliczany jest do poetów, którzy w swój własny sposób tworzą eksperymentalną na poły literaturę, ale też potrafią znaleźć odbiorców. „13 sztuk” to taki właśnie literacki eksperyment. Autor oscyluje od stylizowanej prostoty wręcz ludowości ballad i przyśpiewek po zabawy formą graficzną wiersza, czy przede wszystkim znaczeniami.
Wydaje się, że naturę wrażliwca pilnie skrywa pod skórą szydercy, czasem uważnego i wnikliwego obserwatora, czy wręcz reportera. Różnorodność form i poruszanych treści może wywoływać niezły mętlik w głowie, ale przedzieranie się przez pozornie banalne słowa, jakimi posługuje się Janicki może być rodzajem intelektualnego wyzwania. Refleksja nadchodzi niespodziewanie – raz może być sięgnięcie przysłowiowym wzrokiem tam, gdzie dotąd wzrok nie sięga i odkrycie świadomości bezmiaru wszechświata z najciemniejszymi gwiazdami w „Ciężarach”, zaraz obok w”Potędze wiedzy” ujawnia się zachwyt pewnym porządkiem świata odzwierciedlonym w ruchu cienia, który trwa „zawsze tyle, ile trzeba”.
Piotr Janicki umie w poezję przekuć dosłowność, chwilę jakże aktualną w wierszu „Biegnie noc sobotnia zimowa”, gdzie „wszyscy chorzy leżą w łóżku”. Lakoniczna forma może drażnić, irytować, a może też dowodzić samoograniczającego niedopowiedzenia. Zdaje się, że strach przed patosem, niechęć do utartych schematów tak zwanej klasycznej poezji każe mu w „Bardzo kochającym” od rozważań o niezgłębionej naturze przyrody przejść do metafizyki odchodzenia, wiary w obecność zmarłych wśród żywych przytłumionej opisem pracy… służb mundurowych.
Owe tytułowe sztuki z kolei zawierają w didaskaliach przepyszne opisy codziennego życia. Meble „jakby z trzech parafii”, domowe rytuały, Sytuacje rodem z korporacji, czy firmowych szkoleń. Pełne oswojonych przez czytelników rekwizytów (telewizory Philipsa) i nieoczywistych, często pure nonsensownych dialogów. Nie rozumiejąc zbyt wiele z sensu wielu z tych utworów, jednocześnie zachwyca mnie wszechstronność zainteresowań muzycznych poety. Od Shellac przez Weberna do Anthony Braxtona. Ale to wszystko kod kulturowy. Jest jednak jeden wiersz, który połączył mnie z autorem więzią silnej sympatii. Jakimże bowiem trzeba być „warzywem” planując z pewnością zupełnie nieświadomie, za to po zapadnięciu zmroku czynności techniczne tuż obok jednej z najwspanialszych naturalnych sal koncertowych Białegostoku, w której gra wirtuoz światowej klasy. „Niedaleko/pomnika/Piłsudskiego/monterzy/składają/aluminiową/rampę;/w starej farze/obok/ Paolo Pandolfo/tarmosi/swojego/chordofona/”. Znów Piotr Janicki pod maską nonszalancji skrył zachwyt dla kunsztu wiolinisty da gamba, którego występ 27 sierpnia 2014 roku zakłócało walenie młotem dobiegające zza kościelnych drzwi.
Indywidualizm Piotra Janickiego w 2015 roku został doceniony Literacką Gdynią, czy pokona prozę w tegorocznym finale nagrody im. Kazaneckiego pokaże czas, jednak tylko dzięki kapitule w ogóle odszukałem tę książkę. W zalewie wydawnictw to już jest sukces.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?