Roman Polański uwielbia książki. Uwielbia też je filmować. I nawet, kiedy skutek może być nieco poniżej oczekiwań, jego autorska pieczęć daje gwarancję fantastycznego kina.
Niby wszystko już było. Opowieści o niemocy twórczej, o psychofanach, o przejmowaniu osobowości. Jednak kiedy bierze się za to Roman Polański, może nie będzie spektakularnych pogoni i rozlewu hektolitrów krwi, ale niepokój nie opuści widzów do samego końca. A o to przecież w solidnym thrillerze chodzi (nie mylić z nieudanym kryminałem, który trzeba włożyć do jakiejś szufladki).
"Prawdziwa historia" to także znakomite studium zmieniającej się relacji pomiędzy dwiema kobietami. Sławna pisarka ubiera się zupełnie zwyczajnie - swetry, ciepłe skarpety, wygodne buty. Psychofanka o świcie wygląda już jak po wizycie w salonie piękności. Nie chce się zdradzać szczegółów, bo autoironiczne drobiazgi podkreślają dystans samego Polańskiego do swoich filmów, ale będzie tu i trawestacja "Lokatora" i coś z "Pisarza widma", a i "Wstręt" zagości przez kilka kadrów. Dla kinomanów to wystarczająca zachęta, dla innych - nuda.
Znakomicie zniuansowane Eva Green i Emmanuelle Seigner, prowadzone po mistrzowsku przez reżysera i sfilmowane przez Pawła Edelmana zanurzone są w muzyce Alexandre Desplata. Może momentami zbyt dosłownie komentującej to, co się dzieje na ekranie, ale trzymającej niezwykle wysoki poziom tego kompozytora. Solidne kino.
Roman Polański na premierze swojego nowego filmu w Zurychu: Nigdy czegoś takiego nie robiłem
Źródło: Cover Video
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?