-Te wszystkie napady były spowodowane tym, że byłem uzależniony od alkoholu i hazardu. Nie planowałem ich. Często to był impuls. Wszystkie pieniądze przepuszczałem w salonie gier - tłumaczył w czwartek przed sądem 28-letni Paweł B.
W przeszłości pracował jako strażnik więzienny. Teraz sam trafił do tych, których kiedyś pilnował. Prokuratura zarzuca mu dokonanie kilku napadów z użyciem przedmiotu przypominającego broń palną. Oskarżony groził napadniętym wiatrówką.
- Nie chciałem nikogo skrzywdzić. Chciałem tylko pieniądze - tłumaczył były strażnik. Chce zostać skazany, by całkowicie odciąć się od przestępczej przeszłości. 28-latek był już bowiem wcześniej karany za rozbój i usiłowanie kradzieży.
W styczniu i lutym tego roku oskarżony dokonał pięciu napadów. Na aptekę, sklepy, kwiaciarnię i... oczyszczalnię w Juchnowcu. Wszystkie wyglądały podobnie.
Oskarżony czaił się na zewnątrz i czekał, aż w środku będzie tylko ekspedientka. Czasem zakładał kominiarkę. I grożąc użyciem broni, kazał oddawać pieniądze. I pracownica oddawała. 500 złotych, tysiąc...
Dwa razy mu się nie udało, bo ekspedientka uruchomiła alarm, który spłoszył rabusia.
W skoku na oczyszczalnię pomógł mu kolega, 26-letni Paweł D. Mężczyźni napadli na pijanego stróża i zabrali mu 1600 złotych. Ukradli też cenne elektronarzędzia, które potem Paweł B. sprzedał.
Oskarżeni przyznali się do winy i chcieli poddać się karze. I dziś zapadł wyrok. Były strażnik więzienny trafi za kratki na sześć lat. Jego kolega otrzymał karę dwóch lat w zawieszeniu na pięć. Ma też zapłacić 2000 złotych grzywny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?