Do sporego zamieszania doszło w zeszłym tygodniu na osiedlu domów jednorodzinnych przy remontowanej ulicy Studziwodzkiej.
Firma przebudowująca drogę puściła cały ruch gruntowymi uliczkami. Mieszkańcy okolicznych domów zaczęli się uskarżać na kurz i hałas. Na dodatek okazało się, że tymczasowy objazd zorganizowano na prywatnych działkach i to bez zgody ich właścicieli. Złamano też zapisy z przygotowanego na czas remontu projektu organizacji ruchu.
Mieszkańcy o pomoc zwrócili się do prasy. - Część ludzi cieszyłaby się, gdybyśmy w tym mieście nie robili żadnych inwestycji - odpowiadał zirytowany burmistrz Eugeniusz Berezowiec, kiedy pytaliśmy o nieprawidłowości przy remoncie ulicy.
Studziwodzka to jedna z zaplanowanych na najbliższe kilka lat dużych inwestycji drogowych. Miasto dostało na nią pieniądze od rządu, z projektu zwanego "schetynówkami". Teraz się śpieszy, by zakończyć prace zgodnie z terminami. Jednak duża liczba inwestycji prowadzonych jednocześnie na dzielnicy za torami dała się ostro we znaki mieszkańcom. Bo przy organizacji objazdów popełniono sporo błędów.
- Zrobili sobie objazd prywatnymi działkami. Bez zgody właścicieli wysypali na nie gruz, złamali projekt organizacji ruchu. Wreszcie puścili po drogach gruntowych ciężkie auta, czym spowodowali kurz i zniszczyli elewacje naszych domów - wylicza Sławomir Maciejuk, właściciel posesji przy ul. Szarych Szeregów.
To właśnie m.in. tą uliczką (oraz okolicznymi polnymi drożynami) budowlańcy puścili cały ruch z remontowanej ul. Studziwodzkiej.
- Łamiąc tym samym zaakceptowany na czas budowy projekt organizacji ruchu - przyznaje Andrzej Niewiński, naczelnik wydziału komunikacji Starostwa Powiatowego w Bielsku Podlaskim. - Bo zgodnie z nim ruch powinien się odbywać wahadłowo po połowie remontowanej ulicy Studziwodzkiej.
Wykonawcy zajęli jednak całą drogę. - Gdybyśmy ustawili tam światła i zrobili ruch wahadłowy, żaden samochód tamtędy by nie przejechał. Przecież prócz samochodów bielskich, jeżdżą tam jeszcze nasze pojazdy budowlane - mówi Andrzej Dudzik, dyrektor firmy "Tiltra", która jest wykonawcą inwestycji.
Skargą mieszkańców zainteresowali się urzędnicy powiatowi.
- Interweniowaliśmy trzykrotnie wraz z policjantami z drogówki. Ale bezskutecznie - mówi Niewiński.
Rozgoryczenia mieszkańcy postawili nawet... płot. - Ogrodziliśmy działkę, bo nawieziono na nią asfalt i zrobiono przez nią objazd - mówi Marzena Siemoniuk. - Wcześniej było tam wyjeżdżone, ale korzystało z tego kilku najbliższych sąsiadów, a nie ciężarówki czy autobusy!
Dopiero po tym, jak sprawą zajęły się media, coś drgnęło. W czwartek z działki Siemoniuk zebrano gruz i resztki wysypanego asfaltu.
- Dziękujemy za szybką interwencję - mówi właścicielka.
To przez jej działkę wytyczono tymczasowy objazd. A gdy właściciele ją ogrodzili, usłyszeli od urzędników, że nikt im z niej nie sprzątnie wysypanego gruzu i asfaltu.
Wykonawca udostępnił też połowę szerokości remontowanej ulicy - tak, jak w przyjętym projekcie organizacji ruchu. Wystąpił też do wydziału komunikacji starostwa powiatowego z aneksem do projektu. Przewiduje on, że ruch samochodów zostanie skierowany, tym razem już legalnie, na ulicę Szarych Szeregów.
- Na razie nie zgodziliśmy się na takie rozwiązanie, bo ten objazd nie spełnił postawionych przez nas warunków - mówi Andrzej Niewiński, naczelnik wydziału komunikacji bielskiego starostwa.
Ten warunek to takie utwardzenie nawierzchni trasy objazdu, które zapobiegłoby powstawaniu kurzu i niszczeniu elewacji sąsiednich budynków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?