Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze dzieci karmili za amerykańskie dolary

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Dzieci białostockiej ulicy, około 1925 r. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
Dzieci białostockiej ulicy, około 1925 r. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
Blisko 100 lat temu, w zdecydowanie trudniejszych warunkach, w jakich przyszło żyć białostoczanom, opieka nad biednymi i potrzebującymi opieki dziećmi, była w Białymstoku jednym z priorytetów.

Nie ma tygodnia, aby Polski nie obiegała wiadomość o tragedii z udziałem dzieci. Przerażają nas historie o ubóstwie, znieczulicy czy zwyrodnieniu rodziców. Trzeba dopiero dramatu abyśmy spieszyli z pomocą bądź wyrażali swoje święte oburzenie. Na co dzień zaś problemu nie zauważamy. Gdy sięgam do historii, to ze smutkiem zauważam, że od dziesięcioleci nasza świadomość i postępowanie drepczą w miejscu. A blisko 100 lat temu, w zdecydowanie trudniejszych warunkach, w jakich przyszło żyć białostoczanom opieka nad biednymi i potrzebującymi opieki dziećmi była w Białymstoku jednym z priorytetów. Realizowano go głównie dzięki społecznemu zaangażowaniu.

Już w kwietniu 1919 roku powstał więc Komitet Opieki nad Dziećmi. Na jego czele stanął cieszący się ogólnym szacunkiem białostocki dziekan ksiądz Lucjan Chalecki. Komitet zrzeszał znanych działaczy społecznych, wśród których prym wiedli nauczyciele z Zofią Ostromęcką w roli głównej. Proponowano też, aby jednym z wiceprezesów organizacji został przedstawiciel ludności żydowskiej. Niestety na skutek komplikującej się sytuacji politycznej i społecznej nie zrealizowano tego postulatu. Mimo to postanowiono, że Komitet opieką obejmie wszystkie potrzebujące dzieci bez względu na ich narodowość.

Problemem, z którym Białystok borykał się w pierwszych miesiącach niepodległości był brak żywności. I właśnie Komitet postawił sobie za główne zadanie zorganizowanie dożywiania dzieci. Fundusze zapewnił amerykański Czerwony Krzyż, który w tamtym czasie odegrał chwalebną rolę w naszym mieście. Szkoda, że wizytujący nas przed paru dniami ambasador USA Stephen Mull nie mógł przy okazji swojego pobytu pokłonić się przed tablicą pamiątkową przypominającą tamten czas. Nie mógł, bo takiej tablicy, a nawet i społecznej pamięci u nas nie ma. Amerykańskich pieniędzy starczyło na rozpoczęcie akcji. Przez pięć miesięcy 9 tysięcy dzieci z całego powiatu białostockiego otrzymywało raz dziennie darmowy posiłek. Był to obiad lub podwieczorek. Wydawano go w siedzibie Komitetu, czyli w hotelu Ritz. Wystrzegano się wydawania posiłków na zewnątrz w obawie, że nie trafią do potrzebujących.

Już na początku maja do Białegostoku zaczęły przyjeżdżać pierwsze partie żywności zakupione za amerykańskie dolary. Z entuzjazmem ogłaszano, że "przybyło już kakao". 6 maja przyjechał do Białegostoku delegat amerykańskiej misji żywnościowej dr Borgen. Miał na miejscu zorientować się o skali potrzeb. Szczególnie zainteresował się losem dzieci żydowskich, wśród których skala zaniedbań i głód były powszechne. Borgen widząc trudności w osiągnięciu porozumienia pomiędzy białostoczanami "wręczył radzie gminy żydowskiej 100 000 marek, jako pierwszą ratę miesięczną pomocy dla Żydów". Zaznaczył też, że dalsza pomoc dla całego miasta możliwa będzie jedynie pod warunkiem unormowania stosunków pomiędzy ludnością polską i żydowską. Mimo, że takowe porozumienie nie nastąpiło, to pomoc amerykańska rozwijała się. W czerwcu polskie i żydowskie organizacje dobroczynne działające w Białymstoku otrzymały "większą ilość ubrań, bielizny jako też i artykułów pierwszej potrzeby" przeznaczonych dla dzieci.

Gdy zbliżały się święta Bożego Narodzenia z cenną inicjatywą wystąpili nauczyciele kilku białostockich szkół powszechnych, inicjując zbiórki pieniężne na rzecz najbiedniejszych uczniów i wyposażenia szkół. Kwestarzami były dzieci. Spotkało się to z krytyką. Konstanty Kosiński, znany w mieście działacz społeczny, dziennikarz i też nauczyciel, określił tę akcję mianem żebraniny, do której przymusza się dzieci. W obronie akcji stanęła nie mniej znana i zasłużona Maria Kościa. O tym sporze napiszę przy innej okazji.

Gorzej było z traktowaniem dzieci. Aby temu przeciwdziałać na przełomie 1922 i 1923 roku polska prasa zainicjowała kampanię "W obronie katowanych dzieci". Do akcji włączył się też "Dziennik Białostocki". W styczniu na jego łamach ukazał się wywiad z Januszem Korczakiem. "W rozmowie z przedstawicielem Dziennika dr Korczak oświadczył, że kara chłosty względem dzieci stosowana jest nie tylko przez rodziców". Przytoczył opinię nauczycieli z Poznania, którzy stwierdzili, że "zniesienie kary chłosty jest przedwczesne". Korczak mówił, to co i dziś jest aktualne, że "niestety, walka z biciem dzieci jest bardzo utrudniona. Katuje je każdy jako istoty słabsze, które się nie obronią. Gdy dwaj dorośli mężczyźni biją się, prawo interweniuje z całą surowością. Gdy jeden drugiego okrwawi, zbrodniarza pakuje się do więzienia. Tak samo należałoby postępować i z tymi, którzy biją dzieci. Każdy policzek, każde uderzenie lub kopnięcie dziecka jest zbrodnią stokroć większą, aniżeli bójki między starymi". No cóż, minęło od tamtej rozmowy 90 lat i niewiele się zmieniło. Jedynie "nauczycielstwo poznańskie" uznało, że karę chłosty można już znieść. W ramach prowadzonej akcji białostocki dziennikarz przeprowadził też rozmowę z matką wychowująca czwórkę dzieci. Na pytanie, co robić z niesfornymi dziećmi matka zdecydowanie odpowiedziała "w każdym razie nie bić. Bicie może odstraszyć dziecko od złego - lecz wady nie wykorzeni. Strach zaś przed surowością rodziców źle oddziała na system nerwowy dziecka". O tych, którzy biją swoje dzieci mówiła, że "zdaje im się, że spełniają obowiązek wychowawczy - gdy w istocie zabijają tym sposobem najsilniejszą podstawę wychowania: miłość i dobry przykład rodziców".

Coś mi się wydaje, że ta nauka z początków ubiegłego wieku nie tyle, że poszła w las, ona z tego lasu nawet nie wyszła.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny