- To jedyny sposób, aby uratować nasze miejsca pracy - mówią kupcy ze stadionu Jagiellonii.
Wniosek o ogłoszenie referendum trafił już na biurko prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego. Będzie musiał je ogłosić, jeśli w ciągu dwóch miesięcy kupcy zbiorą wymaganą liczbę podpisów. Od dziś będą je zbierać na wszystkich białostockich targowiskach.
- Także wśród naszych rodzin, znajomych, a także za pośrednictwem kuponów, które ukażą się w lokalnej prasie - zapowiada Andrzej Pochylski z Opcji Społecznej, która jest organizatorem całego przedsięwzięcia. Jeśli się uda, to będziemy mieli pierwsze w Białymstoku referendum lokalne. Żeby było ważne, musi w nim wziąć udział 30 procent białostoczan.
- Na razie za wcześnie na jakiekolwiek komentarze - mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. - Kupcy mają prawo do złożenia wniosku o referendum i to zrobili.
Ostatnia deska ratunku
Pytania
1. Czy jesteś za oddaniem w użytkowanie wieczyste placu Inwalidów białostockim kupcom, zanim zostanie sprzedany obcemu kapitałowi?
2. Czy jesteś za pozostawieniem we własności miasta stadionu Jagiellonii, zanim zostanie sprzedany obcemu kapitałowi pod budowę galerii handlowej?
Kupcy zapewniają, że staną na głowie, aby zdobyć podpisy. Dla takich jak pani Irena to ostatnia deska ratunku. Na bazarze handluje od ponad 12 lat. Ubierają się u niej młode dziewczyny i stateczne panie. Teraz dostała wypowiedzenie. Handlować może tylko do końca września. - Gdzie my pójdziemy? Miejsca, które zaproponowała nam Jagiellonia, są daleko od centrum. Klienci tam nie przyjadą - mówi.
U pani Ewy kupują zazwyczaj emeryci. Pidżamy do szpitala, kapcie, skarpety. - Gdzie takim ludziom jeździć po całym mieście? Tu mają blisko - tłumaczy kobieta.
Inni kupcy także nie chcą przenosić się ani na bazar przy ulicy Kawaleryjskiej, ani na giełdę rolno-towarową przy ulicy Andersa. - Zdajemy sobie sprawę, że te referendum będzie kosztowne, ale inaczej nie możemy - denerwuje się Mirosław Szłabowicz, prezes stowarzyszenia kupców ze stadionu Jagiellonii. - Chcieliśmy rozmawiać i negocjować z miastem, ale miasto z nami nie.
Jednocześnie kupcy zapewniają, że jeśli uda się im uratować rynek przy Jurowieckiej, zmienią jego wygląd. - Wiemy, że jest tu syf, że to centrum miasta i tak być nie może - wtrąca Emil Mańkowski, również członek stowarzyszenia. - Ale już w tym nasza głowa, aby wszystko tu się zmieniło. My też możemy zrobić z tego placu atrakcję turystyczną. Nie trzeba nam obcej galerii.
Przetarg we wrześniu
Ale magistrat ma inne plany. Czeka na chętnych do kupienia placu Inwalidów. Przetarg zostanie rozstrzygnięty 26 września. O ile uda się znaleźć kogoś, kto da ponad 50 milionów złotych. W pierwszym przetargu chętnych nie było. - Liczymy na to, że tym razem będzie tak samo - mówią kupcy. - A jeśli się znajdą chętni, to z obcym kapitałem. To chyba lepiej, żebyśmy my tu handlowali?
W referendum kupcy chcą walczyć nie tylko o plac Inwalidów, ale i o stadion Jagiellonii. Proponują, aby przejęło go miasto.
- Nic z tego - ucina krótko Truskolaski. I dodaje, że obecnie stadion jest w wieczystym użytkowaniu Jagiellonii. - Teraz trwają prace nad podpisaniem aktu notarialnego.
Ale kupcy prezydentowi łatwo nie odpuszczą. W okolicach bazaru wywiesili transparenty. "Truskolaski i PO likwidują miejsca pracy. Hańba!".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?