Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma pieniędzy, nie ma kasjerki

Joanna Klimowicz [email protected]
Przy tym biurku, na drugim piętrze w budynku kuratorium oświaty, pracowała Ilona A. W pokoju siedziała z dwiema osobami. Koledzy mówią o niej: cicha, spokojna, miła dziewczyna...
Przy tym biurku, na drugim piętrze w budynku kuratorium oświaty, pracowała Ilona A. W pokoju siedziała z dwiema osobami. Koledzy mówią o niej: cicha, spokojna, miła dziewczyna... Fot. Bogusław F. Skok
Od trzech dni policja szuka 28-letniej Ilony A., kasjerki z Podlaskiego Kuratorium Oświaty, odpowiedzialnej za przelewy i transakcje bankowe. Kobieta jakby zapadła się pod ziemię. Z godziny na godzinę rosną straty kuratorium - gdy zamykaliśmy ten numer gazety przekroczyły już 100 tysięcy złotych!

"Poranny" jako pierwszy ujawnił wczoraj, że z konta kuratorium zginęły pieniądze z funduszu socjalnego. Kurator Zofia Trancygier-Koczuk zawiadomiła policję i prokuraturę o podejrzeniu defraudacji.

Wymknęła się
Afera rozpętała się w piątek rano. Do kuratorium zgłosił się wierzyciel, żądając pieniędzy. To PSS "Społem", który w 2003 roku przekazał bony towarowe dla pracowników kuratorium. Do dziś nie otrzymał za nie pieniędzy - 96 300 złotych. Zaczęło się gorączkowe sprawdzanie w księgowości, szukanie pokwitowania przelewu zapłaty z banku. Nie było go. Parę minut po godz. 12 Ilona A. powiedziała, że musi wyjść na pół godziny, by załatwić prywatną sprawę. Wyszła i w pracy się już nie pokazała.
- To tak, jakby sama przyznała się do winy - z niedowierzaniem komentują jej koleżanki z pracy. - Nigdy byśmy jej o to nie podejrzewały.
Jedna z pracownic zespołu finansowo-ekonomicznego mówi nawet, że dałaby sobie głowę uciąć, że to nie ona...
Miła, spokojna dziewczyna
Ilonę przyjął do pracy 15 lipca 1998 roku ówczesny kurator Wiesław Różański. To była pierwsza praca absolwentki liceum ogólnokształcącego. Mimo braku doświadczenia i zbyt niskich kwalifikacji, sprawdzała się na stanowisku referenta. Prowadziła kasę i całą dokumentację finansową kuratorium.
- Nikt nie miał do niej specjalnych zastrzeżeń. To była miła, cicha, spokojna dziewczyna - mówi Grażyny Citko, rzecznik Podlaskiego Kuratorium Oświaty. - Nie była wybitnym, wyróżniającym się pracownikiem, ale wypełniała swoje obowiązki. Mieliśmy do niej zaufanie. Teraz zostało podważone.

Strat będzie więcej
Ilona nie zarabiała w kuratorium "kokosów", jakieś 1200 złotych brutto. Za to przez jej ręce przechodziły kilkutysięczne kwoty: przelewy wynagrodzeń pracowniczych, delegacje, zakupy, opłaty gotówkowe. Sama odnosiła i przynosiła przelewy do banku. "Wpadła", bo nie zapłaciła za bony socjalne, a wierzyciel się upomniał.
- Mamy obawy, że wyprowadzała pieniądze z naszego konta przez dłuższy czas, że to nie jest jednorazowy "wybryk" - zastanawia się Grażyna Citko.
Potwierdza to policja, która od poniedziałku przesłuchuje dosłownie wszystkich pracowników kuratorium i kseruje dokumenty. Funkcjonariusze podejrzewają, że kasjerka-referentka przedstawiała głównej księgowej podrobione przelewy bankowe.
- Z moich informacji wynika, że straty kuratorium przekroczyły już 100 tysięcy złotych - powiedział nam wczoraj wieczorem Krzysztof Wojdakowski, prokurator rejonowy Prokuratury Białystok-Południe.
A dochodzenie i kontrole wciąż trwają.

Jak kamień w wodzie
Nikt nie wie, gdzie przebywa teraz Ilona A. Policjanci odwiedzili w sobotę jej mieszkanie, zastali męża, bezrobotnego mężczyznę. Powiedział, że dopiero wrócił z podróży i nie ma pojęcia, gdzie przebywa żona. Nie zgłosił jednak jej zaginięcia. To dziwne, bo małżeństwo A. ma dwójkę małych dzieci: jedno w wieku przedszkolnym, drugie w podstawówce. Gdy policja po raz drugi zastukała do mieszkania Ilony A. - wczoraj - nikogo już tam nie było. Policjanci sprawdzają, czy kobieta mogła przekroczyć granicę. Zabezpieczają też jej majątek i obserwują miejsca, gdzie mogłaby przebywać.
- W ciągu najbliższych dwóch, trzech dni, podejmiemy decyzję, czy wysłać za nią list gończy - zapowiada prokurator Wojdakowski.
My także próbowaliśmy znaleźć małżonków A. Ale tam, gdzie są zameldowani nie mieszkają. Sąsiedzi nie wiedzieli, gdzie się wyprowadzili.
Dyscyplinarka nie zwróci pieniędzy
Ani policjanci, ani urzędnicy kuratorium, nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, czy zdefraudowane pieniądze uda się odzyskać. Nie wiadomo też, czy nie zabraknie ich na bieżące wydatki.
- Zapewniam, że kuratorium jest w pełni wypłacalne - deklaruje Grażyna Citko. - W czwartek przelejemy wypłaty, możemy też opłacić bieżące rachunki za energię itp. Będziemy musieli tylko zwrócić pieniądze wierzycielowi.
Kurator Trancygier poprosiła wojewodę Marka Strzalińskiego o niezależnego kontrolera. Podjęła też kroki wobec Ilony A. Wczoraj poprosiła oświatowe związki zawodowe o wydanie opinii o zwolnieniu dyscyplinarnym kasjerki.
- Nie dopuszczam do siebie wiadomości, że ktoś jeszcze mógł jej pomagać - dodaje Grażyna Citko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny