Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorota Karaś – Cybulski. Podwójne salto

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Dorota Karaś z reporterską dociekliwością przygląda się obu obliczom Zbyszka Cybulskiego. Jako pierwsza opisuje dzieciństwo, o którym on sam nie mógł mówić w powojennej Polsce. Odsłania kulisy działalności legendarnego teatrzyku Bim-Bom i powstawania najsłynniejszych filmów tamtej epoki. Przede wszystkim jednak pyta o cenę sławy i o to, co naprawdę zabiło Zbyszka Cybulskiego.
Dorota Karaś z reporterską dociekliwością przygląda się obu obliczom Zbyszka Cybulskiego. Jako pierwsza opisuje dzieciństwo, o którym on sam nie mógł mówić w powojennej Polsce. Odsłania kulisy działalności legendarnego teatrzyku Bim-Bom i powstawania najsłynniejszych filmów tamtej epoki. Przede wszystkim jednak pyta o cenę sławy i o to, co naprawdę zabiło Zbyszka Cybulskiego. Wydawnictwo Znak
Zbigniew Cybulski nie żyje od pół wieku, a nadal jego legendy nie pobił żaden inny polski aktor. Dorota Karaś prowadzi prywatne dziennikarskie śledztwo, by poznać prawdę o człowieku, który zmienił polskie kino.

Rasowa reporterka swoje śledztwo, wzorem Hitchcocka, rozpoczyna od „trzęsienia ziemi”. W PRL był nim pogrzeb uwielbianego aktora, a właściwie pogrzeby dwa. Jeden – kościelny, choć księża nie lubili Zbigniewa Cybulskiego w kościele, bo kiedy siadał w ostatniej ławce, głowy odwracały się od ołtarza. Drugi – cywilny, został tak zorganizowany, że kondukt kluczył po całych Katowicach, byle nie przejść obok żadnego z kościołów, a z jego organizacji wymigał się ówczesny pierwszy sekretarz komitet wojewódzkiego PZPR Edward Gierek, z pewnością znając dobrze niezwykłą popularność aktora.

Dlaczego fałszował przeszłość?

Dziś trudno rozstrzygnąć, czy Zbigniew Cybulski był szykanowany, zastraszony czy po prostu wiedział, że mówienie prawdy w PRL zwyczajnie się nie opłacało. Nawet jeśli jego pradziadek i dziadek generała Wojciecha Jaruzelskiego (tego od stanu wojennego) byli braćmi. Jeszcze dwa lata przed śmiercią w oficjalnym wywiadzie mówił, że jego rodzice spędzili II wojnę światową w obozie koncentracyjnym. W rzeczywistości przyszły aktor urodził się w Kniażu, niedaleko Stanisławowa (dzisiejszy ukraiński Iwano-Frankowsk) w pięknym majątku tuż przy granicy z Rumunią. Ojciec, pracownik MSZ, uciekł po inwazji sowieckiej na Polskę do Rumunii, matkę zatrzymali enkawudziści i skazali na 10 lat syberyjskiego łagru. Mały Zbyszek Cybulski wraz z bratem cudem nie trafili do domu dziecka. Już po II wojnie światowej mieli uciec z Polski na Zachód, ukryci w transporcie dzieci żydowskich, jednak zniecierpliwieni rodzice porzucili emigrację (matce udało się wyjść z Sowietów z armią Andersa) i wrócili do Polski.

Dziennikarskie śledztwo natrafia na pracę, jaką na egzaminie wstępnym do krakowskiej szkoły aktorskiej musiał napisać przyszły gwiazdor. Pisał tam, że teatr nie jest już „miejscem wystaw elegancji, bogactwa i szyku, (…) miejscem spotkań i schadzek uprzywilejowanych” i doradzał, by zmęczonych obywateli dowozić na miejsca widowisk pojazdami zmechanizowanymi i wprowadzać ulgi w opłatach. Czy wierzył w socjalizm? Z pewnością nie za bardzo wierzył w siebie, nie sprawdził nawet czy po takiej epistole znalazł się na liście przyjętych.

