Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Gajewski nakręcił „Legiony”. Łukasz Pieprzyk skomponował świetną muzykę (zdjęcia)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
"Legiony" - kadr z filmu
"Legiony" - kadr z filmu Jacek Piotrowski
W filmie „Legiony” Dariusz Gajewski postarał się, by kule świstały widzom nad głowami, piasek z wybuchów sypał się na pierwsze rzędy, a wszystko akcentował muzyką Łukasz Pieprzyk. Nie przeszkadza nawet nazbyt mroczny, jak na chłopa analfabetę, Sebastian Fabijański.

Jego postać Józefa, analfabety, ale zdaje się nieźle wyszkolonej przez Rosjan maszyny do zabijania, może budzić mieszane uczucia. Znakomity w „Kamerdynerze”, gdzie jego postać mimo wykształcenia jest wciśnięta w uniform służby, tu z kolei głównie milczy niczym „Cukier” z „Pitbula”. Ale patrzy się na niego z przyjemnością, szczególnie że to najbardziej wyrazista postać „Legionów”. Być może stało się tak, bo pod scenariuszem podpisało się aż czterech twórców. Szczęściem początek filmu jest tak zajmujący, że dopiero po kilkudziesięciu minutach robi się nieco spokojniej, by nie powiedzieć nudno.

Od pierwszych scen na ekranie pojawia się Wiktoria Wolańska, jako Aleksandra Tubilewicz. Broni się nie boi, ryzyka też, a i strzela celnie. Wytrawny znawca historii domyśli się, że pewnie przeszkolenie przeszła w organizacji bojowej PPS, ale i bez tej wiedzy można dziewczynę podziwiać. A przy tym nie jest koturnową bohaterką, kocha swojego panicza, który z sygnetem na palcu zaciąga się do Legionów. Dariusz Gajewski umiejętnie też buduje w widzu nienawiść do Rosjan. Nawet jeśli wybaczymy im polowanie na dezertera (to jest karane w każdej armii), to już snajpera, który z premedytacją zastrzeli tulącą do piersi dziecko młodą matkę – nigdy. A akcji w jakiej odwagą i męstwem odznaczy się niepiśmienny Józef, nie powstydziliby się i Czterej Pancerni i to w komplecie. Dlatego od tej pory Józef z Łodzi dostaje przydomek „Wieża”.

Niesamowite wrażenie budzi sposób, w jaki Jarosław Szoda nakręcił szarżę pod Rokitną. Końskie kopyta rozbijające głowy rosyjskich sołdatów, huk wystrzałów, sypiący się na głowy po wybuchach piasek są odczuwalne niemal namacalnie. Podobnie jak efekt ogłuchnięcia po kolejnych eksplozjach pocisków artyleryjskich. Legioniści, na rozkaz Austriaków, dokonują cudu przełamując trzy linie okopów. Z atakujących 64 ułanów wróciło sześciu. Szkoda tylko, że w filmie nie pojawia się nawet cień informacji, że Polacy wówczas krew przelali na marne. Ich szarża nie została w bitwie do niczego wykorzystana.

Dużo lepiej wybrzmiewa dylemat Polaków, którzy zmuszani byli do służby w wojskach zaborców. Do niewoli trafiają przecież i „Wieża” i Stanisław "Król" Kaszubski. Ten ostatni, kreowany przez Mirosława Bakę, jako charyzmatyczny dowódca, nie wyrzeknie się polskości już nigdy. A że Baka to aktor znakomity, to i jego rola jest o wiele bardziej przejmująca niż Fabijańskiego.

I tu zaczyna się romansowa część filmu. Rozumiem, że po bitwie musi być oddech, ale trwa zdecydowanie za długo, przy czym romans ów ma naturę bardziej fizyczną niż intelektualną. Tylko romantyczne w założeniu sceny trwają i trwają. Jest też ten trzeci - Tadeusz Zbarski, czyli Bartosz Gelner. Łatwo się domyślić, że pan z analfabetą zdobyli wdzięki tej samej morowej panny, którego z nich wybierze? Jeden niemal cudem zmartwychwstał, drugi uratował jej życie. Ot dylemat. Szczęściem scenarzyści postanowili ukazać niebywałe męstwo legionistów i korzystając z pomocy drugiego operatora nakręcili już w klimacie współczesnych amerykańskich filmów bitwę pod Kostiuchnówką. Napięcie wraca, można wyjść z kina dosłownie z poobgryzanymi paznokciami. Szczególnie że scenom bitew, podobnie jak niemal każdemu kadrowi, towarzyszy wspaniała muzyka.

Jej autorem jest Łukasz Pieprzyk. 34-letni kompozytor ukończył podyplomowe studia muzyki filmowej w Łodzi, a następnie odbył specjalistyczny kurs hollywoodzkiej metody komponowania do filmu na New York University. Kiedy w niezwykle dramatycznych scenach słychać niecodzienne akordy i brzmienia, przestaje dziwić fakt, że Pieprzyk napisał doktorat u prof. Krzysztofa Pendereckiego. Kolekcjonerzy muzyki filmowej powinni domagać się, by natychmiast została wydana na płycie. Pieprzyk nie ogranicza się do jednego rodzaju aranżacji. Swobodnie lawiruje od czysto hollywoodzkich pomysłów, przez bliskie i Krzesimirowi Dębskiemu wykorzystanie cymbałów. Po prostu – ma swobodę, rozmach i nie nadużywa łzawych melodii.

„Legiony” nie są filmem historycznym. Bez gruntownej znajomości historii powstania i szlaku wojennego Legionów da się jednak ten film obejrzeć bez problemu. Wciągająca akcja, sceny od westernowych strzelanin, po niemal batalistyczne freski, przypominają, że wojna to nie żarty.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny