Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie po białostocku

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Zdjęcie rodziny Malewiczów z lat okupacji, wykonane w zakładzie Szymborskich. Od lewej stoją: córka Halina, mama Kazimiera, syn Marian, ojciec Aleksander. Co za elegancja!
Zdjęcie rodziny Malewiczów z lat okupacji, wykonane w zakładzie Szymborskich. Od lewej stoją: córka Halina, mama Kazimiera, syn Marian, ojciec Aleksander. Co za elegancja!
Marian Malewicz, to białostoczanin wielu pasji i talentów, gościnny, chętny do opowieści. A ma wyjątkowo dużo do opowiedzenia i do pokazania, od malowanych przez siebie obrazów na ścianie do zdjęć z albumów. Ma i tomik swych wierszy.

Malewiczowie Aleksander (senior) i Helena z Borowskich przybyli do Białegostoku spod Witebska, mieli tam włości, hodowali konie. Nie dowiemy się już pewnie, co sprawiło, że osiedli w "Manchesterze Północy", przy ul. Staszica. W Wigilię pamiętnego 1905 roku urodził im się syn, też Aleksander (junior). Do jego postaci będę powracał często, bo miał on bardzo ciekawy żywot, w 1910 roku zmarł mu ojciec, cztery lata później wybuchła wojna światowa i rodzina pod wodzą pani Heleny ewakuowała się do Rosji. Wrócili poturbowani, z bagażem doświadczeń.

W ZSRR żył nadal Kazimierz Malewicz (1879-1935), brat Aleksandra seniora, ale nie wiadomo czy rodzony. Krytycy określili go po latach mianem twórcy najbardziej radykalnego w wydaniu rosyjskim abstrakcjonizmu (suprematyzmu), cenili m.in. za obraz "Biały kwadrat na białym tle". Kazimierz tworzył ponadto modele architektoniczne (architektony).

Mówił i pisał po polsku, był w naszym kraju w 1927 roku. Wystawił wówczas rysunki z motywami chrześcijańskimi, co bardzo dziwiło zwiedzających. W państwie bolszewickim stał się "człowiekiem bez wyjścia, człowiekiem w kleszczach" (Dorota Jarecka), był aresztowany przez NKWD w 1930 r. pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Niemiec, nie dostał zgody na leczenie za granicą.

Marian Malewicz, syn Aleksandra (juniora) i Kazimiery, mój rozmówca, urodził się w 1933 roku przy Glinianej, ulicy zapętlonej, utopionej w zieleni. Wiem o tym, bom ją jeszcze zdążył poznać na początku lat 70. ubiegłego wieku.

Stryjek Piotr

Aleksander wyuczył się sztuki fryzjerskiej i razem z Ernestem Hirszbergiem założyli zakład przy ul. Sienkiewicza, w miejscu, gdzie dziś znajduje się ubezpieczania. Niemiec Hirszberg miał żonę Żydówkę i z nią córkę Ritę, więc podczas okupacji, by uniknąć dramatu, wyjechali do Hamburga w myśl porzekadła, że pod latarnią jest najciemniej. Herr Ernest pisał listy do byłego wspólnika w Białymstoku i nawet udzielił mu pomocy. A było tak - Piotra, najmłodszego brata Aleksandra (nie żyje, żona była dentystką), konspiratora, aresztowali żandarmi, znaleźli w domu ulotki. Zanosiło się na wywózkę do lasu w Bacieczkach lub do Grabówki i egzekucję. Trzeba było działać szybko.

Piotr miał ładny głos, nawet w celi więziennej pośpiewywał - gdy okoliczności zezwalały - arie, w tym ulubioną ze "Strasznego Dworu". Babka Helena dochodząc do więzienia z paczką mdlała, gdy słyszała głos wnuka, ale była z tego taka korzyść, że miała pewność: Piotr jeszcze żyje.

Aleksander z Hamburga dostał namiar na Niemca w Białymstoku, który był w stanie pośredniczyć w dostarczeniu pieniędzy i złota za uwolnienie brata. Udało się, ale nie zupełnie. Piotr uniknął egzekucji, został jednak wywieziony na roboty. W końcówce wojny więźniów załadowano w porcie na statek, Piotr Malewicz z kolegą zdołali zmylić czujność wartowników i schronili się w pobliskiej piwnicy. Podczas ostrzału artyleryjskiego pękła rura, piwnica zamieniła się w basen, w dodatku z zawalonym wyjściem. Uwięzieni w niej Polacy trzymali się kurczowo ram okienka, by łapać oddech. Dojrzeli ich w tej pozycji zwycięzcy czerwonoarmiści, chcieli rozstrzelać jako szpiegów, ale cud się dopełnił i Piotr wrócił do Białegostoku.

Za Sowieta

Malewiczowie wyprowadzili się z ul. Glinianej, zamieszkali u Borowskich przy Ogrodowej. Było nieźle, tylko drogo, a najbardziej dokuczały wysokie rachunki za prąd. Okazało się, że padli ofiarą oszustwa, bo do ich licznika podłączono kabel z magla. Aleksander się obraził, znalazł przed samą wojną mieszkanie przy Smolnej 7, u Łukaszewicza rodem ze wsi Rybniki, z dolarami zarobionymi w Ameryce. Pan Marian pamięta tę przeprowadzkę, niósł w klatce kanarka o dwa lata starszego od siebie. Szybko się zaaklimatyzował w nowym miejscu, zyskał kolegę z naprzeciwka Zenka Treblińskiego, a sąsiadami byli Latosińscy i Ubysze.

Za sprawą tych pierwszych Malawicze omal nie pojechali na Sybir. Enkawudziści kazali się spakować, ojciec zawinął trochę rzeczy w serwetę, matka też zrobiła tobołek i powieziono ich na dworzec towarowy. Tam jakiś komandir sprawdził listę i wykrył pomyłkę, Malewiczów odwieziono z powrotem na Smolną, a wzięto rodzinę starszego przodownika Policji Państwowej Latosińskiego, żonę i synów: Franka (walczył pod Stalingradem), Heńka, Edwarda (dotarł aż do Australii). Po pewnym czasie dzieci z podwórka podczas zabawy wygrzebały szablę policyjną skrytą pod schodami wiodącymi na ganek. I znów zjechało NKWD, obstawili dom i zaczęli szukać orużia (broni).

Na białe niedźwiedzie pojechała również rodzina Ubysza, nadleśniczego z Puszczy Knyszyńskiej, krępego chłopa, który w domu miał wypchane głusze. Ubysz przebywał w Warszawie, wynajął przewodnika, ten miał sprowadzić z Białegostoku żonę, syna i dwie córki. Nie udało się, rodzinę złapali pogranicznicy, przywieźli do obozu przejściowego na Dziesięcinach. Pojechali tam ojciec Aleksander i syn Marian z żywnością, wartownicy zamknęli ich na dzień. Ubyszów załadowali do wagonów, na szczęście rodzina wróciła do Polski z wyjątkiem syna, który zginął pod Lenino.

Przypadki szczególne

Lepiej poradziła sobie ciotka pana Mariana - Franciszka Czechowska, primo voto Radecka. Radecki handlował końmi, zamordowali go zbiry w wagonie, drugi mąż był wysokim oficerem policji. Franciszka wybrała się do Małkini rowerem, z synem Tadeuszem na ramie, chciała jak wielu rodaków przekroczyć granicę niemiecką. Pogranicznik sowiecki jak ją zobaczył, to zaczął krzyczeć: Stój, bo będę strzelać! Zatrzymana wyraziła zdziwienie, że mógłby strzelić do kobiety i od słowa do słowa zaproponowała bojcowi, by się przejechał rowerem. Pogranicznik wyznał, że nie umie, na co ciocia Franciszka zadeklarowała naukę. Sołdat miał duże kłopoty, przewracał się. No to dzielna białostoczanka kazała popatrzeć, jak to trzeba jeździć. Wsiadła na rower, wsadziła syna na ramę i co sił w nogach, a obrotów w pedałach, pomknęła ku granicy. Nim się Sowiet zorientował w tym fortelu i dopadł karabinu opartego o drzewo, uciekinierka była już po stronie niemieckiej. Przeżyła wojnę, syn Tadeusz walczył w Powstaniu Warszawskim, zmarł młodo przed 1950 r.

Pan Marian pamięta agitację sowiecką przed głosowaniem w październiku 1939 roku. Do ich mieszkania przyszli Żydówka Malarczyk i dwóch Rosjan. Zobaczyli wiszący na ścianie portret Józefa Piłsudskiego. Wojskowy zdenerwował się okrutnie, że taka ciemnota tu mieszka, bo trzymają wroga ludu. Zapytał skąd ten portret? Na to przestraszona matka odpowiedziała zgodnie z prawdą, że syn narysował. Rosjanin nie chciał uwierzyć, wyjął z kieszeni gazetę ze zdjęciem wodza Josifa Stalina (było takie niemal w każdym numerze), kazał małemu skopiować właściwego bohatera. Matka też poprosiła, a jak Rosjanin zobaczył rysunek, to wpadł w zachwyt. Pół roku namawiał, by Marian pojechał do Moskwy doskonalić talent. Syn poszedł jednak do szkoły przy ul. Jurowieckiej, dostał tam nawet w nagrodę rybkę plastykową za odśpiewanie piosenkę "Rozkwitały jabłonie i grusze". W mieście rozkwitał internacjonalizm, co nie miało nic wspólnego z równością i demokracją. Młodzi, bojowo nastawieni Żydzi powtarzali: "Nasze miliony, wasze legiony, nasze kamienice, wasze ulice."

Kontakt ten wskazał mi mecenas Władysław Kozioł - dziękuję.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny