Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

27 Lipca. Mieszkańcy nie chcą ekranów dźwiękoszczelnych

Tomasz Mikulicz
Jan Biszczuk (od lewej), Eugeniusz Kwiatkowski i Marian Dryl nie chcą być uszczęśliwiani na siłę. Urzędnicy mają inne zdanie.
Jan Biszczuk (od lewej), Eugeniusz Kwiatkowski i Marian Dryl nie chcą być uszczęśliwiani na siłę. Urzędnicy mają inne zdanie. Andrzej Zgiet
Mieszkańcy odcinka ul. 27 Lipca nie chcą, by przed ich oknami stanęły dźwiękoszczelne ekrany. Uważają, że ich budowa to marnowanie publicznych pieniędzy.

W życiu mieszkańców kilku domów przy ul. 27 Lipca (między skrzyżowaniem z przedłużeniem ul. Piastowskiej a ul. Chabrową) nic już nie będzie takie jak przedtem. Nie mogą spać spokojnie odkąd dowiedzieli się o planach białostockiego magistratu.

- Nie wiedzieć czemu urzędnicy postanowili postawić tuż przy naszych oknach 150 metrów ekranów dźwiękoszczelnych. O ile jest to uzasadnione w przypadku budowanego właśnie przedłużenia ul. Piastowskiej, to nie mam pojęcia po co robić je u nas, w głębi osiedla - mówi Jan Biszczuk.

Jego sąsiad, Eugeniusz Kwiatkowski podkreśla, że nikt nie konsultował z nimi tej decyzji.
- Dowiedzieliśmy się o tym od pracujących w pobliżu robotników - rozkłada ręce.

Mieszkający obok Marian Dryl twierdzi, że działanie urzędników to marnowanie publicznych pieniędzy.

- Przecież wybudowanie przedłużenia ul. Piastowskiej i ul. Andersa zmniejszy natężenie ruchu na naszej ulicy, co ograniczy hałas - tłumaczy.
Pod protestem skierowanym do władz miasta podpisało się sześć osób, czyli wszyscy właściciele posesji położonych przy przyszłych ekranach. Od urzędników miejskich dowiedzieli się, że ekrany będą wybudowane, bo tak chce Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.

Małgorzata Wnuk, rzeczniczka tej instytucji mówi, że decyzje w takich sprawach zapadają po dostarczeniu przez inwestorów specjalnego raportu.

- Jeżeli wynika z niego, że normy poziomu hałasu są przekroczone, to zgodnie z prawem, nie ma innego wyjścia jak wprowadzenie działań minimalizujących ten hałas - podkreśla Małgorzata Wnuk.

Takie argumenty nie przekonują mieszkańców.

- Ekrany utrudnią nam życie. Będziemy mieli problem z wyjazdem i wjazdem na nasze posesje. Ostatnio na jezdni namalowano linię podwójną ciągłą - mówi Jan Biszczuk. - Żeby skręcić do naszych posesji musimy robić nawrotkę przed skrzyżowaniem z 27 Lipca lub zawracać przy skrzyżowaniu z ul. Chabrową. Nawrotka nie jest nawet oznaczona, a na sześciu metrach szerokości ulicy Chabrowej zawrócić się nie da. Poza tym, takie kręcenie się może stworzyć niebezpieczeństwo w ruchu drogowym - denerwuje się mieszkaniec Wygody.

Nie urządza go też planowane przez miejskich urzędników zbudowanie drogi serwisowej między ekranami a posesjami. Problemu nie rozwiążą też przesuwane bramy, które mają być wmontowane w dźwiękoszczelne konstrukcje.

- Najlepiej będzie jak zostawi się wszystko po staremu. Nie ma, co kombinować - uważa Jan Biszczuk.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny