18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze nie chcą przyjmować bezdomnych? „Podrzucają” nam ludzi z gnijącymi ranami – mówią pracownicy ogrzewalni (18+)

Izolda Hukałowicz
Izolda Hukałowicz
Bezdomni z takimi ranami trafiają do noclegowni prowadzonej przez białostockie stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei
Bezdomni z takimi ranami trafiają do noclegowni prowadzonej przez białostockie stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei Fot. Stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei
Do wstrząsających sytuacji dochodzi w ogrzewalni i noclegowni dla bezdomnych prowadzonej przez białostockie stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei. Trafiają tam bezdomni w tragicznym stanie, którym lekarze odmawiają pomocy. Jedna z kobiet, którą szpital w niedzielę odesłał po dwóch godzinach, wkrótce zmarła.

Bezdomni z gnijącymi ranami w ogrzewalni

Historie, z jakimi spotykają się pracownicy noclegowni i ogrzewalni prowadzonej przez stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei w Białymstoku mrożą krew w żyłach. Pani Ania została przywieziona przez białostocką straż miejską do ogrzewalni z potężnymi ranami nóg, w których zalęgły się robaki.

- Lekarz nie chciał jej oglądać, a karetka też jej nie przyjęła, bo była brudna i śmierdziała – mówi Elżbieta Żukowska-Bubienko, prezes stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei. - Dopiero gdy ją umyliśmy i oczyściliśmy rany, i gdy Ania dostała po kilku dniach 40 stopni gorączki, wówczas karetka przyjechała i zabrała ją. Po dwóch godzinach odwiezioną ją do nas z powrotem, mówiąc że Ania ma zapalenie oskrzeli.

Kobieta po dwóch dniach zmarła.

Takich sytuacji jest więcej. Innym razem mężczyzna w podobnym stanie został przywieziony do ogrzewalni przez straż miejską. Jego też karetka nie chciała przyjąć, gdyż - według lekarzy - nie znajdował się w stanie zagrożenia życia.

- Każą go wieźć do rodzinnego lekarza, ale bezdomny nie ma nawet dowodu osobistego, a lekarze nie chcą go opatrzeć. A my nie mamy lekarza ani pielęgniarek – mówi Elżbieta Żukowska-Bubienko. – Nie możemy przyjmować do ogrzewalni i noclegowni bezdomnych w tak złym stanie fizycznym bez opinii lekarza. A często straż przywozi nam takie osoby i po prostu nam je zostawiają. Niekiedy nawet nie próbują zawieźć ich do lekarza.

Jak mówi Elżbieta Żukowska-Bubienko, brakuje miejsc, gdzie osoby bezdomne i chore mogłyby zostać opatrzone przez medyków.
Do schroniska trzeba mieć skierowanie, a w ogrzewalni i noclegowni osoby takie nie mogą przebywać.

- Nikt nie widzi luki braku możliwości zajęcia się osobami bezdomnymi w takich sytuacjach. Dodatkowo szykują się cięcia w środkach przeznaczanych na walkę z bezdomności. Gdzie jest w tym wszystkim człowiek? – pyta Żukowska-Bubienko.

20 miejsc na cały Białystok

- Białystok dostrzega problem pogarszającego się stanu zdrowia osób bezdomnych, dlatego funkcjonuje tu jedyne w województwie podlaskim schronisko dla osób bezdomnych z usługami opiekuńczymi - mówi Eliza Bilewicz-Roszkowska z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

To schronisko prowadzone przez stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei. Pracują tu m.in. pielęgniarki czy opiekunowie medyczni, ale nie ma lekarzy. Ponadto w schronisku jest jedynie 20 miejsc dla osób wymagających świadczeń opiekuńczych.

- W przypadku, gdy liczba miejsc okazałaby się niewystarczająca, rozważymy podjęcie działań mających na celu ich zwiększenie, np. powołanie jednostki miejskiej - zapewnia Eliza Bilewicz-Roszkowska.

