Zdaniem Przytuły, który komentował w telewizji piątkowe spotkanie żółto-czerwonych przeciwko Wiśle - nie zagrali oni najlepiej. Zastrzeżenia ma szczególnie do pierwszej połowy meczu.
- Przez pierwsze 30 minut Jagiellonii w ogóle nie było na boisku. To Wisła miała przewagę i dopiero w ostatnim kwadransie przed przerwą gra się wyrównała. Ale nadal to nie był poziom, jaki białostoczanie pokazywali w poprzednich meczach. Nawet ten przegrany z Lechią Gdańsk 0:2 nie był moim zdaniem taki tragiczny, bo wówczas Jagiellonia w większości prowadziła grę - tłumaczy Przytuła.
W Krakowie Podlasianie lepiej wypadli po przerwie. Wówczas potrafili już dłużej utrzymać się przy piłce i momentami to wiślacy wyglądali na zagubionych.
- To już była Jagiellonia, którą można oglądać. Sporo wniósł wprowadzony na boisko Dani Quintana. Rozmawiałem po meczu z trenerem Stokowcem i nawet mu mówiłem, że takiego zawodnika nie można zostawiać na ławce. Hiszpan potrafi niekonwencjonalnie rozegrać piłkę, po za tym ściąga na siebie uwagę kilku piłkarzy i jego koledzy mają wtedy więcej miejsca - zauważa Przytuła.
Niespodziewanie jednak w momencie, w którym to białostoczanie panowali nad wydarzeniami na boisku, stracili bramkę. W bardzo podobnych okolicznościach zresztą wyrównali, bowiem wydawało się, że gospodarze spokojnie dowiozą jednobramkowe zwycięstwo.
- Dla mnie takim sygnałem, że Jagiellonia jeszcze nie złożyła broni był strzał w słupek Mateusza Piątkowskiego. To pokazało, że goście z Białegostoku mogą jeszcze coś zrobić. No a potem w końcówce wszyscy widzieliśmy wyrównujący gol Bekima Balaja - dodaje ekspert nc+.
Przytuła oceniając mecz na dłużej zatrzymuje się właśnie przy osobach napastników - Piątkowskiego i Balaja. Jego zdaniem, obaj pokazali, że są w stanie zastąpić w tym sezonie Tomasza Frankowskiego.
- Piątkowski i Balaj to moim zdaniem bardzo podobni zawodnicy. Ten pierwszy wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, w zasadzie brakuje mu tylko zdobytego gola. Albańczyk natomiast strzela jak na zawołanie wchodząc z ławki i chciałoby się, żeby był taki regularny grając od początku - zaznacza wychowanek Hutnika Kraków. - To są piłkarze o zupełnie innej charakterystyce niż Tomek Frankowski, który był świetnym napastnikiem, ale w Jagiellonii sprawdzał się głównie wtedy, gdy dominowała. Kiedy jednak trzeba walczyć, a w polskiej lidze jak widać bardzo często właśnie trzeba, to para rosłych napastników może dać zespołowi nawet więcej - dodaje Przytuła.
Jego zdaniem na plus po czterech kolejkach zasłużyła także para stoperów - Michał Pazdan i Martin Baran.
- Pazdan w tym sezonie gra bardzo pewnie. Przestał popełniać błędy, dobrze radzi sobie także z piłką w środku pola. Baran też zresztą nieźle wygląda, choć jakieś pojedyncze pomyłki mu się przydarzają. Na razie jednak bez konsekwencji - uważa były piłkarz m.in. Pogoni Szczecin, Arki Gdynia i Cracovii Kraków.
Przytule w meczu z Wisłą przypadła do gustu także gra Tomasza Bandrowskiego, który po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił od pierwszej minuty.
- Tomek Bandrowski jest typem zawodnika, który potrzebuje regularnych występów. Jeśli zagra kilka meczów z rzędu, to dojdzie do wysokiej formy i będzie w stanie dać Jagiellonii jeszcze więcej - uważa ekspert nc+.
W ocenie pierwszych czterech kolejek ekstraklasy, Przytuła nie ma wątpliwości, że na największe brawa zasłużyła Lechia Gdańsk, która według niego gra na razie najlepszą piłkę. In minus zaskoczyło Zagłębie Lubin.
- Lechia imponuje przede wszystkim świetnym pressingiem i pokazuje, że może być groźna dla każdego - kończy Przytuła.
Najbliższa seria gier zostanie rozegrana w weekend 23-25 sierpnia. Jagiellonia wówczas podejmie Pogoń Szczecin (sobota - 24 sierpnia, godz. 18).
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?