Sędziowie uznali, że 24-letni Bernard T. jest winny tego, że handlował dopalaczami w internecie już po ich delegalizacji. Dlatego usłyszał wyrok pół roku więzienia w zawieszeniu.
Sąd okręgowy zmienił nieco poprzednie orzeczenie. Sędziowie stwierdzili, że Bernard T. nie działał wtedy razem z 42-letnim Sebastianem J. Bowiem jeszcze w maju sąd uniewinnił Sebastiana J. od tego zarzutu.
Bernard T. odpowiadał dodatkowo za posiadanie 0, 27 grama suszu z substancją, która działa podobnie do marihuany. We wtorek sąd prawomocnie umorzył postępowanie w tej części. Sędzia Beata Wołosik podkreślała w uzasadnieniu, że jest to tzw. przypadek mniejszej wagi. - Jest to czyn karalny, zawiniony, ale nie karygodny - stwierdziła sędzia.
O podobny wyrok - umorzenie postępowania, w apelacji prosił też obrońca Sebastiana J. Argumentował to także niewielką ilością dopalaczy, co - w ocenie obrony - stanowi znikomą społeczną szkodliwość czynu. Sąd nie podzielił tej opinii. Podkreślił, że Sebastian J. posiadał 10 gramów zakazanych substancji. Został za to we wtorek prawomocnie skazany na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu.
Zarzuty dotyczyły października 2010 roku. Policja dostała sygnał, że zdelegalizowane od niedawna dopalacze można nadal kupić w internecie. Zamówienia przyjmowane były telefonicznie. Sprzedawcy zapewniali nawet dostarczenie towaru pod wskazany adres. Okazało się, że sprzedawcą był właściciel sklepu z dopalaczami, który po kontroli został zamknięty. Mimo to biznes Bernarda T. kwitł w sieci.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?