Lekarze niechętnie przyjmują bezdomnych

Konstytucja RP gwarantuje każdemu prawo do leczenia. Lekarz nie może odmówić pomocy osobie, która tego potrzebuje. Często jednak to prawo pozostaje jedynie fikcją w odniesieniu do bezdomnych. Lekarze nie chcą ich przyjmować, bo nie mają ubezpieczenia. Istnieją wprawdzie procedury, które umożliwiają objęcie bezdomnych ubezpieczeniem, ale są one skomplikowane. Problemem jest też zapewnienie osobom bez dachu nad głową opieki po hospitalizacji. Nierzadko znowu trafiają na ulicę.

Inną kwestią jest również to, że bezdomni są brudni i budzą obrzydzenie medyków:

- Gdy poprosiliśmy lekarzy pogotowia, aby opatrzyli nogi bezdomnego, to nie chcieli tego zrobić – mówi Marcin Owsiejczuk, wiceprezes stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei. – Rozumiem, że taka osoba brzydko pachnie, a gnijące rany mogą odrzucać, ale chyba od tego są lekarze, aby pomagali?

To lekarze SOR-ów najczęściej mają do czynienia z osobami bezdomnymi i decydują, czy ich stan jest wystarczająco ciężki, aby podjąć hospitalizację.

- Lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia - mówi dr Adam Górski, kierownik Zakładu Prawa Medycznego i Deontologii Lekarskiej na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku. - To, czy stan pacjenta kwalifikuje go do niezwłocznego udzielenia mu pomocy, ocenia lekarz.

Jak przyznaje dr Górski, lekarze podejmują różne decyzje - trafne i nietrafne. I niestety, zdarza się, że są one podyktowane jakimiś własnymi preferencjami.

Rzecznik Praw Obywatelskich: potrzebne są zmiany systemowe

O pomoc dla osób zagrożonych bezdomnością od lat apeluje Rzecznik Praw Obywatelskich.

- Obecne przepisy nie zapewniają tym osobom faktycznego i realnego dostępu do opieki zdrowotnej. Uzyskanie przez nich świadczeń zdrowotnych lub prawa do zasiłku celowego poprzedzone jest rygorystyczną i skomplikowaną procedurą – mówi Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich - Osoby bezdomne nie zawsze są w stanie sprostać procedurom, np. przy uzyskaniu skierowania do lekarza specjalisty czy szpitala, oczekiwania w kolejce na badanie lub zabieg, potwierdzenia zlecenia na wyrób medyczny w Narodowym Funduszu Zdrowia.

Według RPO, problemem jest także zapewnienie bezdomnym dostępu do świadczeń zdrowotnych, leków i wyrobów medycznych po opuszczeniu szpitala, w schroniskach i innych placówkach dla osób bezdomnych - w tym zastrzyków, zmiany opatrunku, cewnika.
Inny problem to opieka długoterminowa. Czasochłonna procedura przyjęcia (szczególnie osób nieposiadających dowodu osobistego) do zakładów opiekuńczych i domów pomocy społecznej powoduje, że takie osoby są długotrwale hospitalizowane, co jest kosztowne.

Zdaniem Bodnara zagwarantowanie osobom niesamodzielnym właściwej opieki medycznej po opuszczeniu szpitala wymaga odpowiedniej koordynacji działań między szpitalami a instytucjami pomocy społecznej. Nadal zdarza się bowiem, że szpitale kierują osoby bezdomne wymagające opieki medycznej „donikąd” (na ulicę) lub też do placówek nieprzystosowanych do pobytu osób niezdolnych do zadbania o siebie.

Różne instytucje zajmujące się pomocą osobom zagrożonym bezdomnością od lat domagają się systemowych uregulowań, które poprawiłyby dostęp bezdomnych do opieki zdrowotnej. Jednak nawet najlepsze systemowe rozwiązania nie przyniosą efektu, jeśli nie będą szły w parze z ludzką wrażliwością.

Koronawirus – nowe objawy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny