Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys dotarł do Andersa! Kupcy z giełdy muszą płacić dwa razy większy czynsz

Adrian Kuźmiuk
Sprzedawcy z Andersa muszą płacić dwa razy większy czynsz, niż dotychczas. Nie chcą jednak obarczać nim swoich klientów.
Sprzedawcy z Andersa muszą płacić dwa razy większy czynsz, niż dotychczas. Nie chcą jednak obarczać nim swoich klientów. Fot. Anatol Chomicz
Kto to widział płacić 600 złotych za chmurę! - skarży się Mirosław Lulko, który sprzedaje warzywa wprost z samochodu na giełdzie na Andersa. Od tygodnia sprzedawcy, którzy przenieśli się z Jurowieckiej, muszą płacić dwa razy więcej za wynajem miejsca.

Podnieśli nam opłaty o 100 procent z dnia na dzień - skarży się pan Mirosław. - Nikogo o zdanie nie zapytali.

- Wcześniej płaciliśmy 244 złote miesięcznie dla spółki plus 4 złote dziennie dla miasta - opowiada koleżanka ze stanowiska obok. - Teraz płacimy 488 złotych miesięcznie. I dodatkowo 4 złote dziennie.

W Andersa widzieli Mekkę, zawiedli się...

Giełda na Andersa miała być wybawieniem kilkudziesięciu handlarzy, którzy stracili swoje miejsca po zamknięciu Jurowieckiej. Przenosili tu swoje stragany, dobytki całego życia.

- Handel na Jurowieckiej w centrum miasta to była rewelacja - opowiada pani Irena. - Klientów było mnóstwo, a opłaty mniejsze. Wtedy opłacało się handlować.

- Z dnia na dzień jest coraz gorzej - dodaje pan Mirek, który w branży przepracował 30 lat. - Ruch jest tylko w soboty, kiedy ludzie mają czas na zakupy. I do tego podnoszą nam czynsz. Z czego mam zapłacić? Z pietruszki?

Czy giełda na Andersa przetrzyma kryzys?

- Wpłaciliśmy po 2500 złotych, aby dostać tutaj miejsce - dodaje jego kolega. - Czynsze miały być tańsze, a wyszły droższe. Niedługo rozkręci się bazar na Wierzbowej, to pewnie tam się przeniesiemy.

- Za 2-3 miesiące plac opustoszeje, bo ludzi nie będzie stać, żeby tyle płacić - dorzuca pani Irena.

Sprzedawcy na Andersa są w kiepskiej sytuacji. Nie dość, że daleko od centrum, to i autobusy rzadko tam kursują. Ponadto wielu z nich uzależnionych jest od pogody.

- Jak spadnie temperatura, to jak sprzedam towar? - pyta pan Mirek. - Nie stać mnie na lokal, za który chcą ponad 18 tysięcy złotych. W dobie kryzysu powinniśmy chyba sobie pomagać.

Co na to prezes?

- Te stawki, które teraz wprowadziliśmy, były uchwalone dużo wcześniej - odpowiada Karol Tylenda, prezes Podlaskiego Centrum Rolno-Towarowego S.A. - Do tej pory kupcy z Jurowieckiej płacili przysłowiowe 200 złotych, ponieważ spółka nie wywiązała się z umowy oddania pawilonów do końca grudnia. Wtedy, gdy kończyli oni handel na Jurowieckiej. Poza tym dzienne opłaty zostały podniesione, ponieważ apelowali o to stali kupcy, którzy podpisali z nami umowy wieloletnie.

Prezes twierdzi, że handlarze “sezonowi", którzy pojawiali się tylko w najbardziej dochodowych dniach, wprowadzali niezdrową konkurencję. Ponadto zwiększyły się opłaty za prąd, ochronę i sprzątanie bazaru.

- Chcemy, aby giełda się rozwijała - dodaje Tylenda. - Oddaliśmy do użytku już 62 pawilony plus obiekty pomocnicze. Mamy gotowy projekt na 45 kolejnych, które moglibyśmy oddać do 1 stycznia. Jeżeli znajdzie się 35 chętnych na lokale, spółka rozpocznie budowę

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny