Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Skandal w kinie. Uznali film za zjadliwie antysemicki

Andrzej Lechowski - dyrektor Muzeum Podlaskiego
Najgłośniejszy incydent wydarzył się w styczniu 1927 roku za sprawą kina Apollo i filmu Ben Hur z Ramonem Novarro, bożyszczem tamtej epoki w roli głównej. Film wywoływał protesty Żydów, którzy uznali go za zjadliwie antysemicki. Nie przeszkadzało to jednak właścicielowi Apollo, Beniaminowi Wajnsztadtowi. Pomimo niezadowolenia wyrażanego przez rabinów sprowadził film do Białegostoku i sprzedawał komplety biletów na każdy seans.
Najgłośniejszy incydent wydarzył się w styczniu 1927 roku za sprawą kina Apollo i filmu Ben Hur z Ramonem Novarro, bożyszczem tamtej epoki w roli głównej. Film wywoływał protesty Żydów, którzy uznali go za zjadliwie antysemicki. Nie przeszkadzało to jednak właścicielowi Apollo, Beniaminowi Wajnsztadtowi. Pomimo niezadowolenia wyrażanego przez rabinów sprowadził film do Białegostoku i sprzedawał komplety biletów na każdy seans.
Białostockie kina to nie tylko fascynacja najnowszymi produkcjami, wielkie gwiazdy i blichtr światowego życia. To także była polityka, choć może nie najwyższych lotów.

Prawie zawsze kończyło się to zderzenie dwóch sfer skandalem i awanturami. Najgłośniejszy incydent wydarzył się w styczniu 1927 roku za sprawą kina Apollo i filmu Ben Hur z Ramonem Novarro, bożyszczem tamtej epoki w roli głównej. Film wywoływał protesty Żydów, którzy uznali go za zjadliwie antysemicki. Nie przeszkadzało to jednak właścicielowi Apollo, Beniaminowi Wajnsztadtowi. Pomimo niezadowolenia wyrażanego przez rabinów sprowadził film do Białegostoku i sprzedawał komplety biletów na każdy seans.

No i stało się. W miejscowej prasie żydowskiej ukazały się utrzymane w histerycznym tonie notatki. Odsądzano w nich Wajnsztadta od czci i wiary. Po kilku dniach podkoloryzowane wieści z Białegostoku trafiły na łamy ogólnopolskich dzienników, a z nich aż do londyńskiego Tiems`a. Tu redaktor puścił wodze swojej fantazji donosząc, że „w tutejszej (białostockiej) synagodze odbyła się wielka demonstracja przeciwko wyświetlaniu filmu Ben Hur. Z synagogi wyruszył tłum, który rozpoczął demonstracje na ulicy obok kina Apollo. Demonstracja ta przekształciła się w rozruchy. Tłum zaatakował kino i porwał właściciela, który został mocno pobity i pozostawiony na ulicy w kałuży krwi. Na ulicy ułożony został stos, na którym spalono film. Dla stłumienia rozruchów, które się po tym auto da fe rozpoczęły, władze musiały uciec się do pomocy policji i wojska”. Podawano też, że w Białymstoku w związku z tymi wydarzeniami wprowadzono stan wyjątkowy. To jedyny przypadek w historii białostockiego kina, że o istnieniu Apollo dowiedziała się Europa i to nieistotne, że za sprawą tak zwanego faktu prasowego.

O istnieniu Europy dowiedzieli się natomiast białostoccy widzowie i to też skończyło się skandalem, i nie był on owocem dziennikarskiej fantazji. Opisywano bowiem, jak to w 1935 roku „na ekranie jednego z miejscowych kin, ukazał się sowiecki satrapa Stalin, publiczność żydowska zawiwatowała entuzjastycznie i żywiołowo, rycząc obłędnie: ura, ura, ura!” Incydent ten tłumaczono tym, że Żydzi są „rozsadnikiem zarazy komunistycznej, która zagraża porządkowi świata”.

Moralizowano też, że „zaiste rzecz godna uwagi, że Żydzi nigdzie nie potrafią zachować umiaru tak niezbędnego do zgodnego współżycia w rodzinie narodów”.

Stalin Stalinem, ale to co wydarzyło się w kinie Modern pod koniec lutego 1936 roku w nienajlepszym świetle ukazało białostoczan. Jako dodatek do głównego repertuaru wyświetlano w tym kinie kronikę Polskiej Agencji Telegraficznej z zimowych igrzysk olimpijskich w Garmisch - Partenkirchen. W trakcie projekcji doszło „do awantur, chuliganowskiego tupania, gwizdania ze strony publiczności żydowskiej, która wreszcie zmusiła dyrekcję kina do zdjęcia z ekranu tego reportażu”.

Dodawano też, że „podobne zajścia i awantury w tutejszych kinach powtarzają się stale”. W białostockim tygodniku Tempo ukazał się kompromitujący, ale też i zaskakujący komentarz do tych wydarzeń. Tempo bowiem, którego redaktorem naczelnym był znany w Białymstoku dziennikarz Wiktor Iwanicki, wielokrotnie przeciwstawiało się antysemityzmowi. Tym razem opisując zajścia w Modern komentowało, że „ wystarczy, by na ekranie ukazał się któryś z przedstawicieli Trzeciej Rzeszy, nawet w otoczeniu dostojników polskich, Żydzi natychmiast zaczynają gwizdać i tupać. Za to, że im Hitler wygarbował nieco skórę, że ukrócił samowolę semickich gangsterów, obłąkańczą nienawiścią dyszą Żydzi do wszystkiego co nosi charakter niemiecki”. W ten sposób Tempo włączyło się w hańbiącą nagonkę antysemicką.

Jeszcze dalej, opisując te same wydarzenia, posunęła się redakcja Ostatnich Wiadomości - białostockiego niezależnego dziennika demokratycznego. Redakcja informowała, że starosta białostocki Świątkiewicz „zwrócił się do społeczeństwa żydowskiego za pośrednictwem prasy z apelem, aby ta część ludności żydowskiej, która w tak niekulturalny sposób demonstruje swoje uczucia, powstrzymała się od awantur na przyszłość”. W celu respektowania „prośby” starosta zapowiedział, że w przyszłości „podczas wyświetlania tego rodzaju filmów na sali będą policjanci, którzy na awanturujących się gości sporządzą doniesienia karne. Kara za tego rodzaju przestępstwo sięgnie co najmniej dwóch miesięcy aresztu w drodze administracyjnej”. Już samo wystąpienie starosty wywołało oburzenie.

Ale komentarz redakcyjny jeszcze bardziej bulwersował. Pisano w nim, że „przykładne ukaranie awanturujących się jegomości podczas wyświetlania filmu jest bardzo słuszne. Znajdują się bowiem na sali w dużej ilości Polacy i przedstawiciele innych narodowości, których sympatie żydowskie ani grzeją ani ziębią i życzą sobie właśnie oglądać film z premierem Goeringiem”.

Niestety im bliżej końca II RP, tym więcej zajadłości pojawiało się we wzajemnych relacjach polsko-żydowskich w Białymstoku. Podsycano różnice i konflikty, a kino było dobrym miejscem do tego rodzaju praktyk. W styczniu 1939 roku skrajnie prawicowy, afiszujący się z wojującym antysemityzmem białostocki tygodnik Czas zamieścił taki oto felieton opisujący miejscowe kina. Już sam tytuł był jednoznaczny - Wysługiwanie się Żydom.

A dalej, to już szło gładko. „Wierz mi kochany Czytelniku, że lubię film i w miarę możności często chodzę do kina. Trudno mi jednak i przykro niezmiernie jest spojrzeć nawet w stronę kina, w którym wyświetlają jakiś tam film p. t. Syn Kantora czy coś w tym rodzaju, reklamując szumnie, że jest to film „całkowicie mówiony w języku żydowskim”. Cokolwiek o mnie Czytelniku pomyślisz, cokolwiek myślisz o stosunku kultury do polityki, ale to bezczelność tym większa, że film był wyświetlany równocześnie aż w dwóch kinach będących własnością chrześcijan. Tak, kino Gryf zrobiło na tym interes, są to jednak rzeczy niedopuszczalne i niemożliwym jest aby były w Polsce tolerowane. Nie dość widać jeszcze głośno rozbrzmiewa na ulicach i na każdym miejscu żargon żydowski, że trzeba nim jeszcze kina wypełnić, nie dość widać silnie zakorzeniło się w naszym życiu kulturalnym żydostwo, że trzeba filmy żydowskie popierać i żydowską kultywować kulturę. Byłoby zrozumiałym, gdyby filmy podobne były wyświetlane ku wygodzie i rozkoszy izraelitów - w kinie żydowskim, ale że kino Gryf i Polonia szukają stale okazji umilania życia Żydom, jest co najmniej dziwne”.

Ten antysemicki paszkwil dobrze ilustruje nastroje części społeczeństwa nie tylko białostockiego. Warto pamiętać o tym, bo wielokulturowość to nie film, festyn czy festiwal, to życie ze swoimi różnymi odcieniami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny