Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duże kontrakty nie dla małych firm

Tomasz ŻUKOWSKI
Białystok zyskał i jeszcze zyska dość dużo dzięki unijnym pieniądzom - nie ma wątpliwości. Ale dużo korzyści przeszło nam koło nosa - przede wszystkim dlatego, że tłuste unijne kontrakty jak na razie zgarniają firmy spoza Białegostoku.

Lokalne przedsiębiorstwa prześladuje jakiś... unijny pech. I to straszny. Do tej pory udało im się wywalczyć kontrakt na 200 tysięcy euro - tyle zainkasowało za przebudowanie skrzyżowania Baranowickiej i Plażowej białostockie Przedsiębiorstwo Eksploatacji Ulic i Mostów.
To mało, bo prawdziwe pieniądze - kontrakty warte po 3-4 miliony euro - przechodziły białostockim przedsiębiorcom koło nosa. Jak był jakiś zarobek, to tylko za podwykonawstwo - mniej lub bardziej oficjalne.
Tunel - sam smak
Kiedy rozstrzygany był pierwszy - i największy do tej pory przetarg unijny - na budowę tunelu na przedłużeniu ulicy Popiełuszki, od początku wiadomo, że nasze lokalne przedsiębiorstwa mogą tylko kibicować.
- Przede wszystkim dlatego, że nie miały doświadczenia przy budowie takich obiektów - ocenia Janusz Ostrowski, naczelnik wydziału budownictwa i inwestycji Urzędu Miejskiego.
I tak jak można się było spodziewać przetarg wygrało konsorcjum budowlane Budimex-Unibud, wspierane przez Mostostal Kraków.
W drugim przetargu na budowę dróg w tunelu białostoczanie mieli już szansę, ale tu pojawił się pech. Kontrakt na kilka milionów euro był na wyciągniecie ręki, ale nasze firmy zostały zdyskwalifikowane. O pracę walczyło konsorcjum trzech firm - Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych, Przedsiębiorstwa Eksploatacji Ulic i Mostów oraz Przedsiębiorstwa Drogowo-Mostowego.
Poszło o czek
Nawet prawie dwa lata po feralnym przetargu nie do końca wiadomo, czemu komisja przetargowa odrzuciła białostocką ofertę. Oficjalny komunikat był suchy - "niedopełnienie warunków formalnych". Wszystko wskazuje, że poszło o czek, który firmy złożyły w Urzędzie Miejskim jako wadium w przetargu. Czek opiewał na 200 tysięcy złotych. Został złożony zgodnie z zasadami przetargu, które mówią, że wadium nie może być wpłacone gotówką. I wszystko było w porządku, dopóki Urząd Miejski nie zrealizował tego czeku i nie zamienił go na gotówkę. Wtedy okazało się, że konsorcjum nie spełnia warunków formalnych przetargu i z kontraktu nici.
- Można powiedzieć, że wtedy wylało się mleko. Gdyby nie nasz pech, gdybyśmy wygrali tamten przetarg, mielibyśmy i kontrakt i referencje na przyszłość, których brak w tej chwili bardzo odczuwamy - mówi Adam Dzięcioł, prezes PEUiM.
Sprawa oparła się nawet o Sejm, gdzie nasz lokalny poseł próbował wyjaśnić, dlaczego odrzucono ofertę białostoczan. Ale decyzja była ostateczna - nie będzie kontraktu - zgarnął go Mostostal Siedlce. PEUiM znów został tylko podwykonawcą.
Kolejne miliony były do wzięcia w przetargu na budowę kawałka Hetmańskiej i kawałka Popiełuszki - tu walka szła o kwotę 10 milionów złotych.
Najlepszą ofertę złożyło konsorcjum firm litewskich - na czele z Tiltrą. Od niespełna roku Litwini są właścicielami białostockiego Przedsiębiorstwa Drogowo-Mostowego. Choć ewentualne zyski popłynęłyby pewnie na Litwę, białostoczanie mieliby pracę (choć niewykluczone, że zysk z kontraktu zostałby w PDM jako inwestycja na przyszłość). Ale Litwini odpadli ze względów formalnych, a kontrakt zgarnął koncern Skanska.
Konsorcjum stworzone przez Przedsiębiorstwo Eksploatacji Ulic i Mostów i Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych zostało bez pracy.
