Klinika Tęczówka bez kontraktu z NFZ. Zaćma musi poczekać na operację

- 40 lat pracowałam, składki płaciłam! I co ja teraz z tego mam? Co mam? Tylko nerwy! - mówi Lucyna Krzywicka. W Ośrodku Okulistycznym Tęczówka miała mieć zoperowaną zaćmę. Niestety, przyszła właśnie odebrać dokumenty. Narodowy Fundusz Zdrowia wypowiedział Tęczówce umowę. Od 24 czerwca nie płaci za wykonane tu operacje, ambulatoryjną opiekę specjalistyczną i program lekowy - czyli cykliczne zastrzyki w gałkę oczną, które trzeba przyjmować przy niektórych schorzeniach.

Na lodzie zostało 11 tys. pacjentów. Najbardziej zdenerwowani są ci, którzy - czekali na operację zaćmy. Jest ich około tysiąca. Kilka dni temu dostali z NFZ zawiadomienie, że powinni zgłosić się do innego ośrodka.

Właściciele Tęczówki nie mogą zrozumieć, dlaczego NFZ zerwał z nimi kontrakty. - Mamy świetny sprzęt, najmniejsze w mieście kolejki - mówi Piotr Nalewajek, właściciel.

- Nie mieliśmy innego wyjścia. Musieliśmy rozwiązać umowę z NZOZ „Tęczówka” - mówi Rafał Tomaszczuk z podlaskiego oddziału NFZ.

Jako powód podaje liczne nieprawidłowości w rozliczeniach świadczeń, które wykazały kontrole.

- To pretekst - nie ma wątpliwości Piotr Nalewajek. Bo w wypowiedzeniu umowy nie ma podanego żadnego uzasadnienia. - Wymyślili powód dopiero, gdy zaczęliśmy pisać odwołania.

Poza tym NFZ powołuje się na nieprawidłowości, które miałby mieć miejsce w 2010 roku. Dlaczego dopiero teraz na nie zareagował? - Kontrole były w2013 r. Następnie trwał proces odwoławczy od wystąpienia pokontrolnego, sprawa w sądzie. Wyrok zapadł w listopadzie ubiegłego roku. A Tęczówka się od niego odwołała. Stad ta rozpiętość w czasie - tłumaczy Rafał Tomaszczuk.

- My sobie poradzimy. Będziemy wykonywać operacje komercyjnie. Ale co z pacjentami, których na to nie stać? - martwi się Piotr Nalewajek.

- Pieniądze z kontraktów Tęczówki zostaną przekazane innym świadczeniodawcom, którzy obejmą opieką pacjentów czekających pierwotnie na zabieg usunięcia zaćmy w tej przychodni - tłumaczy Tomaszczuk.

- Siada mi oko. Czekam na operację na zaćmę - mówi Kazimierz Kuć. - W Tęczówce kolejka była stosunkowo niedługa, około roku. No ale cóż, zapiszę się gdzie indziej i znów odczekam swoje. Ale czy przyjmą mnie w tym samym terminie, na jaki byłem zapisany tutaj? Wątpię - dodaje pan Kazimierz. Przyznaje, że przestał się juz denerwować tą sytuacją. - Postałem w kolejce i stwierdziłem, że inni mają jeszcze gorzej niż ja.

- Na pewno nigdzie nie zapiszą na ten sam termin, co w Tęczówce - Lucynie Krzywickiej z nerwów aż się trzęsą ręce. Trudno się dziwić, bo - jak mówi - przy zaćmie liczy się niemal każdy dzień. - W tamtym roku wzięłam pożyczkę, żeby operację na lewe oko zrobić prywatnie. Bo nic już na nie nie widziałam. A tu liczy się czas. Ledwo co oddałam pieniądze, a chyba znowu będę musiała pożyczać...

- Rozmawialiśmy w piątek z szefami kliniki Visus informuje rzecznik NFZ. - Zobowiązali się przejąć część pacjentów Tęczówki. Prawdopodobnie uda się przeprowadzać te zabiegi w weekendy. Wtedy pacjenci nie będą musieli tak długo czekać.