Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każda kawiarnia to historia. Zobacz sam!

Andrzej Lechowski
Przed kawiarnią "Zjednoczenie”. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Przed kawiarnią "Zjednoczenie”. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
W 1915 roku, gdy Białystok został zajęty przez Niemców, w mieście było ok. 140 kawiarni, restauracji, szynków i hal herbacianych.

Cudownie zaświeciło słońce, a drzewa spowiła zielonkawa mgiełka. Ale co tam przyroda. Miasto też się budzi z zimowej szarzyzny. A oznaki tego przebudzenia dostrzegam dwie. Pierwsza to ta, że białostoczanki pokazują nareszcie to, co przez ostatnich kilka miesięcy skrzętnie skrywały pod "jesionko-zimówkami". A druga to ta, że ruszają letnie ogródki. No trudno, że piwne, wolałbym kawiarniane, ale takie mamy czasy, drodzy Państwo.

A białostockie tradycje cukierni i kawiarni są całkiem niezłe. Około 1812 r. w budynku kasyna szlacheckiego na Lipowej powstała pierwsza białostocka cukiernia. W 1822 r. na rynku, w niewielkim, drewnianym domu Antoniego Sudnika, otworzył cukiernię Ziltzgeber. Działała ona przez sześć lat. W 1826 r. na rogu ulicy Niemieckiej i Nowoniemieckiej (dziś stoi tam budynek z kwiaciarnią Żonkil) otwarta została cukiernia "Panny Anny", prowadzona przez Pawła Kononowicza. W 1828 r. przeniósł on ją na Warszawską, jednocześnie zmieniając nazwę na "Wileńska".

W 1890 r. na rogu Lipowej i Nowego Świata, w kamienicy Weinreicha (w tym miejscu znajduje się dziś kino Pokój) otwarta została cukiernia Jana Witkowskiego. Gościom podawano herbatę, kawę lub czekoladę, a do tego można była zamówić lody, czekoladki, a nawet... piramidy (?). W tym samym czasie chętnie odwiedzano kawiarnię Metza w Grand Hotelu na Mikołajewskiej (Sienkiewicza) i znajdującą się tuż obok cukiernię Szmigielskiego. Jednak najsłynniejsza cukiernia (prowadził ją Wojciech Fijałkowski) znajdowała się na rynku, w kamienicy Tartackich.

Wybudowana została w tym samym miejscu, w którym stał dom Antoniego Sudnika. To jest genius loci. Dziś zamiast tego geniusa jest przebicie ulicy Sienkiewicza.

Miały białostockie kawiarnie niebywałe epizody wojenne. Gdy w 1915 r. Białystok został zajęty przez Niemców, to w mieście było około 140 (!) kawiarni, restauracji i szynków, i... hal herbacianych. Białostoczanie lubili przesiadywać przy kawiarnianych stolikach. Obyczaj ten podzielali też żołnierze okupanta. Ale wkrótce pojawiła się przeszkoda, która zrujnowała tę herbaciano-kawową symbiozę. Był nią tyfus i czerwonka. Epidemia opanowała miasto. Wojskowe władze sanitarne, bojąc się, że zaraza przeniesiona zostanie do wojska, nakazały właścicielom kawiarni wywiesić na drzwiach tabliczki z napisem "Wojskowym - wstęp wzbroniony".

Był to niespotykany przykład objęcia okupantów przez samych siebie szykanami. Za tego "pierwszego" Niemca w białostockich kawiarniach zapanować miała higiena i nowoczesność. Zgodnie z panującymi już w Europie normami władze niemieckie zażądały, aby wszystkie kawiarnie były wyposażone w klozety z bieżącą wodą. Za ich brak karano grzywną. Tego jeszcze brakowało. Nie dość, że wojna, to na dodatek klozety! Szybko okazało się, że bardziej opłaci się zapłacić grzywnę i zwiększyć "przepustowość" lokalu niż budować jakieś... fanaberie.

Inna kawiarniana historia wojenna rozegrała się w budynku dzisiejszego Archiwum. W 1919 r. powstało w Białymstoku Chrześcijańskie Stowarzyszenie Spółdzielcze "Zjednoczenie". Przez cały okres międzywojenny prowadziło ono w mieście liczne sklepy spożywcze i piekarnię mechaniczną. W budynku dawnego odwachu, przy rynku, mieściła się główna siedziba stowarzyszenia. Znajdowała się tu też popularna wśród białostoczan kawiarnia "Zjednoczenie".

W 1939 r. do Białegostoku weszli Sowieci. Urządzali nam "nowe" życie. Jak nowe, to i nowa kawiarnia. Przygotowano projekty przebudowy historycznych wnętrz "Zjednoczenia". Miała w nich powstać kawiarnia "Sportowa". Zanim to się stało, Hitler napadł na Stalina i w Białymstoku zainstalowali się Niemcy. Ci, jak wiemy, mieli już pewne doświadczenia z białostocką gastronomią. Żeby mieć pod ręką i małą czarną, i klozecik, założyli w "Zjednoczeniu" "Deutsches Hauskaffe". Niestety, tabliczka tym razem była inna: "Tylko dla Niemców".

Ot, tyle historii, bo wiosna szaleje. Spieszcie więc Państwo do kawiarnianego ogródka (może gdzieś jest?) na małą czarną i do tego każcie sobie koniecznie podać piramidę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny