Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Dzwonkowej można utonąć... w błocie (foto)

Fot. Anatol Chomicz
Mąż pani Katarzyny próbował dojechać do domu. Ale po przeprawie przez koleiny w błocie została osłona silnika.
Mąż pani Katarzyny próbował dojechać do domu. Ale po przeprawie przez koleiny w błocie została osłona silnika. Fot. Anatol Chomicz
Gdy należeliśmy do Zabłudowa, wszystkie drogi były przejezdne i w lepszym stanie. A teraz, zaledwie w ciągu kilku ostatnich tygodni, uszkodziłem dwa auta - skarży się pan Roman z ulicy Dzwonkowej na Dojlidach. Ubiega się o odszkodowanie od miasta. Ale to nie jest takie proste, bo urzędnicy będą sprawdzać, czy droga rzeczywiście jest w tak złym stanie.

[galeria_glowna]
Niespełna pół kilometra od domu w koleinach z błota została osłona silnika mojego auta - napisał do nas pan Roman z ulicy Dzwonkowej na Dojlidach. - Uszkodziłem też klimatyzację i nadkole, a wszystko przez to, że od kiedy pamiętam, nikt tej ulicy nie poprawia - opowiadał. - To było równo miesiąc temu.

Powtórka z "rozrywki"

Ale wczoraj sytuacja się powtórzyła. Tym razem pan Roman uszkodził auto żony. W błocie została osłona silnika. - Przedni zderzak też jest do wyrzucenia - opowiadał mężczyzna. - Żeby mieć twarde dowody na to, że zdarzenie faktycznie miało miejsce, wezwałem policję. Zarówno z pierwszego, jak i drugiego zdarzenia sporządzona została notatka - pisał. - Mam też zdjęcia.

Żonie pana Romana nie jest jednak do śmiechu. - Niedługo będę rodzić i boję się, że karetka może tu nie dojechać, a ja sama też nie będę w stanie dotrzeć do szpitala - denerwuje się.

Mieszkańcy Dzwonkowej próbowali jeździć przez łąkę, omijając ulicę. - Ale tak dało się tylko podczas dużego mrozu - opowiada pani Katarzyna. - Teraz ani przez łąkę, ani po drodze nie da się już poruszać - opowiada.

Chcemy odszkodowania

Pan Roman chce odzyskać pieniądze za remont uszkodzonych aut.

- Ubezpieczyciel drogi wycenił szkodę na prawie 700 złotych, więc złożyłem wniosek o odszkodowanie w magistracie. Jednak nikt z urzędu nie widzi swojej winy. Dostałem tylko pismo, że trzeba jeszcze stwierdzić zasadność moich roszczeń.

- Na miejsce przyjechał nawet specjalista, który miał sprawdzić, czy nasza ulica rzeczywiście jest taka straszna - opowiada pani Katarzyna. - Tyle tylko, że ekspert sam nie dojechał nawet do połowy drogi, bo bał się, że utonie w błocie - dodaje.
Pan Roman nie może zrozumieć dlaczego urzędnicy jeszcze raz chcą obejrzeć drogę. - Czy to znaczy, że nie otrzymam odszkodowania? Ile mam czekać? Kto jeszcze będzie sprawdzał, czy nie chcemy przypadkiem naciągnąć miasta? - zastanawia się mężczyzna.

- Takie są procedury - mówi Karol Świetlicki z biura komunikacji społecznej urzędu miejskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny