Proszę zobaczyć, tak jest prawie codziennie
- mówi prof. Adam Krętowski, rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, i prowadzi na korytarz Kliniki Endokrynologii i Chorób Wewnętrznych USK, którą dodatkowo kieruje. Na korytarzach stoją łóżka pacjentów - tych, którym zabrakło miejsc w salach. Przyszli do szpitala w czasie ostrego dyżuru i zdecydowali się tu zostać, mimo że uprzedzono ich, w jakich warunkach będą leczeni.
Prof. Adam Krętowski: Uczelnia musi się rozwijać, a my nie czekamy z założonymi rękoma
USK ma ostry dyżur co drugi dzień - więc taka sytuacja powtarza się regularnie. Nie tylko zresztą w klinice prof. Krętowskiego, ale we wszystkich właściwie klinikach chorób wewnętrznych. A jest tu ich naprawdę sporo:
- Pacjentów internistycznych przyjmują kliniki: alergologii i chorób wewnętrznych, chorób wewnętrznych i chorób metabolicznych, endokrynologii, gastroenterologii, kardiologii, hematologii, nefrologii, reumatologii, kardiologii inwazyjnej, klinika chorób płuc, II klinika chorób płuc i gruźlicy- wymienia Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka USK.
W sumie 12 klinik, które mają w nazwie „choroby wewnętrzne”. Jak mówi, wszystkie zapełniają się błyskawicznie niemal zawsze, gdy szpital ma dyżur.
- Jeśli pacjent wymaga hospitalizacji, przyjmujemy go - podkreśla rzeczniczka.
A do tego dochodzą przecież pacjenci planowi. Gdy wszystkie miejsca zajmą ci z dyżuru, kolejka hospitalizacji planowych jeszcze bardziej się wydłuża.
Prof. Adam Krętowski nie kryje, że taka sytuacja spędza mu sen z powiek: i jako kierownikowi kliniki, i jako rektorowi uczelni, pod którą przecież podlega szpital. Jak mówi, szansą na zmianę sytuacji jest stworzenie dodatkowych miejsc dla pacjentów. To dlatego szpital cały czas się rozbudowuje i planowane są wciąż kolejne inwestycje. Ale na efekty trzeba tu jeszcze poczekać.
Prof. Paweł Knapp: Leczenie jest jak wspinaczka na Mount Everest
Profesor Krętowski przekonuje jednak, że jest jeszcze jeden sposób na poprawę sytuacji: współpraca ze szpitalami powiatowymi.
- Szpitale powiatowe nadal kierowałyby do nas ciężej chorych pacjentów lub tych wymagających specjalistycznej pomocy czy dodatkowej diagnostyki. Po „podleczeniu” taki pacjent wracałby do nich. To byłoby z korzyścią dla wszystkich. U nas zwalniałoby się miejsce dla kolejnych potrzebujących, szpitale powiatowe wykonywałyby ryczałt, a pacjent z terenu miałby bliżej do domu, do rodziny.
Ten pomysł miał być już zresztą realizowany w Podlaskiem, w ramach pilotażu. Zapowiadał to nawet, podczas jednej z wizyt w naszym województwie, były już minister zdrowia Adam Niedzielski. Do pilotażu jednak nigdy nie doszło.
- To się nie udało, nie było dobrej woli decydentów, nie było woli politycznej - mówi prof. Adam Krętowski.
I zapewnia, że nadal będzie o to zabiegał.
Jak podkreśla, nie ma też dobrej woli ze strony innych szpitali, m.in. powiatowych.
- Wielokrotnie prosiliśmy o możliwość przekazania pacjenta - mówi.
Niestety, w takich przypadkach szpitale powiatowe najczęściej odmawiają.
Telefony do szpitali powiatowych z prośbą o przyjęcie pacjentów są codziennie, ale szpitale powiatowe nie przyjmują na korytarz pacjentów. Poza tym mają ograniczenia kadrowe. Ale gdyby zorganizować taką współpracę, to część lekarzy rezydentów, którzy mają w ramach specjalizacji z chorób wewnętrznych staż w szpitalach powiatowych, oddelegowalibyśmy nawet od nas. Wszystko jest do zorganizowania, tylko ktoś się musi tym zająć
- mówi prof. Kretowski.
Wystawa "Siła kobieTY" w Atrium Biała. To wyjątkowe zdjęcia wyjątkowych kobiet
- Myśmy już dawno deklarowali chęć współpracy, czyli wymianę pacjentów w zależności od stanu ciężkości zdrowia i dalszego procesu leczenia - przekonuje z kolei Marek Karp, dyrektor SP ZOZ w Mońkach. Przyznaje jednak, że nic z tego nie wyszło: - Zaproponowałem, by USK wspomógł nas lekarzami - czy to na zasadzie oddelegowania, czy współpracy - po to, by miał cały czas pod opieką pacjentów, którzy leczenie będą kontynuowali u nas. USK jednak nie potrafiło tego zagwarantować - mówi.
I deklaruje, że na współpracę nadal jest otwarty. Tyle tylko, że na przemyślanych warunkach. Do pilotażu na warunkach, które proponuje rektor Krętowski, nie jest przekonany: -
Tu potrzebne byłyby zmiany prawne. Bo przecież dziś pacjent na takie przeniesienie musiałby wyrazić zgodę - przekonuje.
I zauważa jeszcze, że ta nieumiejętność nawiązania współpracy między szpitalami to problem podlaski:
- Nie słyszałem o podobnych kłopotach w innych częściach Polski - mówi dyrektor Karp.
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?