Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Kurski zabierze do Europarlamentu uzdę i lejce? Kto będzie "powoził"?

Marta Gawina
Jacek Kurski cieszy się z pierwszych wyników wyborów podawanych tuż po zamknięciu lokali.
Jacek Kurski cieszy się z pierwszych wyników wyborów podawanych tuż po zamknięciu lokali. Fot. Wojciech Oksztol
Uzda i lejce będą używane - mówi marszałek Krzysztof Putra. Obiecuje, że nie pozwoli by Jacek Kurski zapomniał o Podlasiu.

Nie mamy podlaskiego europosła. Potwornie mi żal, że tak się stało. Teraz to my będziemy musieli zabiegać o to, żeby zwycięzcy z naszego okręgu chcieli zainteresować Europę Podlasiem - nie ukrywa rozczarowania dr Izabela Kraśnicka z Wydziału Prawa na Uniwersytecie w Białymstoku.

A konkretnie: lobbowali na rzecz naszych interesów, otwierali europejskie drzwi podlaskim samorządowcom, promowali Podlasie, załatwiali problemy, które dotyczą takich regionów jak nasz. W niedzielę wyborcy zdecydowali, że to Krzysztof Lisek z Platformy Obywatelskiej i Jacek Kurski z Prawa i Sprawiedliwości najlepiej nadają się do tej pracy. Pierwszy to poseł z Elbląga, drugi z Gdańska.

Nieszczęśliwy okręg

- Nie neguję ludzi, których wybraliśmy. Obaj są na swój sposób mądrzy, na pewno reprezentatywni. Ale oni są postrzegani z pozycji Polski jako całości, a nie naszego regionu. Tak naprawdę pozostaje nam wiara, że będą chcieli działać dla Podlasia. Bo zmusić ich nie można - dodaje socjolog prof. Andrzej Sadowski.

- Trochę żal. Pewnie, że byłoby lepiej, gdybyśmy mieli podlaskiego europosła - przyznają zgodnie nasi politycy: Robert Tyszkiewicz z PO i Krzysztof Putra z PiS.
Kto jest winny? Łączony okręg wyborczy, niska frekwencja, brak jedynek, słabi podlascy kandydaci? Może wyborcy? Może wszystko naraz?

- Województwa podlaskie i warmińsko-mazurskie są duże i słabo zaludnione. To nas łączy. Poza tym wszystko nas różni. Są inne tradycje, inna historia. Na Warmii i Mazurach kiedyś wygrywała lewica, teraz PO. U nas przede wszystkim PiS - przypomina socjolog Radosław Poniat.

Teoretycznie wybory w naszym województwie wygrali podlascy liderzy najpopularniejszych partii: Tadeusz Arłukowicz z PO i Krzysztof Jurgiel z PiS. Pierwszy dostał ponad 37 tysięcy głosów, w tym ponad 28 tysięcy w rejonie białostockim. Drugi miał ponad 40 tysięcy głosów, w tym ponad 24 tysiące w Białymstoku. Pewnie dlatego obaj mówią, że nie przegrali.

Za słabi kandydaci?

- A jednak zawiniły partie polityczne, bo nie wystawiły dobrego podlaskiego lidera. Gdyby startował Włodzimierz Cimoszewicz, to byłby europoseł od nas - uważa Radosław Poniat.

Zgadza się z tym dr Izabela Kraśnicka. - Nie było kandydata znanego, dobrze rozpoznawalnego, utożsamiającego bardzo konkretne przesłanie. Jacek Kurski - jedynka PiS - był rozpoznawalny, ale jako kandydat ogólnopolski. Jedynka PO - Krzysztof Lisek - to w Białymstoku postać kompletnie nieznana. A o pozostałych kandydatach niewiele wiedzieliśmy - przypomina.

- Prezydent Arłukowicz tak naprawdę ujawnił się dopiero tuż przed samymi wyborami. Był aktywny, ale za krótko, żeby w stu procentach przekonać do siebie ludzi. Kampania wyborcza powinna promować to, co już wiemy o człowieku - dodaje Kraśnicka.

A Krzysztof Jurgiel? W naszym województwie głosowało na niego sporo osób. Ale aż 17 tysięcy ludzi z rejonu białostockiego poparło Jacka Kurskiego.

- Widocznie stały elektorat posła Jurgiela tym razem nie stanął przy urnach w komplecie. Poza tym ludzie chcą głosować na kogoś, kto jest superznany. Mieli okazję postawić krzyżyk przy Jacku Kurskim, czyli jednej z czołowych twarzy PiS. Znanej, kolorowej, rozpoznawalnej, charyzmatycznej, wszędzie obecnej - uważa specjalistka od prawa międzynarodowego.

Dlatego nie bez znaczenia jest miejsce na liście. Kiedy wyborca jest przekonany co do partii, ale nie ma faworyta, stawia krzyżyk przy jedynce. Żeby jego partia miała szanse. A tej podlaskiej jedynki zabrakło w partiach, które się liczyły.

- W poprzednich liderem naszej listy była prof. Barbara Kudrycka. Teraz był Olsztyn, żeby było sprawiedliwie - tłumaczy szef podlaskiej PO Robert Tyszkiewicz.

Co z PiS? Ta partia potrzebowała miejsca dla Jacka Kurskiego. Ale dlaczego padło na nasz okręg? - Jest to olbrzymi teren, więc Jarosław Kaczyński szukał polityka, który będzie miał ogólnopolski charakter, a jednocześnie będzie wyrazisty, jeżeli chodzi o tę wrażliwość patriotyczno-religijną, charakterystyczną dla Podlasia - tłumaczył nam kilka dni temu europoseł Kurski.

Swoi to średniacy

Z drugiej strony, mamy w Polsce województwa, w których wyborcze dwójki, a nie jedynki, dostały się do Parlamentu Europejskiego.

- Mogło być tak także u nas, gdyby była większa frekwencja - uważa Robert Tyszkiewicz.

Jednak prof. Andrzej Sadowski widzi sprawę inaczej. Jego zdaniem, problem tkwi w wyborcach. - W rejonach peryferyjnych, a takim jest Podlasie, uważa się, że ludzie świetni, najlepsi, funkcjonują poza nami. O własnych sądzimy, że są najwyżej średnimi, czyli zawsze gorszymi - tłumaczy prof. Andrzej Sadowski.

Lejce będą u nas

A może nie ma nad czym płakać? I Krzysztof Lisek, i Jacek Kurski obiecują, że nie zapomną o województwie podlaskim, o wyborcach, którzy postawili przy ich nazwisku krzyżyk. Mają mieć u nas biura poselskie, będą wizyty, współpraca z samorządami, lobbowanie podlaskich interesów...

- Na pewno będziemy mieli bardzo dobry dostęp do naszych europosłów, szczególnie Jacka Kurskiego. I na pewno będą się starali - zapewnia podlaski lider PiS Krzysztof Putra. - A konkretnie to my będziemy twardo żądali promowania naszych spraw. Mówiąc językiem jeździeckim: uzda i lejce będą używane, a czasami też inne narzędzia - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny