22 osoby zatrzymane, w tym dwie już wcześniej poszukiwane przez policję i dwie nieletnie. Zarzuty - zakłócanie porządku publicznego oraz znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy - to pokłosie niedzielnego marszu, który zorganizowali mieszkańcy ulicy Barszczańskiej.
- Idziemy za Pawła! - skandowali po drodze na komisariat przy ul. Wrocławskiej. A za chwilę: Policja! Mordercy!
W stronę policjantów kierowane były też mniej cenzuralne słowa. A przed komisariatem - również jajka, ziemniaki, butelki i kamienie.
- Zabiliście nam kolegę - krzyczeli ludzie.
W sumie demonstrowało około 200 osób, z czego przynajmniej jedna trzecia to były dzieci.
Białystok. Zamieszki po śmierci Pawła Klima. Manifestanci z Barszczańskiej zaatakowali policję
- Ale byłoby nas o wiele więcej. Mieli przyjechać kibice: i Jagiellonii, i innych klubów. Ale policja zatrzymywała ich na dworcu, w autobusach, blokowała przejście do nas - mówi Małgorzata Korolczuk, bratowa zmarłego Pawła Klima.
Mieszkańcy ulicy Barszczańskiej nadal są pełni emocji. Uważają, że gdyby nie brutalna interwencja policji Paweł by żył.
- Jakie ja mam gwarancje, że następnym razem to nie będę ja? - krzyczy młody mężczyzna. I skarży się, że każda interwencja policji przy Barszczańskiej jest daleka od ideału.
Młody chłopak pokazuje nogę w gipsie. - To było dwa miesiące temu. Biegłem do kolegi. Z naprzeciwka jechała policja. Pewnie mieli jakieś wezwanie, bo nagle skręcili na lewy pas, potrącili mnie. Matka chłopaka pokazuje zdjęcie w komórce: - Pani zobaczy, jak gniła jego noga.
Mieszkańcy przyznają, że śmierć Pawła Klima przelała czarę goryczy.
- Dość tego! Nie mogą nas tak traktować! - zapowiadają.
- Może jak Paweł zobaczył policjantów w swoim mieszkaniu, to może i tej agresji dostał. Każdy by dostał - denerwuje się inny. - Bo z chorym trzeba postępować inaczej, a nie katować go 20 minut na balkonie.
Dlatego w niedzielę poszli pod komisariat. - Nikogo nie trzeba było namawiać - zapewniają.
- Policja za wiele sobie pozwala. Sam zostałem w niedzielę przez nich zgarnięty. Szłem normalnie na zbiórkę z dziewczyną. Powiedziałem tylko do jednego policjanta: przesuń się morderco. A policjanci skoczyli mi na głowę i zawieźli na komisariat - opowiada inny mieszkaniec Barszczańskiej. Jeszcze inny przyznaje: - Pewnie, nikt tu nie jest idealny. Ale większość stara się, pracuje, dba o dzieci. Czemu wszystkich nas wrzucają do jednego worka?
Anna i Paulina właśnie wyszły na spacer. Na niedzielnych protestach nie były. - Mamy dzieci, a na takie wydarzenia raczej niewskazane zabierać dzieci - wskazują na wózki. Poza tym uważają, że protestujący nieco przesadzili: kamienie, butelki... - Lepiej było uczcić pamięć ciszą.
Ale protest popierają: - Stało się coś okropnego. To nawet trudno nazwać interwencją policji.
Pani Bożena była na marszu, choć Pawła Klima osobiście nie znała.
Paweł Klim nie żyje. Był fanem piłki (zdjęcia)
- Poszłam, bo policja czuje się tu u nas bezkarnie. Ale z drugiej strony - gdyby nie ta policja, to może tu by było gorzej...
Policjanci również przyznają, że nie lubią interweniować na Barszczańskiej.
- Szybko zawijamy kogo trzeba i uciekamy stamtąd. Inaczej, bez wsparcia, mogłoby być gorąco. Dopiero na komisariacie zaczynamy pytać - mówi policjant z białostockiej patrolówki.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?