Ostatnio wielu krytyków zwraca uwagę na renesans opowiadania. Wszak napisać je prościej niż powieść rzekę, można odnieść błyskotliwy efekt, a i czytelnik mniej się zmęczy. W przypadku blogów, zdaje się, trzeba pisać jeszcze krócej, niemal felietonowo, by nie znudzić hulającego w sieci internauty. Ale można to robić byle jak, a można tworzyć literaturę, którą chce się czytać. Nawet jeśli to miniatury o spotkaniu z krakowskim kloszardem, czy podróży pociągiem z obcym facetem, który chciał z kimś pogadać.
Łukasz Orbitowski doskonale posługuje sie językiem, swoje wpisy podrasował na tyle, że pełnią rolę mikro opowiadań, często z elementami sztuki reportażu. Bo autor ma dobry słuch do Polaków, ich mowy, ale też wad i przyzwyczajeń. I sprawnie zamienia swoje obserwacje i przemyślenia w kolejne wpisy. Czasem oczywiście kryguje się, że "nigdy nie napisze normalnej książki", ale czy dziś ktoś chce czytać normalne książki? Z okładek wołają nas same wyjątkowe historie, które stworzyli geniusze za chwilę mający przyćmić Szekspira razem ze Słońcem.
Może zatem warto spojrzeć w oczy Łukaszowi Orbitowskiemu i dać się uwieść jego "notatkom człowieka posttowarzyskiego". Jest bardziej "przysiadalny" niż niegdyś Marcin Świetlicki, a pisze na tyle zajmująco, czasem nawet wręcz męsko, że ze względu na formę i styl, może trafić nie tylko do pań, ale też czytelników płci męskiej. A potem może da sie wyciągnąć na piwo?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?