Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef Humeńczyk i Edward Folwarski - Byli dyrektorzy białostockiej szkoły handlowej

Alicja Zielińska
Po lewej I zjazd profesorów i absolwentów Zespołu Szkół Handlowo-Ekonomicznych w 1958 r. Czwarty z lewej siedzi dyrektor Józef Humeńczyk
Po lewej I zjazd profesorów i absolwentów Zespołu Szkół Handlowo-Ekonomicznych w 1958 r. Czwarty z lewej siedzi dyrektor Józef Humeńczyk
Kierowali szkołą, ale w pamięci uczniów pozostali jako wspaniali pedagodzy i wychowawcy. Z wielką charyzmą, osobowością i manierami, na których mogła się wzorować młodzież. O Józefie Humeńczyku i Edwardzie Folwarskim, dyrektorach białostockiej szkoły handlowej przypomina Jerzy Koszewski.

Okres nauki Jerzego Koszewskiego w Liceum Administracyjno-Handlowym, a potem w Technikum Finansowym przypadł na lata powojenne 1948 -1952. Dyrektorem tych obu szkół był Józef Humeńczyk. Zawsze elegancko ubrany, wyniosły, opanowany i na swój dyrektorski sposób życzliwy dla nas - podkreśla pan Jerzy, który z wielką troską podtrzymuje pamięć o swojej szkole. Mimo trudnej sytuacji wiele się tam działo, bo uczniowie wierni prawom młodości aniołkami wcale nie byli i pomysłów na różne hece im bynajmniej nie brakowało. 1 kwietnia postanowili zrobić nauczycielom prima aprilis. Czyli ulotnić się z lekcji. I jak wspomina pan Jerzy, jeden za drugim wyskoczyli przez okno, klasa była na parterze, więc ucieczka udała się znakomicie, nikt nie zauważył, nawet wszystkowidzący woźny. - Dyrektor nie docenił jednak naszego młodzieńczego dowcipu i występek potraktował poważnie.

Zawiesił żartownisiów w prawach uczniów, a do szkoły wezwał rodziców. Oberwało się nam strasznie.
Ale były również i miłe chwile, aż łza się w oku kręci i serce bije mocniej. Ot, chociażby imieniny naszego dyrcia 19 marca 1949 roku. Do dzisiaj pamiętam dokładnie ten szpaler profesorów i uczniów na dolnym korytarzu, recytowane wiersze i piosenki, śpiewane na jego cześć, a on niczym Zeus na pedagogicznym Olimpie siedział na podwyższeniu we wspaniałym fotelu, jak na tronie. Niestety, były to ostatnie obchodzone z taką pompą imieniny, gdyż od następnego roku, 1950 nastały w szkole rządy Związku Młodzieży Polskiej. Zaczęła się walka klasowa, wyszukiwanie różnych haków w życiorysach Bogu ducha winnych uczniów, jak mój nieżyjący już przyjaciel Stanisław Mikołajczyk, Henryk Bielawski. Mnie też nie ominęły te szykany. Ileż wtenczas dyplomatycznych zabiegów i życiowej mądrości wykazał nasz dyrektor, żeby uchronić przed wilczym biletem tych, którzy ze względów politycznych czy religijnych narazili się zetempowskim aktywistom. Mego przyjaciela Henryka Bielawskiego dyrektor Humeńczyk po cichu przeniósł do handlówki w Ełku i Henio tam zdobył maturę, koleżankę Skobodzińską też ulokował w innej szkole. Natomiast mnie i pozostałym uczniom, którzy znaleźli się na czarnej liście poradził, byśmy zapisali się do ZMP. Trudno, musicie to zrobić, powiedział. Zostaliśmy więc członkami tej organizacji z przymusu, co wtedy było nagminne, ale dzięki temu udało się zapobiec dalszym czystkom w szkole.

Po latach pan Humeńczyk opowiedział mi z uśmiechem takie oto zdarzenie. Był wtedy kuratorem, przyszła do niego młoda, piękna dama i powiedziała: Drogi dyrektorze, dziękuję panu za wielkie serce i pomoc, którą pan mi okazał, gdy zostałam wyrzucona ze szkoły, i pan przechował mnie w innej. To była koleżanka Skobodzińska.
Dyrektor wiele razy wykazał się przenikliwością wręcz polityczną. O, na przykład, kółko literackie, którego byłem prezesem, a śp.profesor Zbigniew Troczewski, znakomity polonista, opiekunem - postanowiło w 1952 roku na 8 marca wystawić sztukę teatralną pt. "Miłość wśród wieków", przedstawiającą jak to uczucie opisywali poeci i pisarze na przestrzeni wieków. Na wystawienie sztuki zgodę musiał wyrazić oczywiście dyrektor i dlatego przezorny "Troczek", jak mówiliśmy żartobliwie na polonistę, mnie wysłał w tej sprawie do niego. Dyrektor zapoznawszy się z treścią i scenariuszem powiedział do mnie: Jurek, tytuł tej sztuki nie pasuje do szkoły, mogą powstać z jej wystawienia nieprzyjemne skutki dla nas ze strony władz. Żachnąłem się: A co w tym tytule jest niestosownego. W końcu jesteśmy artystami (przynależność do kółka literackiego była wyróżnieniem i powodem do dumy), w czerwcu opuszczamy szkołę. Na to dyrektor wprost powiedział: Tak, wy odchodzicie, ale ja i Zbyszek chcemy pozostać w szkole. Zrozumiałem. Błyskawicznie zmieniłem tytuł przedstawienia."Kobieta wśród wieków" była do przyjęcia i nie zawierała już żadnych podtekstów. Przedstawienie wystawiliśmy dla uczniów, a potem po popołudniu dla rodziców w dniu wywiadówki. Oba cieszyły się wielkim powodzeniem. A ostatnie wspomnienie szkolne związane z dyrektorem pozostało mi jako słodki smak czekolady. Dosłownie. Podczas matury, kiedy zdałem język polski na piątkę właśnie obdarował mnie w nagrodę czekoladą. Taki to był człowiek.

