Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bił metalową pałką po głowie. Jego kumpel strzelał. Uciekli z walizką pełną pieniędzy. Jeden ze sprawców zuchwałego napadu na właściciela kantoru usłyszał wyrok: 10 lat

(mw)
Uczestnika napadu na właściciela kantoru sąd skazał na 10 lat pozbawienia wolności.
Uczestnika napadu na właściciela kantoru sąd skazał na 10 lat pozbawienia wolności. Fot. Magdalena Wasiluk
Sąd nie uwierzył, że oskarżony nie brał udziału w tym napadzie. Skazał go na 10 lat.
Sąd nie uwierzył, że Łukasz S. nie brał udziału w napadzie na właściciela kantoru. Skazał go na 10 lat.
Sąd nie uwierzył, że Łukasz S. nie brał udziału w napadzie na właściciela kantoru. Skazał go na 10 lat. Fot. Wojtek Oksztol

Uczestnika napadu na właściciela kantoru sąd skazał na 10 lat pozbawienia wolności.
(fot. Fot. Magdalena Wasiluk)

Gdy 10 czerwca policjanci wprowadzili na salę rozpraw 29-letniego Łukasza S., zachowywał się bardzo spokojnie. Wyglądał tak, jakby wcale nie przejmował się wyrokiem, który miał za chwilę zapaść.

A groziło mu niemało, bo 15 lat więzienia. Za co taka kara? Prokuratura oskarżyła mieszkańca Warszawy o brutalny napad na właściciela jednego z białostockich kantorów. I ucieczkę ze znaczną kwotą pieniędzy (pokrzywdzeni złożyli w sądzie wniosek o to, żeby nie ujawniać skradzionej sumy).

Prokurator domagał się dla 29-latka najsurowszej kary, jaką kodeks karny przewiduje za to przestępstwo. I sąd wydał wyrok: 10 lat za kratami i 20 tysięcy złotych grzywny do zapłaty.

- Czyn został powodowany bardzo niską pobudką. Działanie obu sprawców było bardzo brutalne. Strzały z broni w nogi pokrzywdzonego, bicie go metalową pałką po głowie i tułowiu - uzasadniała wyrok sędzia Beata Brysiewicz.

Przypomnijmy. Był koniec maja ubiegłego roku. Spokojne białostockie osiedle. Właściciel kantoru wyszedł właśnie z żoną z domu. Szli do samochodu i mieli jechać do pracy. Mężczyzna trzymał w ręku czarną walizkę z pieniędzmi. Para nie wiedziała, że jest obserwowana.

W pewnej chwili do właściciela kantoru podbiegło dwóch mężczyzn w roboczych kombinezonach. Jeden z nich strzelił. Drugi zaczął bić mężczyznę metalową pałką po głowie i tułowiu.

Żona ruszyła mężowi na ratunek. Gdy się zbliżyła, usłyszała: - Nie podchodź, bo zabiję! - zobaczyła, że napastnik mierzy do niej z pistoletu. Drugi wyrwał jej mężowi walizkę i obaj uciekli z łupem.

Na razie przed sądem stanął tylko Łukasz S. Drugi ze sprawców został już złapany i też wkrótce podzieli los wspólnika, siadając na ławie oskarżenia.

29-letni warszawiak od początku nie przyznawał się do napadu, mimo, że istniał szereg dowodów potwierdzających jego winę. - Te dowody to przede wszystkim odciski palców pozostawione w pobliżu miejsca zdarzenia, zeznania pokrzywdzonych i świadków, bilingi telefoniczne oskarżonego. A także zeznania jego szefowej z Warszawy - wyliczał sąd na rozprawie.

Oskarżony był już karany. Gdy opuszczał dziś salę rozpraw, miał uśmiech na twarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny