Nie ożenił się, bo za drogo, zamiast kupić nowe buty, stare naprawia zamalowując zniszczenia mazakiem, kiedy efekt używania prezerwatywy z promocji pojawi się w jego progach, zakręci ciepłą wodę. O tym, że gazetę czyta, kiedy za oknem zapali się latarnia, nie warto nawet wspominać. Zatem zabawnych pomysłów na pokazanie skąpstwa nie brakuje. Jest też postać zupełnie nieasertywnego, łysiejącego pracownika banku - jedynego powiernika, bo przecież nie przyjaciela, tytułowego dusigrosza.
W założeniu zabawny film, momentami wywołuje uśmiech, zaś sam Dany Boon nie da się nie lubić. Podobnie jak wielki Charlie Chaplin, tylko przy pomocy specyficznego chodu potrafi pokazać trapiące go uczucia, w dodatku filmowany od tyłu. Jednak to za mało, by sala wybuchała śmiechem. Raczej oglądało się "Dusigrosza" jako niezobowiązujące oderwanie od przedświątecznej gonitwy. Łzawe, mające łapać za serce zakończenie, nie poprawia sytuacji, którą ratują dopiero scenki pokazane podczas napisów końcowych.
Lubię francuskie filmy, lubię język francuski i twarze aktorek i aktorów z tego kraju, jednak na salwy śmiechu, jakie towarzyszyły występom niezapomnianego Louisa de Funesa nie ma co liczyć. Ot - 89 minut zapomnienia, czyli w sam raz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?