Do końca życia brał aktywny udział w organizowanych przez Koło Absolwentów zjazdach profesorów i absolwentów Zespołu Szkół Handlowo-Ekonomicznych, zawsze owacyjnie witany i oklaskiwany przez swych wychowanków. Ostatni kontakt z dyrektorem miałem w 2000 roku, kiedy zapraszałem go do udziału w naszym szóstym zjeździe, który miał się odbyć w dniach 14 - 15 października. Jak zwykle przyjął z zadowoleniem zaproszenie, zapisał w kalendarzu datę zjazdu. Niestety, kiedy kolega Kazimierz Sikorski pojechał po niego swoim samochodem, to córka nie pozwoliła mu wziąć udziału w spotkaniu, był już poważnie chory. Zmarł 8 sierpnia 2006 roku.

Następnym dyrektorem, z którym organizowałem kolejne zjazdy i przeżyłem miłe i podniosłe chwile, już jako prezes Koła Absolwentów, był śp. Edward Folwarski. Kolejny dyrektor Adam Anastaziuk w książce "100 lat Szkół Handlowych i Ekonomicznych w Białymstoku", tak o nim pisał. "Dyrektor Edward Folwarski to był jeden z tych dyrektorów, których dziś określano by mianem - kultowy. Gdy szedł korytarzem, drżały serca uczennic. Patrzyły na niego, jak zaczarowane, bo on hipnotyzował, on właściwie nie szedł, on płynął. Ubrany w nienagannie skrojony garnitur, śnieżnobiałą koszulę i modny krawat, Folwarski epatował elegancją. Chciał i umiał błyszczeć. Włosy lekko zaprawione brylantyną, przeczesane z przedziałkiem. Starannie ogolony, pachnący dobrą wodą kolońską, był prawdziwym arbitrem elegancji. Facecjonista jakich mało. Inteligentny, błyskotliwy, z wyższym wykształceniem salonowym, był ozdobą każdego towarzystwa. Mówił dużo i ciekawie, komentował obchody 1-majowe. Ale na ogół nie dopuszczał nikogo do głosu. Imieniny obchodził przez oktawę, czyli przez osiem dni. Miał dar wymowy. "Leciał z głowy", jak mówi młodzież.

Podczas szkolnych imprez był zawsze gwiazdą pierwszej wielkości. Tańczył pięknie, acz niekoniecznie ze swoją żoną. Pisał kwiecistym, ładnym charakterem. Jego podpis był prawdziwą ozdobą każdego szkolnego świadectwa. Nie znosił zagranicznych trunków. Nie palił papierosów! Palaczy nie cierpiał. Pełnił funkcję prezesa komitetu antynikotynowego w Białymstoku. Jego ulubione powiedzenie brzmiało: "Kto zabija palacza, temu Pan Bóg wybacza".

Uwielbiał kawały, anegdoty, kalambury. Lubił opowiadać dowcipy, ale też chętnie ich słuchał. Dyskretny raczej nie był. Czasami, jak któryś z nauczycieli chciał, by wieść rozniosła się szybko po szkole, to podawał najpierw dyrektorowi Folwarskiemu z sugestią: Niech to tylko zostanie między nami. Mógł być pewien, że za godzinę cała szkoła posiądzie tę wiadomość. Dyrektor Folwarski uważał bowiem, że wiadomości przekazane tylko jemu po prostu się zmarnują. Miał ogromne poczucie humoru, przy nim człowiek się nigdy nie nudził. Szkoda, że zmarł tak nagle (w 1995 r.), w niecały rok po ślubie, drugim zresztą. Ożenił się bowiem z pierwszą miłością swego życia, która czekała na niego bagatela tylko 50 lat! Dyrektorze Folwarski, miałeś klasę! Ale, czy ludziom z klasą dadzą długo pożyć na tym świecie?" - pyta Adam Anastaziuk, kończąc te jakże sympatyczne wspomnienia o kolejnym wspaniałym dyrektorze.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny