MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:0 (zdjęcia, wideo)

Tomasz Dworzańczyk [email protected] tel. 85 748 95 31
Dziś mecz Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok.
Dziś mecz Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok. Andrzej Zgiet
Dziś mecz Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok. Będzie transmisja TV online przez internet. W czwartek Jaga pokonała Lecha 2:0.

[galeria_glowna]
Pięć poprzednich spotkań popsuło obraz dobrego początku sezonu, kiedy graliśmy fajną piłkę i zdobywaliśmy punkty. Później jednak przyszedł kryzys, ale miejmy nadzieję, że to już za nami. Jeśli wygramy z Piastem, to nasz dorobek na półmetku rozgrywek będzie można ocenić pozytywnie - komentuje Michał Pazdan, kapitan białostockiego zespołu.

Mimo zwycięstwa nad Kolejorzem, żółto-czerwoni nie wydostali się z tzw. grupy spadkowej. W tym roku czeka ich jednak jeszcze siedem spotkań o punkty i jeśli jagiellończycy zagrają w nich z podobnym zaangażowaniem, to mają szansę znacznie poprawić swoją pozycję i spędzić zimę w górnej cześci tabeli. W meczu z dobrze dysponowanym Lechem białostoczanie podjęli walkę i spotkała ich za to nagroda. Choć trzeba też przyznać, że gospodarzom dopisało szczęście, którego nie mieli tego dnia rywale. Wystarczy wspomnieć, że dwukrotnie po ich strzałach piłka zatrzymywała się na słupku i poprzeczce, a raz fantastyczną interwencją popisał się Krzysztof Baran, który mimo powrotu do kadry meczowej po pauzie za kartki Jakuba Słowika, nie oddał mu miejsca między słupkami.

- W drużynie jest zdrowa rywalizacja i tego będę się trzymał. Jeśli ktoś jest w formie, to będzie grał. Staramy się być obiektywni - przyznaje Stokowiec.

Szkoleniowiec po ostatnim, pechowo przegranym meczu z Górnikiem Zabrze 0:1 nie dokonał żadnej zmiany w wyjściowej jedenastce. Oprócz Słowika, mógł postawić jeszcze m.in. na Jakuba Tosika, który także wracał po pauzie kartkowej, jednak i on został na ławce.

- Obaj nie ustrzegli się błędów w poprzednich spotkaniach teraz muszą jakoś odpokutować - wyjaśnia Stokowiec.

Spotkanie z Lechem rozpoczęło się z piętnastominutowym opóźnieniem, spowodowanym awarią oświetlenia. Nie miało to jednak wpływu na poczynania piłkarzy obu zespołów. Od początku było widać, że grę prowadzą goście, a jagiellończycy ustawili się na kontry.

Ich pierwsza próba wyjścia z szybkim atakiem w 7. minucie efektu jeszcze nie przyniosła, choć akcja pary Dani Quintana - Nika Dzalamidze mogła się podobać. Strzał Gruzina był jednak zbyt lekki, żeby zaskoczyć Macieja Gostomskiego.

Przy drugiej próbie, niespełna kwadrans później, bramkarz lechitów był już bezradny. Piłkę w środku pola przejął Mateusz Piątkowski, który szybko zgrał ją do Dzalamidze. Ten z kolei fantastycznym podaniem uruchomił wybiegającego z głębi pola Quintany, a Hiszpan pewnym strzałem przy słupku wyprowadził białostoczan na prowadzenie.

- Ta bramka pomogła nam realizować nasz plan, bo wygrywając 1:0 z Lechem wiadomo było, że to przeciwnik będzie zmuszony do ataku pozycyjnego. My mogliśmy się skupić tylko na kontrach i o to nam właśnie chodziło - przyznaje Dzalamidze.

Stracona bramka wyraźnie podcięła skrzydła lechitom i trochę im zajęło, zanim otrząsnęli się i znów zaczęli dyktować warunki gry. W tym czasie mogli nawet stracić kolejnego gola, bowiem po rzucie wolnym wykonywanym przez Dawida Plizgę piłkę na głowie miał już Quintana. Hiszpan jednak nie przyłożył się do tego uderzenia i futbolówkę złapał Gostomski.

