Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najazd Mikołajów. Nowa Łapska tradycja

Marian Olechnowicz [email protected] tel. 085 715 45 45
Pani z pieskiem była zaskoczona dziwną kolumną Mikołajów i... prezentami.
Pani z pieskiem była zaskoczona dziwną kolumną Mikołajów i... prezentami. Fot. Marian Olechn owicz
Tylu świętych Mikołajów na raz jeszcze w Łapach nie było. W dodatku zmechanizowanych. Wreszcie było naprawdę ciekawie.

Na pomysł wpadłam całkiem przypadkowo. Chciałam, aby coś się w Łapach działo, było bardziej kolorowo i nieco żywiej. Wymyśliłam więc rajd Mikołajów ulicami naszego miasta - mówi Katarzyna Moczydłowska. - Najpierw zadzwoniłam do zmotoryzowanych znajomych. Przede wszystkim do kolegów "Narwańców", czyli łapskich miłośników motocykli. Zjawiło się dziesięciu. No i dwa quady.

Ruszyli ulicami miasta w sobotnie popołudnie. Na szczęście pogoda dopisała. Każdy miał strój świętego Mikołaja. No i motocyklowy kask. Trochę to dziwnie wyglądało, ale i ciekawie. Flagę miejską dostali od burmistrza. Pod urzędem miejskim zaczęli swoją podróż.

- Najpierw pojechaliśmy na ulicę Cmentarną - opowiada autorka pomysłu. - Kawalkada motorów, z quadami na czele, robiła na ludziach duże wrażenie. Najczęściej zatrzymywali się, machając do nas rękami. Niektórzy robili zdjęcia. Kierowcy samochodów mrugali do nas światłami.

Mikołaje, choć zmotoryzowani, pamiętali o swojej dobroczynnej roli. Mieli słodycze i maskotki. Najbardziej zdumiona była pani z pieskiem. Aż przystanęła: - Ktoś z nas spytał, czy wierzy w św. Mikołaja, rozdającego prezenty - śmieje się pani Katarzyna. - Po chwili, kobieta, jeszcze bardziej zaskoczona, została obdarowana słodyczami. Powiedziała, że choć ma tyle lat, znów wierzy w Mikołaja.

Na koniec niecodzienni rajdowcy dotarli na Plac Niepodległości. Natychmiast pojawili się gapie i rodzice z małymi dziećmi.

- Każdy mógł dosiąść stalowego rumaka - mówi Katarzyna Moczydłowska. - Rodzice robili dzieciom pamiątkowe zdjęcia. Niektóre maluchy były nawet przestraszone. Każdy dostał prezent. Dorośli też mogli dostać prezent, ale przedtem musieli recytować wiersz, albo zanucić piosenkę. Mieliśmy nagłośnienie, było wesoło i świątecznie.

Katarzyna Moczydłowska jest zadowolona z pomysłu. Wiele osób prosiło o znaczki z herbem Łap, które dostała z magistratu. Szybko też zabrakło maskotek z misiami: - Mieliśmy i rózgi - dodaje Katarzyna Moczydłowska. - Ale nikt na nie nie zasłużył. Może przydadzą się 24 grudnia. Za rok znowu wyjedziemy na ulice Łap. Może stworzymy nowy, ciekawy zwyczaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny