Krytyka wydaje się mocno przesadzona, bo jeśli wziąć pod uwagę wstępny etap przygotowań na jakim są białostoczanie i przebieg spotkania, to żółto-czerwoni nie mają się czego wstydzić, jeśli nie liczyć oczywiście braku skuteczności.
Goście z Kazachstanu ani razu poważnie nie zagrozili bramce Grzegorza Sandomierskiego, nie oddając przez 90 minut żadnego celnego strzału, przy siedmiu żółto-czerwonych. To dobrze świadczy o formacji defensywnej, z zestawieniem której - przy kontuzjach Roberta Arzumanjana, Luki Pejovica i Mladena Kascelana - były spore kłopoty.
Wiosną tak nie grał
Na pochwały zasłużyli obaj boczni defensorzy. Alexis Norambuena nie tylko zaliczył asystę przy trafieniu Tomasza Frankowskiego, ale i zaprezentował dyspozycję, w jakiej nie był w żadnym meczu rundy wiosennej poprzedniego sezonu.
Były obawy o postawę Grzegorza Bartczaka, który w meczu o stawkę nie grał od października 2010 roku. Pozyskany z Zagłębia Lubin defensor nie zawiódł, umie ustawić się na boisku, przerwać atak przeciwników i włączyć się do poczynań zaczepnych swojego zespołu. Omal nie strzelił też gola, bo piłka o centymetry minęła bramkę Irtyszu po jego uderzeniu z dystansu.
Pewnie, że w końcówce zabrakło mu sił i raz przegrał pojedynek biegowy z rywalem, ale można śmiało zaryzykować tezę, że z każdym treningiem Bartczak będzie coraz mocniejszym punktem Jagiellonii.
Spore umiejętności pokazał także drugi były gracz Miedziowych - Dawid Plizga, który był wyróżniającą się postacią drugiej linii. Wygrał sporo pojedynków z graczami z Pawłodaru, zmuszał ich do fauli, no i jeden z rywali, nie mogąc w przepisowy sposób zatrzymać Plizgi, zarobił dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
Podobnie, jak w przypadku kilku innych jagiellończyków notę obniża mu nieco zmarnowana w końcówce meczu dogodna okazja podbramkowa.
Sam pomocnik powściągliwie ocenia swój występ.
- Nie był to mój ani najlepszy, ani najgorszy mecz, po prostu średni. Może gdybyśmy wcześniej zdobyli bramkę, byłoby łatwiej. A tak w Kazachstanie trzeba powalczyć o dobry rezultat - mówi Plizga.
Wielką chęć do strzelenia gola przejawiał Thiago Cionek. Brazylijczyk, który w lidze w końcówce sezonu był zdyskwalifikowany za brutalny faul, dwukrotnie stanął przed szansą po stałych fragmentach gry. Raz trafił w bramkarza, a potem piłkę w ostatniej chwili wybił jeden z obrońców.
Ciekawy epizod
Plusik można też postawić przy nazwisku Tomasza Frankowskiego. To on przesądził o zwycięstwie i szkoda, że nie miał więcej okazji podbramkowych, bo mimo upływu lat instynkt strzelecki wciąż go nie zawodzi.
Mimo bardzo krótkiego występu z dobrej strony pokazał się wracający z wypożyczenia do Piasta Gliwice Maycon. Brazylijski napastnik podczas czwartkowego epizodu miał kilka udanych zagrań i trener Probierz śmiało może go wystawiać u boku Franka.
Przed wyjazdem do Kazachstanu na pewno nie trzeba się obawiać rywala, który najzwyczajniej w świecie jest dużo słabszy od Jagiellonii. Problemem może być postawa żółto-czerwonych, którzy na obcych boiskach często grają znacznie poniżej możliwości.
Obawy budzi też daleka podróż i wysoka temperatura w Kazachstanie. Piłkarze zapewniają jednak, że sobie z tym poradzą.
- Nie ma co narzekać na to, co czeka nas w Kazachstanie. U siebie położyliśmy cegiełkę na drodze do awansu i nie możemy tego zmarnować - uważa pomocnik Tomasz Kupisz.
Rewanż w Pawłodarze zostanie rozegrany 7 lipca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?