W końcówce pierwszej połowy przyjezdni wrócili do swojej gry i stworzyli nawet znakomitą okazję na wyrównanie. Zmarnował ją jednak Karol Linetty, posyłając piłkę obok słupka.
Po przerwie napór Kolejorza wzrósł. Najpierw dwie okazje zaprzepaścił Łukasz Teodorczyk, później piłkę na słupek po strzale Szymona Drewniaka zbił Baran, któremu za moment w sukurs przyszła poprzeczka po uderzeniu z rzutu wolnego Barry'ego Douglasa. Lechici w końcówce już nie schodzili z połowy gospodarzy, lecz zamiast wyrównania, nadziali się na kontrę. Świetnym podaniem popisał się dobrze grający w środku pola Alaxis Norambuena, który zagrał do Plizgi, a ten podwyższył na 2:0.

Wydawało się, że to koniec emocji, ale kto wie, jakim wynikiem zakończyłby się spotkanie, gdyby nie Baran, który najpierw w beznadziejnej sytuacji wybronił uderzenie Kaspera Hamalainena, a podnosząc się odbił piłkę po dobitce Bartosza Ślusarskiego. To odebrało już gościom nadzieję, że mogą w tym meczu coś zmienić.

Golkiper żółto-czerwonych miał dodatkową satysfakcję, gdyż dotychczas Lech nie kojarzył mu się dobrze. Przed dwoma laty w Poznaniu wpuścił cztery gole, po których na dłużej zniknął z boisk ekstraklasy. Teraz w meczu z Kolejorzem został bohaterem.

- Szczerze mówiąc, nie pamiętam już tamtego spotkania i skupiam się na tym, co przede mną - kwituje Baran. - A jeśli chodzi o skład, to ustala go trener, więc nie mnie o to pytać - dodaje.
Białostoczanie po wygranej z Lechem długo nie świętowali, gdyż już wczoraj ruszyli w podróż do Gliwic na kolejny mecz z Piastem, z którym zmierzą się dziś o godz. 18. Niestety, bez Quintany, który z Kolejorzem obejrzał czwartą żółtą kartkę.

- Myślę, że jakoś sobie poradzimy. Ostatnio pauzowali przecież Kuba Słowik i Kuba Tosik, ale w ich miejsce weszli rezerwowi, którzy nie zawiedli. Jestem przekonany, że bez Daniego też jesteśmy w stanie uzyskać korzystny wynik - mówi Plizga.

Poza Hiszpanem z kadry meczowej wypadł też Tomasz Bandrowski. W ich miejsce do Gliwic pojechali Karol Mackiewicz i Mateusz Żebrowski.

Najbliższy rywal Jagi w tym sezonie gra poniżej oczekiwań. Po ostatniej wysokiej porażce z Pogonią Szczecin 0:4 piłkarze tłumaczyli się ze słabszej postawy w gabinecie prezesa klubu, który żądał od nich wyjaśnień. Nie wiadomo, jak wpłynie to na ich postawę w dzisiejszym spotkaniu, w którym zabraknie też pauzującego za czerwona kartkę stopera - Adriana Klepczyńskiego.

- Na pewno nie będzie łatwo i nie ma co sugerować się tym, że Piast przegrał wysoko w ostatniej kolejce. My też przecież nie wygraliśmy żadnego z pięciu ostatnich spotkań, a mimo to potrafiliśmy zwyciężyć Lecha - zauważa Baran.

Za jagiellończykami przemawiają statystyki. W dotychczasowych 14 spotkaniach przegrali z Piastem tylko raz, ale nigdy w Gliwicach, skąd zawsze wracali z punktami. Oby podobnie było dziś. Spotkanie transmitować będą Eurosport 2 i Canal Plus Family.

Wynik

Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:0 (1:0). Bramki: 1:0 -Quintana (21), 2:0 - Plizga (87). Żółte kartki: Quintana - Murawski, Ceesay, Linetty. Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 5 427.

Jagiellonia: Baran - Waszkiewicz, Ukah, Pazdan, Popkhadze, Norambuena, Dźwigała (63. Tosik), Plizga, Quintana (77. Porębski), Dzalamidze (69. Gajos), Piątkowski.

Lech: Gostomski - Ceesay, Wołąkiewicz, Kamiński, Douglas, Pawłowski (40. Linetty), Murawski, Drewniak (88. Możdżeń), Hamalainen, Lovrencsics, Teodorczyk (71. Ślusarski).

Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok. Transmisja TV online, przydatne linki

link 1

link 2

link 3

link 4

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny