I jak to u lekarzy bywa, starannie ukrywa szczegóły zarówno związane z pacjentami, jak i własnym życiem osobistym. I chociaż nie zdradza zbyt wiele, książka i tak skrzy się od anegdot. Podanych z należną kulturą, przymrużeniem oka, a jednocześnie opisujących czasy, w jakich przyszło żyć Starowiczowi.
Urodził się w 1943 roku i sam twierdzi, że życie miał szczęśliwe. Podobnie diagnozuje też własnych rodziców, u których widzi i miłość i fascynację seksualną. Sieradzanin wzrastał w międzykulturowym tyglu, bo wśród najbliższych miał do czynienia i z prawosławnymi i luteranami, a jeden z kuzynów oddał cały majątek na ochronę żony Żydówki przed gestapo i szmalcownikami. Ojciec seksuologa notorycznie zbierał i czytał książki, a sam Starowicz do tej pory napisał lub współtworzył około stu pozycji. Niedaleko zatem pada jabłko odo jabłoni.
Wychowany w kulcie munduru i wojny polsko-bolszewickiej skończył akademię medyczną przy komunistycznej armii, bo była po prostu najlepsza. Wykładał na KUL, znał dobrze kardynała Wojtyłę, a dziś często służy ekspertyzami w mediach.
Przez lata praktyki z lekką dumą podkreśla, że osobiście poznał przedstawicieli ponad dwustu zaburzeń preferencji seksualnych. Przyznaje się, że błędem było leczenie homoseksualistów prądem i ubolewa, że w ostatnich latach wzrosła liczba pedofili. Ekshibicjoniści zaś z ulic i parków przenieśli się do internetu.
"Pan od seksu" to niezobowiązująca lektura wspomnieniowa napisana przez przedstawiciela coraz rzadszej już prawdziwej polskiej powojennej inteligencji.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?