MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Białystok gardzi milionami

Joanna Dargiewicz
Do wzięcia są miliony złotych na ochronę środowiska, ale Białystok ich nie chce. Dlaczego? Bo - podobno - wszystko jest w naszym mieście zadbane. - Mamy tak dużo pieniędzy, że wystarcza na wszystko, a czasami zostaje - mówi naczelnik wydziału ochrony środowiska magistratu.

Największy w województwie Podlaskim Białystok w ubiegłym roku złożył do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zaledwie jeden wniosek z prośbą o dotację 40 tys. zł. Dla porównania Augustów dostał 70 tys. bezzwrotnej dotacji, Rutka 160 tys., Stawin 90 tys., a Narewka aż 359 tys. zł.
- Mamy do rozdysponowania ponad 30 mln zł. 6 milionów to bezzwrotne dotacje, ponad 24 miliony to niskooprocentowane pożyczki. Nie mam pojęcia, dlaczego Białystok nie stara się u nas o pieniądze - mówi Ignacy Jesionowski, zastępca prezesa WFOŚiGW. - W ubiegłym roku złożył zaledwie jeden wniosek, w tym jeszcze żadnego.

Na wszystko nam starcza

Fundusz refunduje m.in. budowę kanalizacji, zbiorników retencyjnych, ścieżek rowerowych, daje też pieniądze na sadzenie nowych drzewek, leczenie starych. Można się też starać o pożyczkę na sfinansowanie inwestycji: oprocentowana jest zaledwie na trzy procent, a po zakończeniu prac 25 proc. jest umarzana.
- Mamy dużo swoich pieniędzy - 3,5 miliona rocznie. Na wszystko nam starcza, a czasami nawet zostaje - twierdzi Joanna Łempicka, szefowa wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim. - Wszystko jest u nas zadbane. Dlatego nie składamy wniosków do funduszu.

Sami sobie poradzimy

Krzysztof Sawicki, zastępca prezydenta Białegostoku, odpowiedzialny m.in. za ochronę środowiska, wprawdzie nie uważa, że w budżecie jest za dużo pieniędzy, ale i on nie zamierza na razie składać wniosków do WFOŚIGW.
- Oni nie chcą dawać dotacji, a jedynie pożyczki. A my pożyczek nie będziemy brać, bo nie mamy z czego ich spłacać - twierdzi Sawicki. - Jak dadzą mi bezzwrotną dotację, to ją wezmę - dodaje.
- Ale żeby dostać jakiekolwiek pieniądze, najpierw trzeba złożyć wniosek! Miasto tego nie robi. W ubiegłym roku był jeden: na renowację lip przy głównej ulicy Białegostoku. I daliśmy 40 tysięcy - tłumaczy Jesionowski.
Takie argumenty nie trafiają do władz miasta. - Sami sobie poradzimy. W tym roku trawniki może jeszcze nie wyglądają pięknie, ale za rok będzie ślicznie. Poza tym mnie interesują dużo większe pieniądze, niż te, które daje Fundusz - mówi Sawicki.

Lepszy rydz, niż nic

Zupełnie innego zdania są władze gmin ościennych. - W ubiegłym roku złożyliśmy kilka wniosków. Część przeszła. Wychodzimy z założenia, że przydadzą się każde pieniądze - mówi Stefan Bielski, zastępca burmistrza Choroszczy.
Także gmina Gródek każdego roku składa kilka wniosków do WFOŚiGW. Udało się jej zdobyć m.in. 27 tysięcy dofinansowania na samochód dla Ochotniczej Straży Pożarnej i 147 tys. pożyczki na kanalizację. - mamy duże szanse na to, żeby ta pożyczka została umorzona - twierdzi Renata Szerszunowicz, skarbnik Gródka. Lepiej dostać niewiele niż nic.

Na co Białystok nie ma pieniędzy:

l renowacja drzew w Parku Branickich
l renowacja drzew w pasach drogowych
l oczyszczenie i utrzymanie stawów w parku na Plantach
l odnowienie stawu na Dojlidach
l zadbanie o stawy przy ulicy Mickiewicza
l posprzątanie wzdłuż Białki i oczyszczenie jej
l koszenie trawników
l remonty rowów melioracyjnych prowadzących do Białki, które zapobiegają podtopieniom
l odbudowanie fontann i alejek w parku na Plantach
l remont schodów w Parku Poniatowskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny