O kurczę! - dziwi się Teresa Dobrońska. - Naprawdę zaparkowałam na zakazie? Ledwie wyjechałam z domu i od razu taka wpadka! Dobrze, że nie dostałam mandatu. A tak w ogóle, to gdzie ten zakaz? - kobieta rozgląda się we wszystkie strony.
- Tam - pokazuję.
- Ten odwrócony do mnie plecami? - bardzo się dziwi. - Uciekam szybko, zanim jeszcze ktoś zobaczy i wlepi mi mandat.
Jest, ale jakby go nie było
Chodzi o fragment ślepej uliczki od skrzyżowania ulicy Lipowej, Liniarskiego i Malmeda do placu miejskiego. Po jej prawej stronie kierowcy mają miejsca wyznaczone do parkowania na chodniku. Po lewej - na jezdni.
I to właśnie ten drugi parking jest ulubionym miejscem straży miejskiej i kontrolerów strefy parkowania. Często wystawiają tam mandaty.
Dlaczego? - Bo kierowcy nie mają zielonego pojęcia, że w tym miejscu obowiązuje zakaz - podpowiada nam jeden z pracowników pobliskiego banku. - A znak, który powinien o tym informować, ustawiony jest do kierowców tyłem. Ja i moi współpracownicy jesteśmy świetnie zorientowani, bo chyba każdy zarobił mandat za złe parkowanie. Ale nasi klienci? Skąd mają wiedzieć?
I rzeczywiście. Nie wiedzą. Nie spotkaliśmy wczoraj ani jednego kierowcy, który zauważył znak.
- Zakaz? Gdzie? - Ilona Siermantowska nie wierzy, że zaparkowała w niedozwolonym miejscu. - Aż wyjdę zobaczyć - mówi.
Wysiada z samochodu. Idzie sprawdzić. - No, teraz widzę - stwierdza. - Ale skąd mam wiedzieć, że nie mogę tu parkować, skoro przy wjeździe nie widzę ostrzeżenia? Rozwiązanie jest zatem proste, a jednocześnie absurdalne - zauważa. - Żeby zobaczyć znak, muszę objechać całą uliczkę, zawrócić i dopiero wtedy będę wiedzieć, że tu nie można parkować. Bo wtedy zauważę znak... Paranoja! - dodaje.
Absurd? Może troszkę
Dlaczego znak został umieszczony w takim miejscu? Próbowaliśmy to ustalić przez cały dzień. Ze strażą miejską spotkaliśmy się na miejscu.
- Absurd? - pytam jej rzecznika.
- Chyba tak - przyznaje z lekkim uśmiechem Jacek Pietraszewski.
Po chwili jednak przemawia jak rasowy urzędnik: - Kierowca, który parkuje po przeciwnej stronie jezdni, musi upewnić się, czy nie ma tam zakazu zatrzymywania się.
Potwierdza to też Dariusz Kędzior z zespołu prasowego białostockiej policji. - Kierowcy w ogóle nie mogą parkować w odległości około 10 metrów od skrzyżowania - zauważa. - Bo takie są przepisy ruchu drogowego.
I co z tym fantem zrobić? - Być może udogodnieniem dla kierowców będzie ustawienie jeszcze jednego znaku - podpowiada Pietraszewski. - Na początku ulicy i odwróconego przodem do nich.
Ale taką decyzję może podjąć tylko miasto. Urzędnicy obiecali nam wczoraj odpowiedź, ale jej nie dostaliśmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?