Komentarz
Komentarz
Arkadiusz Panasiuk
Dobra robota...
Gra pozorów czyli dovraŻeby nie było wątpliwości: dyrektor Łapiński wykonał kawał dobrej roboty. Na odnowiony plac zabaw przy Parkowej trudno się było na wakacjach dostać. Kilka razy z własną progeniturą odchodziliśmy z kwitkiem, bo po prostu nie było już dla nas miejsca. Niemniej poczucie, że uczestniczę w urzędniczej grze pozorów, jest oczywiste. Romskich dzieci nigdy tam nie widziałem.
W tej grze pozorów uczestniczą zarówno ci, co biorą, jak i dają pieniądze. Dodajmy dla sprawiedliwości, że uczestniczy w tym cała Polska, jak długa i szeroka.
Plac zabaw przy ul. Parkowej w Hajnówce znają wszystkie dzieciaki. W swojej historii miał już kilku właścicieli. Był nim Urząd Miasta, potem Starostwo Powiatowe. W tej chwili zarządcą jest Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, jednostka miejska.
Tenże zakład w 2007 roku złożył wniosek o dotację do MSWiA w ramach programu na rzecz społeczności romskiej. Dotację otrzymał. Pieniądze na wyposażenie, prócz wspomnianego, otrzymały jeszcze dwa inne place.
Jak się liczy ludzi
Rzecznik prasowy resortu spraw wewnętrznych i administracji, Wioletta Paprocka: Rubryka wniosku do programu dotycząca liczby Romów na terenie objętym zadaniem ma na celu wykazanie orientacyjnej liczby beneficjentów. MSWiA nie wskazuje źródła, z jakiego te dane mają pochodzić. Nie ma także przepisów, które regulowałyby te kwestie. Należy podkreślić, że osoby piszące wnioski zazwyczaj znają liczbę Romów z własnej praktyki i podają ją najczęściej jako szacunkową. Zdarzają się także przypadki, że niektórzy wnioskodawcy mają świetną orientację i wyliczają szczegółowo - z podziałem na liczbę rodzin. Ta liczba jest tylko jednym z elementów, które składają się na orientacyjny obraz lokalnej społeczności i jej problemów.
- Kto weryfikuje te dane?
- Wspomniane wnioski są weryfikowane w urzędach wojewódzkich oraz Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, w oparciu o wiedzę wyspecjalizowanych urzędników.
Popularne "obszary" wsparcia
Rozmawiamy anonimowo z urzędnikiem, który zna od podszewki "technologię" ubiegania się o tego typu dotacje. Nie przebiera w słowach: - Dlatego właśnie jestem przeciwnikiem wszelkiego rodzaju unijnych funduszy, chociaż w tym przypadku mamy do czynienia z innego rodzaju środkami. Chodzi mi jednak o zasadę, że to elity urzędnicze wymyślają idiotyzmy, bo to oni przecież wiedzą najlepiej, jaki "obszar" należy wesprzeć. Do bardzo popularnych "obszarów" wsparcia zalicza się: Romów, gejów, ruchy feministyczne, ekologiczne, czyli jak ja to nazywam - wszelkiego rodzaju "socjalistyczne formy". I co się wówczas dzieje? Gospodarz na dole, czyli samorząd gminny, powiatowy wie oczywiście lepiej od nich, co jest potrzebne mieszkańcom i w związku z tym próbuje naginać wnioski po to, żeby jakoś wpisać się w te durne "obszary". Czasami to nawet ci na górze chcą dobrze, ale tak się po prostu nie da, bo w centralnym sterowaniu tkwi po prostu błąd systemowy… A w tym konkretnym przypadku wnioskodawca stwierdził: Jest potrzebny ładny plac zabaw, ale skąd wziąć kasę? A no z takiego programu. No, ale jest pewne "ale", bo musi to być plac zabaw dla takiej to a takiej grupy… No to co, nagniemy troszeczkę? Naginają wszyscy i każdy o tym doskonale wie.
Nie mamy dodatkowych pytań
"Należy przekazać wnioskodawcy podziękowania i gratulacje za klarowny, spójny wniosek, który nie budzi żadnych dodatkowych pytań. BRAWO!" - to opinia ministerstwa pod wnioskiem.
Dotacja wyniosła 13 000 zł. - To tylko część kosztów. Ze swojej strony daliśmy dodatkowo około 20 tys. zł - mówi Anatol Łapiński, dyrektor ZGM w Hajnówce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?