Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ala Zabłudowska. To niezwykły, wyjątkowo tragiczny biogram

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Ala Zabłudowska – reprodukcja zdjęcia z lodówki w domu Miry Becker.
Ala Zabłudowska – reprodukcja zdjęcia z lodówki w domu Miry Becker.
Niedawna wizyta u białostoczanki Miry Becker, mieszkającej na przedmieściach Los Angeles, umożliwiła mi uzupełnienie i częściowe skorygowanie wcześniej już zapisanej opowieści o Ali Zabłudowskiej.
Mira Becker, po wojnie
Mira Becker, po wojnie

Mira Becker, po wojnie

Ala była nadzwyczajną dziewczyną, absolutnie piękną, mądrą, do tego zadziwiająco skromną - opowiada Mira Becker. - Jak szłyśmy w weekend ulicą Lipową lub Sienkiewicza, białostockimi deptakami, to Ala prosiła: "Zobacz Mira, czy mi się pończoszka nie przekręciła? Tak patrzą na mnie, coś się musiało stać". A ja na to jej: "Patrzą boć cudna, bo cię podziwiają, bo ich zachwycasz i pobudzasz". Była piękna i niewinna.

No i stało się, Ala zakochała się. To była jej pierwsza miłość, nadzwyczajna. I nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, ale zakochała się w tak brzydkim chłopaku, że mi brakuje słów. Okropnie brzydkim, może najbrzydszym w całym Białymstoku. Nazywał się Leon Rabinowicz, był starszy od Ali o 3-4 lata, co akurat nie raziło.

Taka piękna miłość

Leon mógł swym wyglądem straszyć małe dzieci, za to cudnie grał na fortepianie i tak ładnie mówił. Odmieniał się jak mówił. Ala zrobiła się zazdrosna o ten fortepian, bo jak grał, to z nią nie rozmawiał i na nią nie patrzył. I do tego był nadzwyczajnie inteligentny, z porządnej rodziny, miał brata, dwie siostry. Żydzi białostoccy wyjątkowo cenili naukę, dbali o kształcenie dzieci, choć nie było to łatwe.

Ala chodziła do prześwietnego gimnazjum Druskina, do mojego gimnazjum. Jej brat był w Gimnazjum Hebrajskim, jeszcze bardziej sławnym. Późniejszy premier Izraela Icchak Shamir skończył to gimnazjum. A ojciec Ali był profesorem w hebrajskiej szkole powszechnej, też znanej, prowadzonej przez "Tarbut".

Ala była tak posłuszna rodzicom, że jak mama - ceniona dentystka - kazała córce udać się na studia stomatologiczne do Nicei, to ona pojechała, choć z bólem serca. Za Alą pojechał i Leon, nie chciał jej zgubić.

O takich miłościach to można tylko czytać w książkach. Niestety, wybuchła wojna i Ala rzuciła studia, wróciła do Białegostoku, by być z rodzicami. Mama, jak zobaczyła córkę, to prawie zwariowała, krzyczała na nią za ten lekkomyślny powrót, bo wojna, Hitler blisko, z nim i nieszczęścia czyhające na Żydów.

We wrześniu 1939 roku żołnierze niemieccy weszli do Białegostoku na krótko, po tygodniu zastąpili ich czerwonoarmiści. Żydzi cieszyli się z uratowania życia, nie jest prawdą, że ci majętniejsi i stroniący od komunizmu, a także bardzo bogobojni stali się ulubieńcami nowej władzy. Ci moi Zabłudowscy starali się nie wchodzić w drogę komisarzom. Trudno mi powiedzieć, na ile silnie współczuli dręczonym Polakom. To była rodzina wybitnie inteligencka, wtopiona w polskość.

Zdradziła go, żeby ratować rodzinę

22 czerwca 1941 roku Niemcy znów zaczęli wojnę na wschodzie, po wejściu do Białegostoku dali pokaz swych barbarzyńskich zachowań, zamordowali kilka tysięcy miejscowych Żydów. Z przerażeniem opowiadano, jak esesmani wrzucali pojmanych Żydów do podpalonej Wielkiej Synagogi, a mój kochany braciszek Fima został rozstrzelany w lesie na Pietraszach. Wnet wytyczono getto, w nim zamknięto i Zabłudowskich, mieszkali w jednym pokoiku blisko nas.
Ojciec Ali nie był zaradny, nie znajdował pracy, matka okazała się niepotrzebna ze swymi wysokimi kwalifikacjami. Głodowali, było nam ich bardzo żal. I wtedy Ala zrobiła coś, co zdziwiło mnie bardzo. Wyszła za mąż za żydowskiego policjanta z getta. Na pewno nie grał na fortepianie i nie miał skończonych dobrych szkół. Miał za to dużo żywności. Ala poświęciła się dla rodziny, miała dwóch braci, do wojny nauczycieli jak ojciec. Powiem bez skrywania - sprzedała się. I stało się jeszcze gorzej, bo zaszła w ciążę. Nie urodziła jednak dziecka. Już nie wyglądała tak ładnie, jak na deptaku białostockim.
Trafiła do Auschwitz

Dopiero w Paryżu, w dwa lata po wojnie, dowiedziałam się, jaki los spotkał moją Alę. Niemcy policjantów żydowskich zatrzymali dłużej w pustym getcie, oszczędzili im przerażających scen na polach i pobliskiej stacji kolejowej (Białystok Poleski - Fabryczny). Zawiesili wyrok, ale go nie zmienili. Ala trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz, wegetowała w Brzezince niepewna każdego następnego dnia. Dożyła jednak do wyzwolenia obozu. Pomyślałam o niej z dumą, że okazała się silna.

Kryzys przyszedł już po wyzwoleniu, po otwarciu bram. Ktoś widział, jak moja kochana koleżanka odmawiała przyjmowania jedzenia, nie wyobrażała sobie życia bez bliskich. Potem jednak ktoś mi powiedział, że Ala w obozie była gwałcona przez Niemców, uroda stała się jej brzemieniem. Myślę, że to i dlatego, z przyczyny pohańbienia nie dołączyła do pragnących żyć.
Nie wierzę, że zapomniała o Leonie. Jego spotkałam w Paryżu. Wyrzucił z siebie: "Nigdy nie wybaczę Ali tego, że poszła za innego". Inteligentny, a nic nie zrozumiał, nie był wtedy w Białymstoku, nie wiedział co to getto i głód, z którym się człowiek budzi, i z którym zasypia. Leon pomagał mi w Paryżu pisać listy po angielsku, znał perfekt kilka języków. Nie wiem, czy jeszcze grał na fortepianie, może nie miał dla kogo.

Wierzę, że Leon jej przebaczył

Wyjechałam do Ameryki, straciłam ochotę na rozmowy telefoniczne z nim. Byłam niesprawiedliwa, bo tkwił w mnie dramat Ali, miałam żal do całego świata za zmarnowane życie przecudnej koleżanki. Może jej i czasem zazdrościłam troszkę tej urody. Sama już nie wiem, jak to wszystko sobie ułożyć.

Z głupiego powodu nie doszło do mego spotkania z Leonem wiele lat później, w Rzymie. Wiem, że jak miał 50 lat, a może nieco więcej, to się ożenił, też z dentystką. Nie mieli już dzieci, dość młodo zmarł. Mam jego piękne listy pisane po polsku. Czy przebaczył koniec końców Ali? Nie dowiedziałam się tego, choć jeszcze złapałam kontakt z jego bratem, ten mieszkał w Buenos Arios. Nie wiem, ale chcę wierzyć w to jego przebaczenie.

Ala z fotografii na drzwiach lodówki uśmiecha się do mnie. Jak wchodzę do kuchni, to ją widzę. Rano siadam vis a vis i piję kawę. Dobrze nam tak ze sobą. A jak o kochanej Ali pomyślę, to przenoszę się do Białegostoku, choć to tak daleko z Kalifornii.

Wywieziono nas z rodzinnego miasta pociągami do obozów zagłady. Mnie udało się wrócić i w Białymstoku oraz w Janowiczach za Juchnowcem doczekałam końca wojny. Tak się stało dzięki dobrym ludziom, zwłaszcza moim dwom aniołom - Mariom Kazuczyk. Ala Zabłudowska fizycznie przetrwała Auschwitz, zabito jednak w niej chęć do życia - kończy swą opowieść pani Mira.

Wymienione szkoły znajdowały się w następujących miejscach: gimnazjum Druskina przy ul. Szlacheckiej (Aleja J. Piłsudskiego 11/4, jeszcze niedawno mieścił się tu Instytut Chemii UwB), Gimnazjum Hebrajskie przy ul. Sienkiewicza 79 (obecnie Szpital Miejski), szkoła prowadzona przez organizację "Tarbut" przy ul. Lipowej 41D (najlepiej zachowany gmach).

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny