Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech broni ich boisko

Wojciech Konończuk [email protected] tel. 85 748 95 31
Jagiellończycy na razie odkładają rozgrywki ekstraklasy na bok. Jutro czeka ich bowiem meczu 1/4 Pucharu Polski z Lechią Gdańsk. Bekim Balaj (z przodu) zagra prawdopodobnie w roli wysuniętego napastnika.
Jagiellończycy na razie odkładają rozgrywki ekstraklasy na bok. Jutro czeka ich bowiem meczu 1/4 Pucharu Polski z Lechią Gdańsk. Bekim Balaj (z przodu) zagra prawdopodobnie w roli wysuniętego napastnika. Anatol Chomicz
W ciągu tygodnia sytuacja Jagiellonii Białystok zmieniła się o 180 stopni. Dzięki walkowerowi za mecz z Legią Warszawa i pokonaniu Zagłębia Lubin żółto-czerwoni umocnili się w górnej połówce tabeli i nad dziewiątą Lechią Gdańsk mają pięć punktów przewagi.

Mogliśmy sobie pozwolić na uśmiech po meczu z Zagłębiem, ale nie zapominamy, że najważniejsze spotkania jeszcze przed nami. Nie możemy popadać w samozadowolenie i stracić koncentracji - mówi drugi trener Jagi Łukasz Smolarow.

O ile zwycięstwa 1:0 z Miedziowymi nikt nie kwestionuje, to wiele klubów ma pretensje o to, że Komisja Ligi Ekstraklasy SA przyznała białostoczanom punkty walkowerem za przerwane po pierwszej połowie spotkanie z Legią. Trener Piotr Stokowiec prawie każdy wywiad rozpoczyna od tłumaczeń na ten temat.

- To są rzeczy zupełnie od nas niezależne i nie musimy ich ani komentować, ani za nie przepraszać. Mało kto mówi, że w momencie przerwania meczu był remis i to ze wskazaniem na nas, bo byliśmy zespołem lepszym - uważa Smolarow. - Tak naprawdę, my też jesteśmy pokrzywdzeni, bo zostaliśmy pozbawieni możliwości pokonania lidera na jego stadionie, co było bardzo realne. Wierzę, że boisko nas obroni i - podobnie, jak w meczu z Zagłębiem - będziemy dalej na nim udowadniać, że zasługujemy na wysokie miejsce w tabeli - dodaje.

Inni co do tego nie są przekonani. W minionej kolejce wielu zawodników i trenerów mówiło o krzywdzie, jaka się stała ich drużynom z powodu walkoweru na korzyść Jagiellonii. Długo rozwodził się nad tym drugi trener Piasta Gliwice Dariusz Dudek. Śląski szkoleniowiec jakoś zapomniał, że jego drużyna trzy punkty z Jagą zdobyła tylko i wyłącznie na skutek karygodnego błędu sędziego, który niesłusznie podyktował rzut karny po zagraniu piłki ręką przez Ugo Ukaha poza polem karnym. Ale, jak wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Szkoda, że sztab szkoleniowy Piasta widzi kłopoty swojej ekipy w walkowerze na korzyść Jagi, a nie w tym, że zespół z Gliwic nie wygrał od siedmiu ligowych kolejek.

W podobnym tonie płynęły wypowiedzi z Lechii Gdańsk, Zawiszy Bydgoszcz. Nawet opiekun lubińskiego Zagłębia Orest Lenczyk, chociaż w żartobliwym tonie, pozwolił sobie przed meczem w Białymstoku na uwagę, że Jagiellonia do starcia z jego piłkarzami przystąpi podbudowana wygraną w Warszawie.
Podlasianie podkreślają, że decyzja dotycząca walkoweru nie zapadła na ich wniosek i była podjęta przez Komisję Ligi Ekstraklasy SA.

- Nie musimy się z niej tłumaczyć. Możemy mieć tylko nadzieję, że do przerwania spotkań więcej nie będzie dochodzić ani w meczach naszych, ani innych drużyn, a kwestie zwycięstw będą się rozstrzygać wyłącznie na boisku - mówi rzeczniczka Jagiellonii Agnieszka Syczewska.

Na razie rozgrywki ekstraklasy usuną się w cień, bo jutro białostoczan czeka pierwszy mecz ćwierćfinałowy Pucharu Polski z gdańską Lechią. Sztab szkoleniowy ma trochę problemów kadrowych. Po spotkaniu gruzińskiej młodzieżówki poobijany jest Nika Dzalamidze, który nie grał z Zagłębiem. Zabrakło także nie w pełni jeszcze zdrowego Dawida Plizgi.

W trakcie spotkania o zmianę poprosił HiszpanDani Quintana, a w końcówce z urazem plac gry opuściłMateusz Piątkowski. Gdyby całej czwórki zabrakło jutro, to osłabienia Jagi byłyby poważne.
Najgorsze rokowania są w przypadku napastnika Piątkowskiego, którego występ przeciwko gdańszczanom jest praktycznie wykluczony. Jest za to szansa, że Dzalamidze, Plizga i Quintana będą gotowi do gry.

Jeśli i ich trzeba będzie zastąpić, to rosną akcje przedsezonowych nabytków białostoczan. Wśród kibiców szerokim echem odbił się niedzielny mecz trzecioligowych rezerw Jagi z Warmią Grajewo. Dopóki Fin Joel Perovuo i Szwed Sebastian Rajalakso byli na boisku, grajewskie Wilczki wygrywały 2:0. Kiedy skandynawski nabór żółto-czerwonych został zmieniony przez białostocką młodzież, gospodarze wygrali 4:2.

- Byliśmy na tym meczu i to zbytnie uogólnienie, że rezerwy przegrywały przez nich. Założenie było takie, że Joel i Sebastian zagrają po 45 minut i zejdą w przerwie niezależnie od aktualnego wyniku. Poza tym obaj po raz pierwszy grali na tym poziomie rozgrywek i to też trzeba brać pod uwagę - zastrzega Smolarow.

Nie da się jednak ukryć, że obaj Skandynawowie wypadli w rezerwach blado, co ich do podstawowego składu na pewno nie przybliża.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny