Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Batman v Superman. Ma niedociągnięcia, ale dobry (wideo)

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Mat. dystrybutora
" Batman v Superman" został zmiażdżony przez wielu krytyków. Moim zdaniem niesłuszne.

Oczywiście można tu znaleźć kilka niedociągnięć i rzeczy, które wkurzą miłośników komiksów, ale bez przesady. Najnowszy film Zacka Snydera nie przebija co prawda "jedynki", czyli zrealizowanego trzy lata temu "Człowieka ze stali", ale zastanówmy się czy w ogóle "Batman v Superman" można traktować jako "dwójkę"?

Oczywiście mamy zachowaną ciągłość wątków, ale typową kontynuacją fabuły nazwać tego nie sposób. Wszystko za sprawą Batmana, którego niestety w filmie jest zbyt dużo w porównaniu do Supermana, co też ma odzwierciedlenie w tytule filmu - zamiast "Superman v Batman" jest na odwrót.

Rozumiem, że twórcom chodziło o stworzenie historii, która będzie zaczynem do kolejnej superprodukcji - wyczekiwanej
przez lata - "Ligi Sprawiedliwości", ale można było Batmana nieco schować. Zack Snyder chciał chyba udowodnić, że stworzy lepszą kreację Mrocznego Rycerza niż zrobił to Christopher Nolan. Ale niestety nie udowodnił. Wątpię zresztą, czy komuś to się uda. Christian Bale urodził się do roli Batmana (choć widać, że Ben Affleck też się stara, ale to jednak nie to), a Nolan mistrzowsko odmalował charakter tej postaci.

Skupienie się na tym bohaterze to też ze strony Snydera pójście na łatwiznę, Wiadomo że łatwiej przedstawić ukrytego w mroku socjopatę niż pławiącego się w słońcu Supermana - postaci, która dla kogoś kto nie zna komiksów, a tylko widział filmy z jego udziałem, jawi się jako jakiś latający goguś. I niestety, o ile w "Człowieku ze stali" Snyder próbował walczyć z odium
tej "gogusiowości" i chwilami całkiem nieźle oddał charakter tej postaci, to w "BvS" już tak nie jest.

Superman na tle Batmana wypada dość blado, a nie powinno tak być w bądź co bądź kontynuacji "Człowieka ze stali". Dobrze, że twórcy wprowadzili jeszcze jedną postać - kapitalnie zresztą zagraną przez Gal Godot - Wonder Woman. W filmie jest jej akurat tyle ile trzeba. Pozostaje też dość tajemnicza (oczywiście to celowy zabieg, bo w przyszłym roku planowany jest jej solowy film), co - o ile ktoś nie zna komiksów - dodaje jej kolorytu.

Zdecydowanie najsłabsza jest kreacja Lexa Luthora. Mam wrażenie, że twórcy poszli trochę w kierunku Supermana ze złotej ery, kiedy Lex był szalonym naukowcem. Nie tędy droga. W dzisiejszych czasach nie powinno się sięgać po nic co było przed "Kryzysem na Nieskończonych Ziemiach" (nawiasem mówiąc Egmont szykuje właśnie wydanie zbiorcze).

A tak, choć Lex wygłasza w filmie całkiem niezłe filozoficzne kwestie, to aż nie chce się tego słuchać, bo widz ma go zwyczajnie za wariata. Nie tak moim zdaniem powinna być prowadzona ta postać. Lex z komiksów chociażby lat 90. był wyrachowany, okrutny, mściwy, ale nigdy zwariowany. Joker może być tylko jeden.

Pomimo tych minusów, film Snydera zaliczam do udanych. Nie zdradzając oczywiście zakończenia, aż chce się widzieć, jak twórcy pociągną główny wątek. W komiksach był to jeden z najciekawszych momentów w całym Universum DC. Zobaczymy,
jak to będzie w kinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny