[galeria_glowna]
Białostoczanie zwiększyli dystans nad miejscami zagrożonymi degradacją do ośmiu oczek, co daje im względny spokój przed kolejnymi spotkaniami. Szkoda jedynie, że taki wynik nie padł dwa tygodnie temu, kiedy remis 1:1 z Piastem skazał jagiellończyków na walkę o pozostanie w lidze, zamiast gry w grupie mistrzowskiej.
- Wiadomo, że żałujemy tego poprzedniego meczu, ale zarówno tamte jak i te spotkanie, to już jest przeszłość. Koncentrujemy się na tym co jest przed nami. Wygrywając oddaliliśmy się od strefy spadkowej, ale jeszcze niczego nie można być pewnym - mówi Krzysztof Baran, bramkarz Jagi.
Golkiper Jagi zapewne nie przypuszczał, że w tym meczu aż trzykrotnie będzie sięgał do siatki. Pierwszy raz już w 6. minucie, kiedy pokonał go strzałem głową Ruben Jurado. Inna sprawa, że nie za bardzo przeszkadzał mu w tym białostocki stoper Martin Baran, który zachował się w tej sytuacji niezwykle biernie.
- Nie wiem, dlaczego źle weszliśmy w mecz. Na pewno obawialiśmy się tego spotkania, chceliśmy dobrze zacząć i myślę, że to nas trochę sparaliżowało - przyznaje Rafał Grzyb, kapitan białostockiego zespołu.
Stracony gol spowodował, że przyjezdni nabrali pewności i za moment mieli okazję na podwyższenie wyniku. Na szczęście błąd Filipa Modelskiego, który stracił piłkę w środku pola, naprawił Grzyb, blokując uderzenie Mateja Izvolta.
Gospodarze po pierwszych nerwowych minutach w końcu opanowali sytuację i zaczęli zagrażać bramce Dariusza Treli. Bramkarz Piasta świetnie spisał się broniąc uderzenia najpierw Michała Pazdana, a później Daniego Quintany. W 37. minucie nie miał jednak nic do powiedzenia. Po wrzutce Hiszpana z narożnika pola karnego fatalnie pomylił się Mateusz Matras, który wręcz wystawił piłkę Adamowi Dźwigale, a młody pomocnik z bliska trafił do siatki.
- Po prostu znalazłem się w odpowiednim czasie i miejscu i bardzo sie z tego cieszę - kwituje Dźwigała, który licząc rozgrywki Pucharu Polski, zdobył już swoją piątą bramkę w tym sezonie, jednak po meczu z pokorą nosił skrzynki ze sprzętem piłkarskim. - Zawsze najmłodsi noszą te skrzynki, w Polsce jest tak przyjęte, a ja nie mam nic przeciwko temu - uśmiecha się osiemnastolatek.
Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news
Zdobyta bramka dodała gospodarzom wigoru i za moment było już 2:1. Tym razem architektem trafienia był Giorgi Popchadze, który przeprowadził akcję lewym skrzydłem. Jego dośrodkowanie odbił Trela, ale do toczącej się futbolówki najszybciej dobiegł Quintana, który niemal z linii wbił ją do siatki.
W przerwie w szeregach Jagi nastąpiła wymuszona zmiana, gdyż boisko opuścił kontuzjowany Michał Pazdan.
- Michał od kilku dni nie trenował i zagrał na własną odpowiedzialność. Takich piłkarzy trzeba podziwiać. Mam nadzieję, że lekarze sprawią, że będzie też do dyspozycji na czwartkowe spotkanie z Podbeskidziem - przyznaje Probierz.
Na szczęście brak reprezentanta Polski nie wpłynął destrukcyjnie na jego kolegów. Wydawało się, że sytuację uspokoił gol na 3:1, który padł już sześć minut po wznowieniu gry. W roli głównej wystąpił ponownie Quintana, który ni to dośrodkowaniem, ni strzałem pokonał Trelę.
Gliwiczanie nie mieli jednak zamiaru rezygnować i w 70. minucie ukarali chyba już zbyt pewnych siebie gospodarzy. Stratę piłki przez Popchadze wykorzystał Matras, który tym razem zaliczył już asystę na właściwą stronę, dośrodkowując precyzyjnie na głowę Wojciecha Kędziory, a ten wygrał pojedynek z Filipem Modelskim i zdobył bramkę kontaktową.
Goście rzucili się do ataków, które ostudził kolejny gol dla Jagi. Kontrę przeprowadził Dawid Plizga, który fantastycznym podaniem znalazł w polu karnym Quintanę. Ten trafił jednak w poprzeczkę, ale akcję zamykał Mateusz Piątkowski, który głową podwyższył na 4:2.
To jednak nie skończyło jeszcze emocji w tym meczu, bowiem kilka minut później pomylił się Ugo Ukah, którego strata rozpoczęła kontrę gości, a szansy nie zmarnował Jurado.
- Gdy wydawało się, że mamy spokojny mecz, to sami narobiliśmy sobie kłopotu. Ale tak to jest z grą w stresie - zauważa Probierz.
Na szczęście limit błędów białostockiej defensywy na tym się wyczerpał i udało się zakończyć spotkanie zwycięstwem, pierwszym (nie licząc walkowera za mecz z Legią) od 8 marca, kiedy żółto-czerwoni u siebie pokonali 1:0 Zagłębie Lubin.
Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news
Wynik
Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 4:3 (2:1). Bramki: 0:1 - Jurado (6), 1:1 - Dźwigała (37), 2:1 - Quintana (41), 3:1 - Quintana (51), 3:2 - Kędziora (70), 4:2 - Piątkowski (76), 4:3 - Jurado (83). Żółte kartki: Gajos, Quintana, Grzyb - Polak, Hanzel, Izvolt, Nikiema, Podgórski, Jurado. Sędziował: Paweł Gil (Lublin).
Widzów 4 062.
Jagiellonia: K. Baran - Modelski, Ukah, M. Baran, Popchadze, Pazdan (46. Gajos), Grzyb, Dzalamidze (65. Plizga), Dźwigała, Quintana, Piątkowski (84. Balaj).
Piast: Trela - Matras, Horvath, Polak, Król, Badia (88. Osyra), Nikiema, Hanzel, Jurado, Izvolt (68. Podgórski), Wilczek (61. Kędziora).
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?