W przetargu na Elewatorską Białystok znów jest drugi - tym razem wystartowało PEUiM w konsorcjum ze Strabagiem. Ale znów porażka o włos - tańszą ofertę złożyły firmy litewskie. Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji o wyborze zwycięzcy przetargu, ale wszystko wskazuje na kolejną porażkę białostockich drogowców. pewnie znów zarobią trochę grosza jako podwykonawcy, ale prawdziwe pieniądze znów przejdą koło nosa.
Hetmańska przełamie złą passę?
Już niedługo okaże się, czy białostockie firmy pokonają pecha - okaże się to 15 listopada, w dniu otwarcia ofert na budowę ulicy Hetmańskiej - od Zielonogórskiej do Popiełuszki.
Na pewno w przetargu wystartuje Przedsiębiorstwo Eksploatacji Ulic i Mostów - tworząc konsorcjum z innymi białostockimi firmami.
Bo znów okazuje się, że jedna firma nie jest w stanie spełnić wszystkich wymagań postawionych w przetargu - chodzi o referencje z wykonania prac w poprzednich latach - żeby budować Hetmańską trzeba mieć doświadczenie przy budowie dróg, kanałów sanitarnych, ciepłowniczych i sieci gazowej.
- Na razie okazuje się, że większość unijnych pieniędzy wraca do międzynarodowych firm. A białostoczanie pracują jako podwykonawcy - przyznaje Adam Dzięcioł.
Nawet oficjalnego podwykonawstwa nie można wykorzystać w referencjach podczas startów w kolejnych przetargach. Liczą się tylko prace prowadzone przez firmę, jako główny wykonawca.
Niestety, białostoczanie często godzą się także na podwykonawstwo nie wykazywane w kontrakcie - wtedy na placu budowy mamy przebieranki. Na placu budowy pracownicy z lokalnych firm dostają kubraczki z logo koncernu, który jest generalnym wykonawcą. Na samochodach naszych firm pojawiają się naklejki z logo koncernu.
Praca wre - jednak pieniądze za nią są nieporównywalnie mniejsze niż gdyby firma sama otrzymała kontrakt lub gdyby przetarg na budowę wygrało konsorcjum białostockich firm.
Trudne pieniądze
Przygotowania do budowy Hetmańskiej pokazują, jak trudno jest wyciągnąć unijne pieniądze. I w jak nerwowej atmosferze się to czasami odbywa. Magistrat musi przygotować góry dokumentów do zatwierdzenia. Są bardzo szczegółowe - trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Przysłowiowy stał się zapis o tym, kto zapłaci za transport zwłok, jeśli dojdzie do śmiertelnego wypadku z udziałem samochodu jadącego z placu budowy.
Zatwierdzane są dokumenty przetargowe, zatwierdzane są wyniki przetargu. W przypadku Hetmańskiej zrobił się z tego problem - bo miasto czekało na dokumentację, a termin przetargu się odwlekał.
- Unijne przetargi są bardzo skomplikowaną procedurą. Teraz będzie już jednak łatwiej - przy dysponowaniu pieniędzy z funduszy sektorowych będziemy się już posługiwać polską ustawa o zamówieniach publicznych - mówi Janusz Ostrowski.
Ale nawet już po podpisaniu kontraktu unijne pieniądze nie są wcale łatwiejsze. Fakt, że Unia płaci faktury co miesiąc, ale obowiązuje 60-dniowy termin odroczenia, czyli pieniądze za roboty wykonane w maju, wykonawca dostanie gdzieś w okolicy sierpnia. A i tu zdarzają się kilkumiesięczne poślizgi i zaległości. A firmom budowlanym zostaje tylko zgrzytanie zębami, kredyty i świecenie oczami przed podwykonawcami.
Pożytek też jest
Żeby jednak nie mówić o samych minusach i porażkach. - Projekt uatrakcyjnienia terenów inwestycyjnych przy ul. Elewatorskiej już przyniósł efekty - nawet jeśli budowa ulicy jeszcze nie ruszyła. Przedsiębiorcy już wiedzą, że będzie tu nowa ulica i w ostatnim roku w przy Elewatorskiej ulokowało się kilka dużych firm. To nowe miejsca pracy, o to nam chodziło. Myślę, że kiedy będziemy budować Popiełuszki - od Sikorskiego do Boboli, znów będzie duże zainteresowanie przedsiębiorców tymi terenami - mówi Janusz Ostrowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny