Szok, niedowierzanie - czy to możliwe? Gwiazdy takiej klasy od czasu Johna Scofielda w Białymstoku nie było. A tu - proszę bardzo - lekko spóźniona przez gołoledź, ale cała, zdrowa i znakomitej kondycji pojawiła się w auli WSFiZ. Legenda gitary elektrycznej i akustycznej - Al Di Meola. Tym razem z muzyką zdecydowanie dla dorosłych.
Kiedy zna się twórczość Astora Piazzoli, ale też Pata Metheny - nietrudno echa obu tych gigantów wysłyszeć w nutach "Opusu". Ale i skład - jak na gitarowe granie był niezwykły. Podający melodię Fausto Beccalossi na akordeonie i trzymający rytm Kemuel Roig przy fortepianie szybko wypadli z ról i każdy z nich był też pełnoprawnym solistą. Panowie nawiązywali między sobą dialog, przekazywali sobie muzyczną pałeczkę, uczestnicząc w zierzającej do tego samego końca sztafecie.
Al Di Meola fantastycznie zaaranżował cały program koncertu. Unisona, wypracowane co do taktu intra - to był występ na najwyższym wykonawczym poziomie, a przy tym - bez zbędnych nut i popisów. Pomiędzy swoje najnowsze i starsze kompozycje gitarzysta wplótł najpierw beatlesowskie "Because", a później - niemal na finał inną przepiękną balladę - "She's Leaving Home". I kiedy się wydawało, że już powiemy sobie z muzykami "Bye, bye" zaczął wybijać rytm na pudle, a później zabrzmiały niezapomniane frazy z "Mediterranean Sundance". A tak przecież rozpoczynała się kultowa dla milionów słuchaczy i setek tysięcy gitarzystów na świecie płyta "Friday Night in San Francisco". To nic, że to był rok 1981, ale tych dźwięków zapomnieć się nie da.
Kto wychodząc z koncertu, nie miał w uszach tej fantastycznej kompozycji, niech pierwszy rzuci internetowym kamieniem.
Organizatorzy koncertu z podniesionym czołem poinformowali publiczność, że muzyk może się spóźnić. Dlatego zapowiedziany jako support Adam Palma, polski wirtuoz gitary akustycznej, miał okazję zagrać nieco dłuższy set swoich utworów i interpretacji - Jimi Hendrixa i... Fryderyka Chopina.
A że poczucie humoru, oprócz wirtuozerskich umiejętności, mu dopisuje, oczekiwanie na Al Di Meolę zupełnie się nie dłużyło. A kiedy wszedł do holu WSFiZ, poprzedzony dwiema walizami i futerałem z gitarą - powitały go brawa. Żegnała - owacja na stojąco. W pełni zasłużona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?