Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok. Dani Quintana nie może siedzieć na ławce rezerwowych

Tomasz Dworzańczyk [email protected] tel. 85 748 95 34
Hiszpan Dani Quintana (z lewej) jest - zdaniem Krzysztofa Przytuły - jednym z asów w talii Piotra Stokowca
Hiszpan Dani Quintana (z lewej) jest - zdaniem Krzysztofa Przytuły - jednym z asów w talii Piotra Stokowca Andrzej Zgiet
Drużyna Piotra Stokowca ma potencjał nawet na pierwszą szóstkę. Co prawda, ostatni mecz z Wisłą Kraków Jaga zremisowała dość szczęśliwie, ale pokazała, że ma w zespole kreatywnych piłkarzy i może w tej lidze namieszać - mówi Krzysztof Przytuła, były piłkarz, obecnie trener i ekspert stacji nc+.

Zdaniem Przytuły, który komentował w telewizji piątkowe spotkanie żółto-czerwonych przeciwko Wiśle - nie zagrali oni najlepiej. Zastrzeżenia ma szczególnie do pierwszej połowy meczu.
- Przez pierwsze 30 minut Jagiellonii w ogóle nie było na boisku. To Wisła miała przewagę i dopiero w ostatnim kwadransie przed przerwą gra się wyrównała. Ale nadal to nie był poziom, jaki białostoczanie pokazywali w poprzednich meczach. Nawet ten przegrany z Lechią Gdańsk 0:2 nie był moim zdaniem taki tragiczny, bo wówczas Jagiellonia w większości prowadziła grę - tłumaczy Przytuła.

W Krakowie Podlasianie lepiej wypadli po przerwie. Wówczas potrafili już dłużej utrzymać się przy piłce i momentami to wiślacy wyglądali na zagubionych.

- To już była Jagiellonia, którą można oglądać. Sporo wniósł wprowadzony na boisko Dani Quintana. Rozmawiałem po meczu z trenerem Stokowcem i nawet mu mówiłem, że takiego zawodnika nie można zostawiać na ławce. Hiszpan potrafi niekonwencjonalnie rozegrać piłkę, po za tym ściąga na siebie uwagę kilku piłkarzy i jego koledzy mają wtedy więcej miejsca - zauważa Przytuła.

Niespodziewanie jednak w momencie, w którym to białostoczanie panowali nad wydarzeniami na boisku, stracili bramkę. W bardzo podobnych okolicznościach zresztą wyrównali, bowiem wydawało się, że gospodarze spokojnie dowiozą jednobramkowe zwycięstwo.

- Dla mnie takim sygnałem, że Jagiellonia jeszcze nie złożyła broni był strzał w słupek Mateusza Piątkowskiego. To pokazało, że goście z Białegostoku mogą jeszcze coś zrobić. No a potem w końcówce wszyscy widzieliśmy wyrównujący gol Bekima Balaja - dodaje ekspert nc+.
Przytuła oceniając mecz na dłużej zatrzymuje się właśnie przy osobach napastników - Piątkowskiego i Balaja. Jego zdaniem, obaj pokazali, że są w stanie zastąpić w tym sezonie Tomasza Frankowskiego.

- Piątkowski i Balaj to moim zdaniem bardzo podobni zawodnicy. Ten pierwszy wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, w zasadzie brakuje mu tylko zdobytego gola. Albańczyk natomiast strzela jak na zawołanie wchodząc z ławki i chciałoby się, żeby był taki regularny grając od początku - zaznacza wychowanek Hutnika Kraków. - To są piłkarze o zupełnie innej charakterystyce niż Tomek Frankowski, który był świetnym napastnikiem, ale w Jagiellonii sprawdzał się głównie wtedy, gdy dominowała. Kiedy jednak trzeba walczyć, a w polskiej lidze jak widać bardzo często właśnie trzeba, to para rosłych napastników może dać zespołowi nawet więcej - dodaje Przytuła.

Jego zdaniem na plus po czterech kolejkach zasłużyła także para stoperów - Michał Pazdan i Martin Baran.

- Pazdan w tym sezonie gra bardzo pewnie. Przestał popełniać błędy, dobrze radzi sobie także z piłką w środku pola. Baran też zresztą nieźle wygląda, choć jakieś pojedyncze pomyłki mu się przydarzają. Na razie jednak bez konsekwencji - uważa były piłkarz m.in. Pogoni Szczecin, Arki Gdynia i Cracovii Kraków.

Przytule w meczu z Wisłą przypadła do gustu także gra Tomasza Bandrowskiego, który po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił od pierwszej minuty.

- Tomek Bandrowski jest typem zawodnika, który potrzebuje regularnych występów. Jeśli zagra kilka meczów z rzędu, to dojdzie do wysokiej formy i będzie w stanie dać Jagiellonii jeszcze więcej - uważa ekspert nc+.

W ocenie pierwszych czterech kolejek ekstraklasy, Przytuła nie ma wątpliwości, że na największe brawa zasłużyła Lechia Gdańsk, która według niego gra na razie najlepszą piłkę. In minus zaskoczyło Zagłębie Lubin.

- Lechia imponuje przede wszystkim świetnym pressingiem i pokazuje, że może być groźna dla każdego - kończy Przytuła.

Najbliższa seria gier zostanie rozegrana w weekend 23-25 sierpnia. Jagiellonia wówczas podejmie Pogoń Szczecin (sobota - 24 sierpnia, godz. 18).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny