We wtorek, niedaleko Bokin, policja i straż znowu szukała szczątków Roberta. Jego rodzina uważa, że to właśnie jego w sobotę znaleźli wędkarze.
- To jego telefon - mówi Jolanta Dziemianowicz z Bokin, matka zaginionego Roberta. - Ja już nie pamiętam dokładnie, ale córka poznała. No i zgadza się numer karty.
Na ludzkie szczątki w Narwi natrafił w sobotę jeden z wędkarzy. Był późny wieczór, kiedy policja i straż zaczęły wyławiać je z rzeki. Rodzinę Roberta powiadomili sąsiedzi.
- Od razu przyszliśmy na rzekę - opowiada pan Wiesław, ojciec. - Czekaliśmy. Poznawaliśmy jego rzeczy.
- To musi być mój syn - uważa pani Jolanta.
Robert zaginął w marcu zeszłego roku. Razem z kolegami do późna w nocy ciął metalowy zbiornik. Mężczyźni pili alkohol. Kiedy koło północy, niedaleko miejsca gdzie siedzieli, pojawił się policyjny radiowóz, mężczyźni zaczęli uciekać.
Pobiegli w stronę rzeki. Dwóm jego kolegom udało się uciec. Robert przepadł. Rano znaleziono tylko jego kamizelkę.
- Pamiętam staliśmy wtedy nad rzeką i strasznie się trzęśliśmy - wspomina matka. - Było bardzo zimno. Ale byliśmy pewni, że utonął. Miał tylko 22 lata.
Roberta szukała policja i straż. Płetwonurkowie przeszukiwali dno rzeki. Nic nie znaleźli. Policja podejrzewała, że chłopak mógł uciec i ukrywać się.
- To niemożliwe - zapewnia pani Jolanta. - Syn na pewno by się odezwał. Jeśli nie do nas, to do swoich sióstr. Poza tym jego dokumenty zostały.
Rodzina czekała ponad rok na odnalezienie ciała Roberta. - Najgorsze była ta niewiedza - wspomina szwagier chłopaka, pan Marek. - Czy modlić się za niego nad rzeką? Czy w kościele?
- Często z rodziną przychodziliśmy w miejsce gdzie prawdopodobnie utonął. Tam stawialiśmy znicze - dodaje matka.
Oni są pewni, że znaleziono ich Roberta.
- Od dwóch dni wszystko do nas wróciło. Cała ta tragedia - mówi Wiesław Dziemianowicz, ojciec. - Ale dobrze, że to już koniec.
Jeśli badania potwierdzą tożsamość chłopaka już jutro będą mogli odebrać szczątki. I pochować je.
Dzisiaj przyszli, bo może w rzece uda się znaleźć jeszcze jakieś rzeczy Roberta.
- Może znajdziemy jego złoty łańcuszek - zastanawia się ojciec.
- Najbardziej przeżywa to najmłodszy brat Roberta, Kamil - mówi matka - Płacze. Ucieka nad rzekę. Byli bardzo zżyci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?