Dr Jekyll i Mr Hyde

Dorota Karaś fantastycznie ukazuje dwoistość natury aktora. Z jednej strony jest reżyserem sławnego teatru Bim-Bom, ściągającego na Wybrzeżu tłumy widzów, z drugiej – nieśmiałym facetem, pełnym czasem słusznych kompleksów. Kiedy zaczął pojawiać się przed kamerą pokochali go reżyserzy, pokochała widownia. Miał wiele szczęścia, że otrzymał główną rolę w „Popiele i diamencie”, ale też miał czelność zaproponować występ na planie w swoim zwykłym ubraniu. I udało się. Andrzej Wajda, choć widział w Maćku Chełmickim młodego i wysokiego blondyna, zgodził się na portret współczesnego młodzieńca z nieodłącznym chlebakiem i obydwaj wygrali los na loterii. Reżyser zrobił niesamowity film, aktor z dnia na dzień stał się gwiazdą.

Tymczasem Dorota Karaś nie waha się opisywać Zbigniewa Cybulskiego, jako osobę pełną kompleksów i zwyczajnych ludzkich wad. On sam nie był zadowolony ze swojego wyglądu, martwił się z powodu krótkich nóg, zbyt szerokiego i grubego tyłka (na plaży pojawiał się w szlafroku), choć z drugiej strony wszystkich zachęcał do uprawiania sportu. Znacznie gorszymi wadami, były te zawodowe – notoryczne spóźnianie się na spektakle teatralne, niechęć do uczenia się ról na pamięć. Gdyby nie status gwiazdy – pewnie byłby bezrobotny nawet w PRL-u, w którym każdy musiał pracować. Kiedy okazało się, że jego narzeczona jest w ciąży, jak przykładny katolik wziął ślub kościelny, ale wspólnych zdjęć z synem Maćkiem nie było zbyt wiele. Podobno nie lubił się fotografować z dzieckiem, podobnie jak rzadko kiedy nocował w domu. Wolał u przyjaciół, szczególnie, że szybko sława zamieniła harcerza (był podobno świetnym instruktorem) w tyjącego pijaka. Z jednej strony wolał ukrywać się w domach znajomych, ale też ciągnęło go do knajp, by ciągle sprawdzać, jak bardzo jest popularny.

Pamiątki zjadły myszy

Dorocie Karaś udało się poznać na rok przed śmiercią syna Zbigniewa Cybulskiego. Dostałą od niego mnóstwo zdjęć ojca i notes z adresami i numerami telefonów do ówczesnych wielkich gwiazd polskiej sztuki, nie tylko filmowej. Autorka trafiła nawet na Francuzkę, która stała się pierwowzorem bohaterki uroczego filmu „Do widzenia, do jutra”, przypomina też spotkanie aktora z Edith Piaf, Marleną Dietrich, czy odrzucenie propozycji głównej roli u Antonioniego. W pełnej cudownych filmowych kadrów książce pojawia się też zdjęcie Ewy Warwas, ostatniej kochanki Zbigniewa Cybulskiego i, zdaje się, ostatniej osoby która rozmawiała z nim przed pamiętnym skokiem do pociągu na wrocławskim peronie. Wspomnieniami o aktorze podzieliła się też jego żona – Elżbieta Chwalibóg- Cybulska. Kiedy po latach zajrzała d stojącej w piwnicy drewnianej skrzyni, w której swoje rzeczy, rozliczne pamiątki i bibeloty jeszcze za czasów kawalerskich przechowywał Zbigniew Cybulski, okazało się, że większość zjadły myszy.

„Podwójne salto” nie jest klasyczną biografią. Ważniejsze od ról teatralnych i filmowych są odkrywane okruchy prawdziwych emocji, jakie towarzyszyły Zbigniewowi Cybulskiemu. To fascynujący i bardzo dobrze sporządzony portret fascynującego aktora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny