Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bazar Włókniarz. Koniec handlu, sto osób straci pracę

Tomasz Mikulicz
Właściciel terenu wypowiedział umowę dzierżawcy. Na dodatek okazało się, że umowy, które podpisali kupcy nie mają żadnej mocy prawnej.
Właściciel terenu wypowiedział umowę dzierżawcy. Na dodatek okazało się, że umowy, które podpisali kupcy nie mają żadnej mocy prawnej.
Ruszał z wielką pompą jako następca targowiska przy ul. Jurowieckiej. Teraz on też ma zostać zlikwidowany. Mowa o bazarze Włókniarz, gdzie kupcom odcięto właśnie wodę.

Marta Dziemian ze sklepu mięsnego. Renata Klimaszewska ze stoiska z odzieżą. Antonina Nieścieruk z niewielkiej restauracji. Jeśli sytuacja się nie wyjaśni, wszystkie te kobiety stracą pracę. A to tylko trzy przykłady z blisko stu ludzkich dramatów, które rozgrywają się właśnie na bazarze Włókniarz przy ul. Wierzbowej 4/1. Kupcy podpisali umowy na prowadzenie tu swojej działalności aż do 2018 roku. Teraz okazuje się, że mają się stamtąd wynieść. I to zaraz.

- Właśnie zakręcono nam wodę, wkrótce nie będzie pewnie prądu. Tu się nie da dłużej pracować - rozkłada ręce Andrzej Giemza, który na bazarze prowadzi punkt usług finansowych.

Bazar Włókniarz należy do firmy budowlanej Jaz-Bud, która kilka lat temu wydzierżawiła teren spółce jawnej Bazar Włókniarz. Mańkowski. Umowa została jednak zerwana. Jaz-Bud zarzuca Mańkowskiemu, że ten notorycznie nie płacił za dzierżawę.

- Nie ukrywam, że zaległości istnieją, ale firma Jaz-Bud ma wobec mnie zobowiązanie z tytułu bezumownego korzystania z gruntu. To wszystko się wzajemnie rekompensuje - twierdzi Emil Mańkowski.

Bez względu na to, która ze stron wygra ten spór (sprawa jest w sądzie), najbardziej stracą na tym kupcy. - Byliśmy u prawników. Umowy między nami, a Mańkowskim zostały tak sprytnie skonstruowane, że nigdzie nie ma mowy o tym, że jesteśmy poddzierżawcami, a teren należy do firmy Jaz-Bud. Zamierzamy pójść z tym do prokuratury. Oszukano nas. Takie umowy w świetle prawa nie istnieją - tłumaczy Andrzej Giemza.

Bartosz Markowski, pełnomocnik ds. prawnych w firmie Emila Mańkowskiego mówi, że aby umowy między kupcami, a reprezentowaną przez niego spółką miały objąć również Jaz-Bud, trzeba było już na wstępie podpisać umowy trójstronne. - Nie zmienia to jednak faktu, że skoro właściciel terenu wypowiedział nam dzierżawę, to teraz właśnie on jest jedynym dysponentem bazaru. Umowa między nami a Jaz-Budem przewidywała, że na tym gruncie będzie prowadzone targowisko. Firma budowlana musi więc liczyć się z konsekwencjami tego faktu. Przede wszystkim powinna zapewnić kupcom wodę i prąd - przekonuje Bartosz Markowski.

Z takim punktem widzenia nie zgadza się Aneta Domalewska, kierowniczka kadr i administracji w Jaz-Budzie. - Nie jesteśmy stroną w umowie między kupcami, a firmą Emila Mańkowskiego. Ten ostatni jest nam winny kilkaset tysięcy złotych - ripostuje Aneta Domalewska.
Faktem jest jednak, że w zeszłym roku, na terenie, który obejmuje bazar Włókniarz zmienił się plan miejscowy. Teraz może tam powstać blok. W tym roku na stronie internetowej Jaz-Budu pojawiła się wizualizacja budynku, który miałby stanąć właśnie pod tym adresem.

- W najbliższej przyszłości nie będziemy tam nic budować. Wizualizacja pojawiła się po tym, jak weszła w życie tzw. ustawa deweloperska. Wymaga ona od deweloperów przedstawienia przyszłego zagospodarowania wszystkich należących do nich terenów - tłumaczy Domalewska.

Bartosz Markowski uważa, że Jaz-Bud nie może tak łatwo umyć rąk. - Przecież sam występował o pozwolenie na budowę bazarowych pawilonów. Pomijając już nawet aspekt prawny, tu chodzi o ludzi. Około stu handlujących tu straci pracę - mówi Bartosz Markowski.
Aneta Domalewska tłumaczy jednak, że Jaz-Bud nie jest zainteresowany prowadzeniem bazaru. - Nie leży to w granicach działalności naszej firmy - podkreśla.

Kupcy są oburzeni. - Ta sprawa śmierdzi na kilometr. Mańkowski jest winny jakieś pieniądze Jaz-Budowi, a przecież wszyscy płaciliśmy regularnie. To muszą być jakieś fikcyjne długi - denerwuje się Andrzej Giemza.

Dodaje, że obie firmy nie włożyły w ten bazar ani złotówki.

- Za postawienie pojedynczego pawilonu płaciliśmy po 15-20 tysięcy złotych. Nawet polbruk został położony z naszych pieniędzy. Teraz Mańkowski wyliczył, że za rozbiórkę pawilonu mamy jeszcze dopłacić po około 8 tysięcy zł - żali się Andrzej Giemza.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny