Natasza Socha – Zaczarowane. Cztery kobiety i on – oszust matrymonialny

Książkowy Dorian działa jak filmowy „Tulipan” Bo schemat zawsze jest taki sam. Spryciarz, z reguły przystojny i sprawny seksualnie, wykorzystuje słabości kobiet. Chęć do bycia ważną, zauważoną, spełnioną w wielkiej romantycznej miłości. Dziś taką niektórzy znajdują w internecie, na portalach randkowych. I skoro ktoś teraz tę recenzję czyta – oznacza że też funkcjonuje w wirtualnym świecie i nie ma w tym nic złego. Trzeba tylko pamiętać, że podobnie jak w realu – zaufanie buduje się powoli – podobnie winno się postępować podczas kontaktów w sieci. A tak naprawdę – znacznie bardzie ostrożnie.

Cztery kobiety naprzemiennie opisywane w książce „Zaczarowane” stały się łatwym łupem oszusta. Oczywiście ze względu na wymienione wcześniej deficyty emocji. Dają się wciągnąć w romans, a później oczywiście w pożyczki coraz większych sum. A kiedy przytomnieją, zaczyna się szantaż. Bo wiadomo – każdy dziś ma smartfona z funkcją nagrywania. A miłosnym oszołomieniu zgadza się na filmowanie scen intymnych nie myśląc o konsekwencjach. Najzabawniejsze jest to, iż fingując notatki owego uwodziciela, tworzy całkiem sensowny poradnik emocjonalnego oszusta.

„Zaczarowane” ukazują się tuż przed walentynkami, chyba również jako przestroga. Dobre pióro Sochy i odrobina pikanterii sprawiają, że powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, może być przyjemną i pouczającą rozrywką.