Ta powieść jest wierna regułom gatunku. Mamy uwięzioną ofiarę, mamy co jakiś czas kolejny mord i zdawkowe informacje o seryjnym mordercy, i mamy osoby prowadzące śledztwo. I jak to w życiu – polscy policjanci długo będą błądzić we mgle. Momentami może się zdawać, że Max Czornyj po cichu liczy, że jego debiut ktoś sfilmuje.
Zaskakuje postać głównego śledczego. To podtatusiały policjant, który nie chleje, nie klnie, dzielnie wraca do żony i stara się naprawić relacje z dorosła córką. Innymi słowy – po latach kariery po trupach, dzięki wysokiemu stanowisku znajduje spokój. No może okupiony bezsennością, ale lepsze to niż alkoholizm. Będzie też profiler, stosujący dość niekonwencjonalne podejście do swojej pracy.
Max Czornyj ustrzegł się taniego psychologizowania w poszukiwaniu przyczyn seryjnych morderstw, ale też zostawił w książce za mało śladów poszukujących natury zła. Podobnie do końca nie wiadomo, dlaczego jego seryjny morderca wybiera właśnie te, a nie inne ofiary, szczególnie kiedy finguje zdradę jednego z partnerów, by drugie popchnąć do tytułowego „grzechu”. Jakiego?
Tę odpowiedź Max Czornyj podaje czytelnikowi i to w anturażu trupiego zapachu i wylewających się z ciała wnętrzności. A na 2018 rok już zapowiada powieść „Ofiara”. Ciekawy debiut z Lublinem w tle.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?