Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany lekarz oskarżony. Sąd oceni, czy profesor skłamał

Magdalena Kuźmiuk [email protected] tel. 85 748 95 12
Sąd oceni, czy profesor skłamał
Sąd oceni, czy profesor skłamał
Zdaniem prokuratury, znany białostocki lekarz skłamał, będąc członkiem komisji przetargowej na zakup leków do szpitala. Podał, że z firmami z przetargu nie wiązały go umowy. Według prokuratury i sądu pierwszej instancji, było inaczej.

Sąd pierwszej instancji nie dał odpowiedzi na pytania: czy prowadzenie badań klinicznych wypełnia znamiona zlecenia w rozumieniu przepisów, czy to w jakiś sposób miało wpływ na wynik przetargu - mówił we wtorek na rozprawie jeden z obrońców prof. Janusza K.

Znany białostocki lekarz walczy przed Sądem Okręgowym w Białymstoku o zmianę wyroku skazującego go za składanie fałszywych oświadczeń. W styczniu sąd rejonowy wymierzył mu za to karę 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz 3 tysiące złotych grzywny.

Sprawa dotyczy kilkakrotnego udziału profesora w komisji przetargowej na zakup leków i roztworów do szpitala i apteki. Każdy członek komisji musiał podpisać oświadczenie, m.in. że nie wiążą go żadne umowy z firmami, które startowały w przetargu.

W latach 2005-2008 prof. Janusz K. też takie dokumenty podpisywał. Zdaniem prokuratury, a później także i sądu, oświadczenia te były niezgodne z prawdą, ponieważ na zlecenie firm, biorących udział w przetargu, lekarz prowadził badania kliniczne w ramach umów.

Zdaniem obrony, takich badań nie można traktować jako zlecenia, ponieważ umowa o badania nie uzależnia stron. Jeden z mecenasów argumentował to stanowisko tym, że w badaniach klinicznych zamawiający nie ma wpływu na wykonującego te badania.

- Udział oskarżonego w komisji przetargowej nie miał wpływu na wybór oferenta. Głównie decydowała o tym cena - zwracał uwagę drugi z obrońców prof. Janusza K.
Adwokaci wnieśli o uniewinnienie, warunkowe umorzenie postępowania lub przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.

- Skazanie to śmierć dla naukowca, lekarza - podkreślał jeden z obrońców.

Prof. Janusza K. nie było w sądzie. W pierwszym procesie tłumaczył, że nie zapoznał się z treścią oświadczeń. Że podpisywał je nieświadomie, bo był zabiegany, skupiony na innych sprawach.

Sąd pierwszej instancji nie dał temu wiary. Ocenił w wyroku, że oskarżony powinien zdawać sobie sprawę, że z firmami startującymi w przetargu pozostawał w stosunku umowy zlecenia. Bo pobierał od nich wynagrodzenie.

Wyrok w poniedziałek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny