Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Halfway Festival. Sóley, SoKo czy Sivert Høyem (5 x zdjęcia)

(dor)
SoKo zaprosiła słuchaczy na scenę i zatańczyła razem z nimi
SoKo zaprosiła słuchaczy na scenę i zatańczyła razem z nimi
W drugim dniu drugiej edycji Halfway Festival było w czym przebierać. Trzy koncerty z pewnością przejdą do historii - genialny songwritersko Sivert Høyem, eteryczna Sóley czy ludyczna SoKo - było w czym wybierać.

[galeria_glowna]
Ale nie obyło się bez zgrzytów. Z dużym spóźnieniem rozpoczął swój występ Bobby The Unicorn. Chłopak z gitarą o ciekawym głosie dał dość monotonny występ, a brzmienie jego gitar elektrycznej rozczarowało. No i grał za długo. Ale ma szansę zrobić to lepiej na Openerze i w niecały miesiąc później na Off Festivalu.

Największym nieporozumieniem był bardzo poprawnie grający HandmadE z Białorusi. Wydaje się, że Halfway Festival wyznaczył poprzeczkę bardzo wysoko, a tu oprócz rzemiosła do uszu trafiały hity rodem z festiwali piosenki radzieckiej bądź niemal z dansingu - jeśli ktoś jeszcze wie, o co chodzi.

Za to wyczekiwana Sóley amfiteatr zaczarowała i zachwyciła. Chyba urocza Islandka sama nie spodziewała się, że publiczność przyjmie ją z takim skupieniem i wręcz nabożną czcią. A przecież przed rokiem zagrała zaledwie przez kilka minut i to przed niezbyt liczną publicznością. W tym roku dostała zasłużoną owację. To była niemal kwintesencja melancholijnego songwritingu.

Na kontakt z publicznością i zabawę na scenie postawiła z kolei Stéphanie Sokolinski, czyli SoKo. Grała na keybowardzie, na gitarze, nawet zarapowała waląc w bębny. Nie wahała się zaprosić lokalnego muzyka do zagrania na perkusji kilku piosnek, wreszcie zaprosiła kilkadziesiąt osób na scenę do wspólnego tańca. Z dziecinną radością fotografowała się na tle wiwatującego tłumu. I chociaż w ani w jej głosie, oprócz ciekawej barwy, ani w kompozycjach nie ma niczego nadzwyczajnego - publiczność bawiła się wyśmienicie.

Prawdziwą potęgę głosu i idei songwritingu przedstawił zaś Sivert Høyem. Obdarzony mocnym i głębokim głosem Norweg z kultowej niegdyś formacji Madrugada umiał utrzymać amfiteatr w napięciu grając melancholijne ballady. Bo Norwegia też przecież zasługuje na swojego Nicka Cave i po części Leonarda Cohena. Halfway Festival również.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny