Właśnie z powodu bokserów rok sportowy 1936 rozpoczął się w Białymstoku bardzo pomyślnie. W styczniu doszło do dwóch prestiżowych meczów z drużynami warszawskimi. Oczywiście w teatrze Palace, gdzie bokserskie pojedynki ściągały zawsze ponad 700 widzów, czyniąc spory nadkomplet sali. 12 stycznia przybył stołeczny CWS. W jego barwach miał wystąpić świetny zawodnik Karpiński, pupilek trenera kadrówki Feliksa Stamma, przez lata zwanego w środowisku bokserskim Papą. Nie przybył i białostocka składanka zwyciężyła 9:7. Dwa tygodnie później (26 I) gościł Białystok team warszawski , reklamowany jako „Gwiazdy”. W jego szeregach w wadze koguciej walczył znakomity Rotholc, niejednokrotny mitrz Polski, murowany kandydat na zbliżającą się Olimpiadę w Berlinie. Odbyło się tylko 6 walk. Rotholc pokonał w znakomitym stylu najlepszego pięściarza Makabi - Sendlera. Końcowy wynik brzmiał jednak 8:4 dla białostoczan.
Kilka słów o bokserach białostockich, którzy przynosili miastu w tym czasie zasłużoną chwałę. W Jagiellonii wyróżniał się zwłaszcza Górecki, który w wadze koguciej był już wicemistrzem Polski, dalej szedł Maj, świetny technik, występujący w wadze lekkiej, no i oczywiście Ciążala w półciężkiej. Ten ostatni pojawił się w Białymstoku jesienią 1935 r., w celu odbycia służby wojskowej w miejscowym pułku piechoty. Wcześniej walczył w Elektryczności Warszawa. Trafił natychmiast do wojskowej Jagiellonii i stał się jej autentycznym wzmocnieniem. Natomiast żydowskie Makabi miało swojego niezawodnego Kuśniera, do którego dołączyli także pod koniec 1935 r. z Makabi Warszawa - Sandler i Fiszel Straus, bokser - wędrowniczek, który poza klubami warszawskimi startował również w barwach lwowskiej Hasmonii. Zdobył nawet wicemistrzostwo kraju w wadze lekkiej.
Straus stał się nawet, jesienią 1936 r., powodem sporej sensacji w Białymstoku i nie tylko. Próbował popełnić samobójstwo na tle sercowym. Pojawiły się także głosy, że powodem desperackiego kroku była kiepska sytuacja materialna boksera. Rana od noża okazała się niegroźna, bo Straus już następnego dnia uciekł ze szpitala. Objawił się w Wilnie. Tam również targnął się na swoje życie. Pisały o tym nawet gazety warszawskie w rubrykach sportowych.
Wróćmy do wyników. Bokserzy białostoccy w 1936 r. potykali się na ringu z innymi jeszcze rywalami. M.in. z zespołem łotewskiej Rygi. Mecz zakończył się co prawda wynikiem 7:5, ale kibice i dziennikarze mieli duże wątpliwości do sposobu sędziowania, wyraźnie preferującego swoich.
W marcu odbyły się bokserskie mistrzostwa okręgu białostockiego. Tutaj obok wspomnianych już wcześniej Jagiellończyków, dobrze zaprezentowali się zawodnicy z Grodna. W piórkowej zwyciężył „Jerzy” z tamtejszego WKS. Chłopak ukrywał się pod pseudonimem, był bowiem jeszcze gimnazjalistą i zgodnie z ówczesnymi, fatalnymi przepisami nie mógł należeć do sportowego klubu.
Na mistrzostwa Polski, które rozegrano w kwietniu, Białystok wysłał Góreckiego, Maja, Kuśniera i Ciążalę. Niestety, ich występ był nieudany. Poza Góreckim białostoczanie odpadli w pierwszej rundzie. A przecież nie byli to jacyś nowicjusze, ale zaprawieni w walce na sierpy, haki i podbródkowe nasi mistrzowie. W tym samym czasie odbywał się w Białymstoku tzw. Pierwszy krok bokserski. Błysnął na nim młodziutki Górecki II. Czyżby ba Białką rodził się nowy poskramiacz warszawskich zabijaków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?