Zdjęcia stanowią nieocenione źródło historyczne przedstawiające m.in. znane postacie, umundurowanie i sprzęt ciężki Wojska Polskiego w okresie międzywojennym. Uzupełnia je niezwykła opowieść o Eugeniuszu Głowaczu (1890-1950), odtworzona m.in. na podstawie dokumentów z Centralnego Archiwum Wojskowego i wspomnień rodziny.
Obdarte przez zbyt małe buty stopy początkiem ciekawej historii
- Jego życiorysem można by obdzielić kilka osób - mówi Marcin Koziński z Muzeum Wojska. - Eugeniusz Głowacz uczył się w szkole Rychłowskiego w Warszawie. Studiował chemię na Politechnice w Liege. Razem z Pierwszą Kompanią Kadrową maszerował do Kielc. Mniej więcej wtedy uznał — z powodu obdartych przez zbyt małe buty stóp — że w wojsku to jednak lepiej być kawalerzystą.
Koziński dodaje, że w I wojnie światowej Eugeniusz Głowacz bił się w 1. Pułku Ułanów, w wojnie polsko-bolszewickiej jako podporucznik 7. Pułku Ułanów Lubelskich. W okresie międzywojennym zafascynowała go motoryzacja i "przesiadł się z koni na konie mechaniczne". Był w Szkole Czołgów i Samochodów, potem w batalionie pancernym w Brześciu nad Bugiem. Tuż przed kolejną wojną przeszedł na emeryturę i zamieszkał w Kobyłce. Po 1939 roku trochę handlował cukierkami, ale przede wszystkim szkolił podoficerów AK. W 1944 roku niemal na jego podwórku rozegrała się wielka bitwa pancerna. Trafił na roboty przymusowe do Hannoveru. Po wojnie zamieszkał z rodziną na Ziemiach Odzyskanych. A przez cały ten czas fotografował i zbierał zdjęcia.
Zdjęcia podróżowały w wielkiej, drewnianej skrzyni
Duży zbiór zdjęć Eugeniusza Głowacza, albumy i szklane negatywy, ocalały wojenną zawieruchę i kolejne przeprowadzki. W wielkiej drewnianej skrzyni podróżowały z właścicielami, by w końcu znaleźć miejsce na strychu domu syna mężczyzny - Jana Prawdzic-Szczawińskiego - w Wołominie.
O ich ponownym odkryciu zadecydował przypadek – w trakcie remontu dachu budynku w 2001 roku na fotografie natknęli się pracownicy ekipy budowlanej. Wiedzeni ciekawością zapytali o nie właściciela, a ten, przewracając kolejne karty w albumach, podzielił się fascynującą historią o dziejach rodziny. Jeden z robotników był mieszkańcem Białegostoku i o spotkaniu opowiedział znajomej, pracującej w Dziale Gromadzenia Muzeum Wojska w Białymstoku. Muzealniczka nawiązała kontakt z Janem Prawdzic-Szczawińskim, a po jakimś czasie ten podarował instytucji część spuścizny (album, karty z albumu, fotografie, negatywy, książki o tematyce wojskowej) ojca.
- Tata żartował, że pamiątki po dziadku wróciły w pobliże Brześcia - wspomina wnuczka Eugeniusza Głowacza, Małgorzata Stanisława Prawdzic-Szczawińska.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?